Obserwowała kocura przysłuchując się uważnie jego słowom. Wtuliła pyszczek w jego ognistą sierść, ciesząc się bliskością starszego. Dodatkowo chciała też ukryć zaszklone oczy. Wzruszyła się, w końcu nie była aż tak zimną żmiją, jak niektórzy w szczególności nierudzi mogli ją mieć. Swoją rodzine kochała z całego swego małego serduszka i nie bała się sprostać ich oczekiwania. A skoro dziadek pochwalił ją to wychodziło jej to bezbłędne. Cieszyła się, że to właśnie jej dziadkiem jest Rozżarzony Płomień, a nie żaden inny kocur.
— Jesteś najlepszym dziadkiem na świecie — odezwała się cichutko przymilając się do starszego — Najlepszym!
I tak trwała u jego boku, Rozżarzony Płomień raczył ją kolejnymi opowieściami z czasów, gdy Piaskowa Gwiazda była u władzy, a ona z zapartym tchem przysłuchiwała się im. Nawet Piasek i Iskierka zbliżyli się w końcu znowu ku nim, jednak to Lew znajdowała się u boku dziadka, to ona teraz była wybrańcem, nawet jeśli samozwańczym.
***
Księżyce mijały, a ona potrafiła recytować z pamięci dokonania praprababki. A wszystko to dzięki ciągnącym się w nieskończoność opowieścią dziadka, który sprawił, że Lew czuła jakby faktycznie osobiście poznała kremową. No był jeszcze Piasek, ale on tylko z wyglądu był na razie do niej podobny, ale skoro dziadek uważał, że ten jeszcze ma czas, aby się przełamać, to wierzyła mu. Ale się mocno niecierpliwiła. Ta scena, która rozegrała się w legowiskiem starszyzny z udziałem jej brata i Wilczej Zamieci wciąż pokazywała jej się przed oczami nim poszła spać. Zawsze wtedy uśmiechała się przez sen i cicho mruczała, ciesząc się, że może i jak na razie jednorazowo, to jednak jej brat dokonał czegoś wielkiego. A przyjdzie mu dokonać jeszcze większych rzeczy.
— Dzień dobry dziadku — skinęła łebkiem z szacunkiem do starszego, by już po chwili przytulić się do niego i zająć miejsce po jego prawej stronie, chcąc być jak najbliżej rudego. Czy chciała mieć dziadka tylko dla samej siebie? No może, a przez takie przyleganie do niego chciała to uświadomić swojemu rodzeństwu. Zresztą to właśnie Lew najbardziej lubiła te wszystkie opowieści, które starszy opowiadał. A brata i siostrę oczywiście kochała, w końcu nie miała powodów by ich nie kochać, ale dziadek był jej!
Zmarszczyła nosek zmartwiona tym, jak wyglądało legowisko staruszka. Może i było schludne, ale ten mech... Powinien codziennie świeży dostawać. Nawet dwa razy dziennie powinien zostać mu wymieniany. Na to w końcu potomek Piasek zasługiwał.
— Jak już zostanę uczniem, będę przynosić ci dziadku samą najsmaczniejszą i najlepszą zwierzynę, sama będę na nią polować! I dopilnuję abyś trzy razy dziennie miał czyszczone posłanie, by żaden paproch nawet najmnieszy nie osiadł na tobie. — oznajmiła z dumą i troska, chcąc dla niego jak najlepiej. — Szkoda, tylko że nie będziesz mógł zostać moim mentorem dziadku. To nie sprawiedliwie — prychnęła oburzona głupią zasadą, która wykluczała oficjalnie starszyznę z nauk młodych umysłów. Nie chciała dostać jakiegoś niekompetentnego mentora, który by ograniczał ją swoja nieudolnością. A poza swoją rodziną nie uważała nikogo godnego bycia mentorami jej i jej rodzeństwa.
<Dziadek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz