Świt przechyliła główkę, wpatrując się w czarno-białego kocura, który zdawał się utkwić w czymś myśli. Pewnie zastanawiał się, jak tam jego siostra na treningu sobie radzi. Mama tyle razy powtarzała, że nie warto z nimi rozmawiać, że to półgłówki, które nie wnoszą do ich życia nic dobrego.
To był jednak pierwszy moment, kiedy złota koteczka zaczęła z lekka wątpić w słowa rodzicielki. No bo… na razie Pierzasta Łapa nie powiedział jej nic złego czy głupiego. No i był miły więc… co było powodem tego, że Szakala Gwiazda zabroniła im rozmowy z nimi. Cóż, może i Nocna Łapa była idiotką o mysim móżdżku, nie oznaczało jednak, że jej brat jest taki sam.
— Słuchaj – nie wiem, co powiedziała ci twoja mama, ale... — zawiesił się na chwilę. Młoda jednak poruszyła niespokojnie noskiem, wyczekując jego odpowiedzi. — Jesteś duża, co nie? A duże koty myślą same za siebie. Jeśli będziesz ślepo wierzyć w to, co ci ktoś mówi, to twój mózg zmieni się w orzeszka, takiego o — mówiąc to, pokazał swoją łapą, jak bardzo mały rozmiar miał na myśli.
Złota zmarszczyła nosek ostro oburzona.
No jak on śmiał chociaż sugerować, że nie myśli za siebie no co za…
— Hmpf! Przecież myślę za siebie! — pisnęła niezadowolona, tupiąc przy tym łapą, by dodać swojej wypowiedzi stanowczości. No niestety wyglądała dosyć komicznie - mały grzdyl sapiący się do ucznia, bo ten zwrócił mu na coś uwagę. — A mama zawsze ma rację — dodała zaraz buńczucznie. Mama to była mama, to co mówiła, zawsze się sprawdzało. Kiedyś powiedziała im, że Nocna Łapa jest głupia i nieodpowiedzialna i… i co? Sprawdziło się!
Mama przepowiedziała przyszłość! Teraz Nocka była Rozwydrzoną Łapą i do tego dostała karę.
— Dorośli czasem się mylą, moja droga. Nikt nie jest nieomylny — odparł kocur, nadal nie tracąc spokojnego wyrazu pyszczka. Świt nie rozumiała. Dlaczego jeszcze nie był wściekły, przecież się z nim nie zgodziła, co było z tym uczniem nie tak?
— Moja mamusia nigdy — zadarła nosek wysoko, niczym księżniczka, za którą się uważała. — Nie wciskaj mi kitu!
Świt miała wrażenie, że Pierzasta zaśmiał się cicho pod nosem, obserwując poczynania młodej, acz nie miała stuprocentowej pewności.
— Nie wciskam, spokojnie — miauknął, podnosząc się. Koteczka obserwowała jego poczynania. O nie, nie ma mowy, że ten sobie ot, tak pójdzie!
Córka Szakalej Gwiazdy złapała ucznia za ogon, idąc za nim. Nim kocur zdołał zapytać młodej, co takiego na przodków wyprawia, ta zdołała przez wyseplenić przez pełny futra pyszczek, że idzie za nim i koniec kropka.
< Pierzasta Łapo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz