Szedł w ciszy z rudą uczennicą u boku w stronę granicy z Klanem Nocy, tam właśnie miał rozpocząć się ich patrol. Mieli przejść granicę z Klanem Nocy i Klanem Klifu, co było długą podróżą. Zdecydowanie zastępczyni zrobiła to wszystko, aby go zezłościć. Jak inaczej mógłby wytłumaczyć ten przypadek?! Z każdym krokiem żałował tego, że nie protestował, gdy usłyszał tę wieść. Wszystko to osiągnęło swój szczyt, gdy usłyszał głos kotki, która rozpoczęła rozmowę. Już wolał cały patrol milczeć i nie zamienić żadnego słowa z tą rudą kocicą, jednak do głowy wpadł mu lepszy pomysł. Jego wzrok padł na kotkę, kiedy ta zaczęła swój monolog odnośnie jego aktualnego imienia.
- Stąpasz po cienkim lodzie Lwia Łapo. Bardzo cienkim. - Tu na chwilę przerwał i wlepił swój wzrok przed siebie. - Widzę, że twoja gadka ma do czegoś prowadzić, więc czego chcesz?
- Po prostu chcę wiedzieć, dlaczego nazywasz się właśnie Zwiędły Hiacynt. - Odparła ruda uczennica, co było prawdą, jak i poniekąd kłamstwo. - Hiacynt samo w sobie brzmi pięknie, a ten cały Zwiędły psuje efekt. A ponoć to właśnie ten człon zyskałeś, stając się wojownikiem. Tak przynajmniej słyszałam… - Kocur tylko westchnął głośno.
- Dobrze, podtrzymujmy to kłamstwo dalej, jak bardzo chcesz. Skąd dostałem takie imię? Można powiedzieć, że jest to prezent od naszej aktualnej przywódczyni. To będzie dobre uzasadnienie i mam nadzieje, że jesteś usatysfakcjonowana odpowiedzią, bo lepszej nie dostaniesz. Jeśli nie masz nic lepszego do dodania, to zamilcz, bo ja nie mam zamiaru podtrzymywać na siłę tej konwersacji.
Po tych słowach kocur przyśpieszył kroku, nie zważając na to, czy kotka utrzyma go, czy nie. Nie chciał z nią rozmawiać, to chociaż skończy to, jak najszybciej jak to się dało. Po chwili kocica pojawiła się ponownie u jego boku. Odpowiedź kocura nie brzmiała satysfakcjonująco. Właściwie to kocica czuła się jakby dostała deja vu po pysku, co jej się bardzo nie spodobało, oj bardzo. Przycisnęła mocniej łapę do podłoża, lekko drgnąwszy ogonem pokazując co myśli o jego odpowiedzi.
- Rozumiem, że to drażliwy temat. - Podjęła w końcu, przekrzywiając lekko łebek, po tym, jak przyglądała mu się w ciszy. Czyżby go zdenerwowała? To by wyjaśniało jego ostry ton i chęć zakończenia rozmowy. - Przepraszam Zwiędły Hiacyncie, nie chciałam cię urazić. Chciałam cię po prostu lepiej poznać tak jak każdego innego współklanowicza.
- Nie sądzę, aby tak było. Ciągnie Cię do każdego współklanowicza, który ma odrobinę rudego futra w sobie. Skądś kojarzę bardzo to zachowanie… Więc nie uważaj mnie za głupca, bo staje się to irytujące.
<Lew?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz