Dziwnie się od rana czuł, co rzuciło się starej babie w oczy. Jego osowiałość i niechęć do wychodzenia z domu, bardzo ją zmartwiła. Nawet próbowała mu wepchać do pyska trochę mokrej karmy, ale odwracał zdegustowany wzrok. Nic więc dziwnego, że chwyciła go pod pachę i wyszła z domu, kładąc go we wnętrzu potwora. Wiedział gdzie go wiezie, ponieważ ten fotel kojarzył mu się tylko z jedną formą podróży. Obcinacz. Jego pysk wykrzywił się, ponieważ nie lubił za bardzo tego miejsca. Za bardzo tam śmierdziało psami i ostrym, nieprzyjemnym odorem specyfików, których używali na każdej powierzchni. Ukazał jej to niezadowolenie, pełnym zdegustowania sykiem, gdy tylko dotarli na miejsce. Ale jak to jego niewolnica miała w zwyczaju, nic sobie nie zrobiła na jego ostrzeżenia. Podniosła go na ręce i przekroczyła próg zalanego bielą pomieszczenia. Chore psy na smyczach od razu się poderwały na łapy, widząc go wolnego, bez żadnej liny, która ograniczałaby mu ruchy. Zwykle koty noszono w klatkach, ale on był w końcu niezwykły. Nie było mowy, aby dał się zamknąć w pudle, o czym wiedziała jego Wyprostowana. Położyła go na blat w recepcji, gdzie dwie inne kobiety, zaczęły go miziać za uchem. Tak... Znali się. Był w końcu w tym miejscu sensacją. Nie tylko błyszczał na ulicach, ale nawet i u tych istot był gwiazdą.
Chociaż mówiły do niego słodkie słówka, jakoś nie był zainteresowany pieszczotami. Dopiero, gdy Obcinacz zawołał ich do siebie, został przeniesiony na inny blat, a raczej stół. Łysy Dwunożny zaczął od przywitania, jak to miał w zwyczaju, drapiąc go w ulubionym miejscu za uchem. Wyrwał mu się nawet z pyska pomruk aprobaty, który został zagłuszony, gdy Dwunożny rozchylił jego szczęki, zaglądając do pyska. Trwało to chwilę moment, ale się napuszył ze złości. Nie lubił tych całych badań. Były... okropne i dziwne. Liczył na to, że zastrzyku mu nie da, ale musiał oczywiście wsadzić mu coś do tyłka. Wrogi syk to było jedyne co padło z jego pyska. Nie miał sił, aby machać pazurkami. Zresztą niewolnica głaskała go, by nieco go udobruchać.
Dopiero po chwili dostał werdykt, gdy potarmoszono go za skórę i przytknięto do piersi zimny krążek. Słysząc słowa Obcinacza babcia przycisnęła go do piersi, zalewając się łzami.
Co... UMIERAŁ?! Przestraszył się jej reakcji i to bardzo. Kobieta wyła swoje dziwne mantry w niebiosa, gdy Obcinacz zaczął golić mu sierść na łapie. Gapił się na to w szoku. Ona ryczała właśnie dlatego?! Ough... Aż mu się zrobiło wstyd tej ofermy losu. Obserwował swoją różową skórę w konsternacji. Wyprostowany przytargał jakiś worek z płynem, a następnie umieścił igłę w jego łapie. Zasyczał na niego wrogo, bo to bolało. Obcinacz sprawnie zakręcił bandaż na kończynie, by nie mógł zdjąć rurki, która odchodziła od tego worka, a następnie resztę czasu spędził na kolanach niewolnicy, czekając aż cały płyn przetoczy się do jego organizmu.
Trwało to tak długo, że aż zasnął z nudów, ale gdy się obudził to przynajmniej był już w swoim domu i jedynie jego łysa łapa informowała go o tym, że wcale mu się to nie śniło.
Wyleczony: Jafar
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz