Serce mu się krajało, gdy widział jak jego siostra go przeprasza. Przecież to nie była jej wina. Tropiący Szlak nie znęcał się nad nim, bo niegdyś jako kocięta Iskierka wkopała go u ich mamusi. To było co innego, coś co dotyczyło całej ich rodziny. Mentor w końcu wiele razy dał mu odczuć, że nie lubi Piaskowej Gwiazdy. Z rudzielcami się jakoś dogadywał. Miał w końcu rude siostry, ale to przy nim zaczynał kozaczyć i zachowywać bardzo wrednie. Bo... Bo należał do rodziny tyranki.
— Siostrzyczko nie przepraszaj i się nie obwiniaj. To nie twoja wina. Nawet gdybyś wtedy nie była dla niego wredna, on i tak miałby do mnie problem — starał się ją pocieszyć, przytulając się do jej boku. — Mój mentor nie lubi naszej praprababci, a ja się z nią mu kojarzę — wyznał.
— A-ale — próbowała wciąż wziąć winę na siebie za to co go spotyka, co było miłe, ale i bardzo go smuciło. Nie chciał, aby jego siostrzyczka cierpiała. Aby ktokolwiek z ich rodziny czuł się podle przez to kim był. Już starczyło, że sam zaczął nienawidzić swojej sierści i tego, że urodził się z krwią Piaskowej Gwiazdy.
— Iskierko... Proszę, nie przepraszaj. Kocham cię i nic tego nie zmieni. Dziękuję za piórko — miauknął jeszcze, odsuwając się od kotki i wypuszczając ją ze swoich objęć. — Nie mów proszę tylko mamie o tym co ci powiedziałem o Tropiącym Szlaku. Od razu pójdzie z tym do liderki i nas wygnają, bo pomyślą, że to nie z winy kocura to wszystko, a przez to, że jesteśmy rasistami...
— Co ty mówisz Piasku — zamrugała zaskoczona ruda, słysząc jego słowa. — Przecież Tygrysia Gwiazda też jest ruda, powinna nas wspierać!
Tak... Jakby to było takie proste.
— Proszę. Nie chce jej martwić. Musi też ciężko trenować, aby jak my zostać wojownikami — starał się jeszcze ją przekonać. Po chwili namysłu Iskierka zgodziła się dochować tajemnicy, chociaż zrobiła to niezbyt chętnie, tak jak Lwia Łapa. Czasami cieszył się, że świat podarował mu takie siostry, ale niekiedy zachowywały się okropnie dla innych, co go smuciło. Wiedział jednak, że mało co sprawiłoby, że by się od nich odwrócił. W końcu one tylko o niego dbały i chciały dobrze, tak jak mama.
***
Siedział przybity w obozie, bawiąc się myszą. Leniwie ją przesuwał z łapy do łapy, próbując podjąć decyzję, co do której się wahał. Mamy nie było, więc nie mógł przytulić się do niej i zapomnieć o całym świecie. Chociaż wtedy i tak kotka by nie poprzestała, szepcząc mu do ucha te rzeczy. I chociaż ruda miała w wielu kwestiach rację, to obawiał się, czy jego czyn nie spowoduje konsekwencji. Musiał to przemyśleć dla dobra całej swojej rodziny.
Kiedy dojrzał wracającą z treningu siostrę, uśmiechnął się smutno w jej stronę.
— Co się stało? Znowu twój mentor? — zapytała Iskrząca Łapa, która przysiadła obok niego.
— Akurat nie... Iskierko... Mam dylemat — wyznał, ciężko wzdychając. — Mama się o wszystkim dowiedziała i kazała mi postawić się Tropiącemu Szlakowi. Ale... Ale czy jeśli to zrobię to nie poleci na skargę do zastępczyni? Co jeśli nagada na mój temat jej bzdur? On jest do tego zdolny, a ja nie chcę, aby wam coś się z mojej winy stało.
<Iskierko?>
[517 słów]
[Przyznano 10%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz