Spoglądała w zasnute chmurami niebo, przez które promienie słoneczne starały się przebrnąć i oświetlić ziemię swoim blaskiem. Usłyszawszy kroki, postawiła swoje uszy, prężąc się. Spojrzała w prawo, gdzie czekała na nią mordka Wodnikowej Łapy, z którym miała sposobność nie tak dawno rozmawiać.
— Cześć — miauknął cicho. — Jak idzie ci trening?
— Muchomorzy Jad nauczył mnie rozpoznawać trucizny. To chyba mój ulubiony rodzaj ziół — rzuciła, a widząc minę ucznia, uśmiechnęła się promiennie. — Przecież nie zamierzam nikogo otruwać. Po prostu to intrygujące, jak trucizny działają na kocie ciało i psychikę. Żadne inne zioła nie wywołują aż takich skutków… może z wyjątkiem kocimiętki i innych podobnych do niej. Są niesamowite.
Wodnikowa Łapa pokiwał lekko głową. Podsunął kotce pod łapy malutki przedmiot.
— Patrz, co znalazłem. Możesz je zatrzymać.
Pióro. Kruczoczarne pióro należące prawdopodobnie do drapieżnego padlinożernego ptaka, który niemal zawsze zwiastował śmierć. Uniosła brew, wbijając w niego intensywny wzrok, jakim często obdarowywała koty. Wodnik zaniemówił i położył po sobie uszy, przyjmując niepewną postawę.
— Klanie Gwiazdy, Klanie Gwiazdy, Klanie Gwiazdy… przepraszam! — miauknął natychmiast. — Nie to miałem na myśli. Po prostu wydawało mi się ładne i pasowało do ciebie. Nie chciałem niczego tym zasugerować!
— Jest w porządku. Podoba mi się — odparła spokojnie, chwytając w zęby krucze pióro i wkładając je sobie za ucho. — Masz rację. Pasuje do mnie.
Przez chwilę tkwiła jeszcze w ciszy. Dopiero po jakimś czasie podniosła się i minęła ucznia, pozostawiając go samego z własnymi myślami. Miała własne sprawy na głowie.
Takie jak medyczne obowiązki, które odzywały się na każdym kroku i wołały o jej uwagę. Gdy zdecydowała się wrócić do legowiska, czekała tam na nią Sroczy Lot. Strzyżyk nawet nie musiała do niej podchodzić, by wiedzieć, co jej dolega. Smród chorobliwego potu i osłabienie było widoczne na lisią odległość. Na polecenie mentora wzięła w pysk mysią żółć, starając się nie przełykać śliny i przejechała nią po futrze Sroki, gdzie mieścił się kleszcz. Gdy robak spadł, ruda zdeptała go łapą. Struga krwi poplamiła podłoże legowiska. Muchomor natomiast dał wojowniczce zioła powstrzymujące gorączkę, która zdawała się nasilać przez nieleczoną infekcję.
Wyleczeni: Sroczy Lot
Postacie NPC: Wodnikowa Łapa
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz