— Akurat nie... Iskierko... Mam dylemat — wyznał, ciężko wzdychając. — Mama się o wszystkim dowiedziała i kazała mi postawić się Tropiącemu Szlakowi. Ale... Ale czy jeśli to zrobię to nie poleci na skargę do zastępczyni? Co jeśli nagada na mój temat jej bzdur? On jest do tego zdolny, a ja nie chcę, aby wam coś się z mojej winy stało.
Iskrzącej Łapie serce łamało się na widok zasmuconego pyszczka brata. To wszystko było winą nierudych i zdrajców krwi! Słowa mamy się sprawdziły; rudzi, mimo swojej oczywistej przewagi, zostali ofiarami bezwzględnej przemocy tych kolorowych gnid. A kroplę przelewającą czarę goryczy stanowił fakt, że najbardziej cierpiała na tym jej rodzina.
— Piasku, nie bój się — powiedziała spokojnie, pocieszająco liżąc go po czole. — To bardzo dobrze, że mama już wie. Żaden kot nie dorównuje jej w sprycie i mądrości. Uważam, że ma rację; nie możesz dawać tej kanalii tak sobą pomiatać.
— Ale co, jeśli Tropiący Szlak jednak naskarży Różanej Przełęczy? Przecież ona nas strasznie nie lubi, odkąd się urodziliśmy ma do nas uprzedzenie… I to tylko dlatego, że jesteśmy rudzi… — mamrotał kremowy, smętnie przejeżdżając pazurem po ziemi.
— A wiesz co to oznacza? Że sama jest podłą rasistką — fuknęła, łypiąc złowrogim wzrokiem w kierunku żłobka. — Tak samo jak jej dzieci. Pamiętasz, jak Szept się nad nami znęcał? To z pewnością nie było wzorowe i szlachetne zachowanie, które usiłuje wpoić im ta głupia zdrajczyni.
Zauważając, że jej brat ciągle nie wygląda na przekonanego, kontynuowała.
— Nigdy nie wstydź się krwi, która płynie w twoich żyłach, Piasku. To właśnie ta krew uczyniła nas rodziną i to dzięki niej w przyszłości staniesz się kimś wielkim. Piaskowa Gwiazda jedynie dążyła do tego, co było konieczne. Ona nie wymyśliła nowego, przerażającego prawa, lecz wprowadziła zasady, które koty znają od zarania dziejów - naturalnym porządkiem jest to, że przetrwają jedynie silniejsi, a słabsi muszą się dostosować — mówiąc to, spojrzała bratu prosto w oczy, by wzmocnić uwagę przekazu. — Ty jesteś silniejszy, Piasku. Silniejszy od tych wszystkich, którzy pragną wmówić ci inaczej. I nadszedł czas, byś w końcu im to wszystko udowodnił.
— Nie wiem, czy dam radę, Iskierko — szepnął żółtooki, lekko pociągając nosem.
Iskrząca Łapa energicznym ruchem poderwała się do góry, tym samym zmuszając do tego brata. Nie zamierzała jeszcze bardziej go zasmucić swoimi słowami, jej intencje były zupełnie odwrotne. Nie mogła jednak pozwolić na to, by tak wspaniały kocur jak Piaskowa Łapa każdego dnia rozpaczał z powodu mysich móżdżków.
— Chodź, zrobimy coś fajnego — zamruczała, ocierając się o niego bokiem w geście pokrzepienia. — Dzień jest zbyt ładny, by spędzić go na żalach i smutkach.
— Co masz na myśli? — zapytał jej brat, będąc nieco bardziej ożywionym.
Skoro nie mogła trafić do niego zapewnieniami, rozrusza go w inny sposób.
— Będę udawała Tropiący Szlak, a ty spróbuj mi się postawić. Wszystkie ruchy dozwolone! Właśnie w ten sposób może nabierzesz trochę więcej pewności siebie. Zaczynamy — oznajmiła z uśmiechem. — Ej, mysi móżdżku! Patrz, jaki jestem wielki i przerażający, wraaaar! — warknęła specjalnie obniżonym ruchem i wystawiła język w kierunku brata, który lekko zachichotał z powodu jej parodii burego wojownika.
Widząc, że jej plan póki co się udaje, skoczyła na kremowego i przeturlała się z nim na prawo, przez co kocurek obecnie nad nią górował.
— Dobrze ci idzie, Piasku — pochwaliła kocurka. — Ale nikt nie powstrzyma największego buca Klanu Burzy, czyli mnie! — wyszczerzyła kły w głupawym uśmieszku.
<Piasku?>
[542 słowa]
[Przyznano 11%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz