*Dawno, pora nagich drzew"
Przez kolejne kilka dni Różana Przełęcz wyglądała na strasznie zamyśloną. Przynajmniej tak myślała Stokrotka. Zastępczyni mało rozmawiała ze swoim potomstwem lub partnerem, za to wiele razy coś mówiła, co nie miało sensu i miała nieobecny wzrok. Szept i Srebrny korzystając, z zamyślenia matki robili różne głupoty. Zwłaszcza gdy nie było ich ojca. Stokrotka czasem miała już tego dość, więc chowała się gdzieś, gdzie nikt jej nie widział. Wtedy miała czas na siedzenie z głową w chmurach. Dziś zrobiła tak samo. Schowała się w swojej kryjówce i zaczęła rozmyślanie o wszystkim i o niczym. Nie minęło więcej niż kilka minut i usłyszała głos Różanej Przełęczy. Szylkretowa kotka wolała swoje kociaki, więc Stokrotka niechętnie podreptała w stronę matki. Usiadła obok rodzeństwa i spojrzała na zastępczynię.
- Dobrze - zaczęła szylkretka - Wiecie, świat nie zawsze jest taki kolorowy jak historię waszego ojca... - przerwała gdy zauważyła, że kociaki nie bardzo rozumieją, o co chodzi. Westchnęła i zaczęła od początku.
- Może opowiem wam historię?
Kociaki odpowiedziały zgodnym chórem aprobaty, więc Różana Przełęcz zaczęła opowiadać.
- Opowiem wam o kocurze, który za bardzo bierze wszystko do siebie - rozpoczęła szylkretowa kotka. Historia trochę potrwała. Kocur z opowieści został zmanipulowany, a przez to dokonał strasznych czynów i został wyrzucony z klanu. A to wszystko przez jednego kota, który go zmanipulował. Stokrotka słuchała tej historii z lekkim strachem. Bała się, że ona może stać się takim kotem, którego łatwo będzie zmanipulować.
- Więc pamiętajcie, nie wierzcie w każde słowo, jakie mówią inni, dobrze?
- Dobrze - odpowiedziały chórem kocięta i wróciły do zabawy. Stokrotka wróciła na swoje miejsce, myśląc o historii opowiedzianej przez matkę.
***
Kolejnego dnia było to samo. I kolejnego też, kolejnego też i kolejnego też. Stokrotka słuchała każdej historii. Jedna była o kocie, który za bardzo zaufał innym, inna o tym jak jakiś kot miał za duże ambicje, a jeszcze inna o kocie, który zdradził swój klan i tak dalej... Stokrotka zaczęła bać się tych historii, z każdym dalszym słowem matki. Starała się tego po sobie nie poznać, niestety bez skutecznie. Pewnego razu zastępczyni opowiadała historię wieczorem, prosto przed snem.
- Dobrze, do spania - powiedziała szylkretka i zagoniła kociaki do spania. Wszystkie posłusznie położyły się na posłaniu i wtuliły w sierść matki. Stokrotka zrobiła to samo. Zamknęła oczy i próbowała zasnąć, lecz bez skutku. Myślała cały czas o tych wszystkich historiach. O tym, że coś takiego może wydarzyć się teraz, taki kot, albo cokolwiek innego może zabrać jej rodzinę i wszystko, co jest dla niej ważne. Te myśli przejęły jej umysł, nie pozwalając zasnąć. Zaczęła się wiercić, by wstać z posłania i właśnie wtedy oczy otworzyła Różana Przełęcz. Oczy zastępczyni zatrzymały się na przestraszonej córce.
<Róża?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz