Podrapał się za uchem zadowolony, dostał to, czego chciał. Wygrał. Rzucił wyzywające spojrzenie Kuniej Norce, która nawet nie spodziewała się, co ją czeka. Liderka dopiero ogłosi wszystkim, jakie w klanie zachodzą zmiany.
Nie omieszkał zaśmiać się cicho pod wąsem. Znowu będzie miał własne legowisko, zapewne Chłód z przyjemnością wprowadzi się do partnera, dołączając do niego w nowym, mięciutkim i pachnącym posłaniu. Radość liliowego kocura była wręcz nie do opisania.
Wymienił się spojrzeniami z Jadowitą Żmiją.
— Rozszarpanie tego niewdzięcznego bachora zostawię Jadowitej. Pewnie chętnie zatopi kły w jej dupie — uśmiechnął się z lekka. On dostał to, czego chciał, nic więcej nie potrzebował. Szczególnie że mu pozostało dręczenie niewdzięcznej gówniary podczas treningów. — Co najwyżej, mogę jej pomóc, jeśli zechce.
— Och Gęsi Wrzasku, jesteś zbyt hojny — Żmija teatralnie położyła łapę na swojej klatce piersiowej, wzdychając ostentacyjnie.
— Spokojnie, my już się nią zajmiemy. Reszta kultu zapewne też — dodał Gęś, przeciągając się. Aż coś mu strzeliło w kręgosłupie. — Nie musisz się martwić — zapewnił ją, kiwając łbem.
~*~
Na dzień dobry, ledwie po zostaniu medykiem dostarczono mu dwie pacjentki. Mimo iż, Goryczkowego Korzenia nie lubił, chociażby ze względu na jej kręcenie się przy Kunie, to jednak musiał ją wyleczyć. Nie po to szedł na to stanowisko, żeby zbijać bąki, jak ta pieprzona leniwa wywłoka.
— Gratulacje, jeszcze trochę i musiałbym ci ten ogon urżnąć — syknął w stronę pacjentki, nie szczędząc sobie złośliwostek. — Czy może to wina twojej ukochanej Kunki, hm? Ojej, jak przykre, że już nie jest medyczką — zacmokał, udając zatroskanie. Goryczka nie odpowiedziała. Jedynie syknęła z bólu, gdy kocur zacieśnił opatrunek na jej ogonie.
— Staraj się go nie nadwyrężać. Możesz jednak pogratulować swojej głupocie, bo do usranej śmierci będziesz mieć go krzywego — mówiąc to, wskazał łbem na ogon kotki.
Jeden pacjent z głowy. Teraz przyszła kolej na drugiego. Jabłoniowy Sad i ich omdlenia. Ze znużeniem obserwował, jak kotka włazi do legowiska medyków, niemal na dzień dobry padając na pysk.
— Niech no zgadnę, nie piło się za dużo? Czy może za długo siedziało na słońcu? — kocur zdecydowanie lubił dogryzanie pacjentom i nie miał zamiaru tego sobie szczędzić. Wręcz przeciwnie. Robił to przy każdej okazji. — Otwórz pysk.
Jabłoń wypełnili polecenie liliowego medyka, otwierając szeroko mordę. Gęś pokiwał głową z irytacją. Miał rację, wojowniczka pili zbyt mało. Blade dziąsła doskonale wskazywały na brak płynów w organizmie czarno-białej.
— Zostajesz na tydzień w swoim legowisku. Codziennie masz wypijać wodę minimum z trzech kępek mchu. Im więcej, tym lepiej. Powiadomię Szakalą Gwiazdę, że musisz odpocząć od swoich obowiązków. Na razie, odpocznij i zjedz to — miauknął, podsuwając pod ich pysk papkę ze wzmacniających roślin. Tak będzie im łatwiej je przełknąć.
— A ty przydaj się na coś, przynieś wody dla Jabłoniowego Sadu, a nie siedzisz z dupą — warknął w stronę Kuniej Norki, która nic tylko siedziała i sortowała zioła, po raz cholera wie który.
~*~
Rzucił zawiniątko pełne ziół na ziemię w legowisku liderki po wcześniejszym przywitaniu się. Nie był jakimś niewychowanym zwierzęciem. Znał podstawy kultury. Rozejrzał się po dzieciakach, niemalże natychmiast wyłapując, który mlekożłop ma jakiś problem.
Brzask siedział na uboczu, marmoląc, że boli go pyszczek.
— Długo tam beczy? — mruknął, zwracając się do liderki, przy czym starał się jakoś zajrzeć do pyska kociaka. — Weź go… przytrzymaj, bo mnie w łapę użre — burknął.
Szakal kiwnęła łbem, przytrzymując kociaka, gdy Gęsi Wrzask zaglądał do jego mordki. Brzask wiercił się przy tym, rzucając wesoło “Kulwami”, których to liliowy ich nauczył.
— Od wczoraj mówi, że coś go boli.
Pokiwał łbem na słowa liderki. Szybko dojrzał problem bólu - zepsuty mleczak, którego zaczął wypychać już stały ząb. Spróbował złapać ząb, wywołując u kociaka niemały wrzask.
Szarpnął szybko i było po krzyku. W jego pazurach został niemalże czarny trzonowiec.
Założył mu na mordkę liść dębu wraz z papką. Między innymi z liści jeżyn oraz miękkiej części kory olchy.
— Pilnuj, żeby tego nie zrzucił. Łagodzi opuchliznę oraz ból. — zamilkł na uderzenie serca. — A ty czegoś potrzebujesz? Jak się czujesz? — w głosie kocura zabrzmiała nuta troski, która nie była spotykana na co dzień u niego.
< Szakal? >
Wyleczeni: Jabłoniowy Sad, Goryczkowy Korzeń, Brzask
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz