Kolejne zgromadzenie. Kotka egzystowała w tłumie, nie odzywając się, jeśli nie miała wyraźnego powodu. Przynajmniej dopóki jej uwagi nie zgarnął jej durny brat, który postanowił znów ośmieszyć Klan Nocy, zaczepiając jakieś dwa dzikusy z Owocowego Lasu. Nie mogła tego oczywiście zostawić bez reakcji, od razu wstępując między koty, by naprawić sytuację. W głowie już układała plan, co powie matce, żeby Turkuciowi się dostało.
Dopiero później końcówkę zgromadzenia spędziła z przyjacielem, uspokajając go i powstrzymując jego nerwy. Musiała przyznać, że była z siebie wyjątkowo dumna. Działała na kocura jak hipnotyzer.
* * *
Szła ze stertą ziół w pysku, które skutecznie osłaniały jej pole widzenia. Przez to musiała iść wolniej, żeby nie potrącić żadnego nieszczęśnika. Ale, kompletnie wbrew temu, co zakładała, to nie ona wpadła na kogoś, tylko ktoś na nią.
— Przepraszam — rozległ się bełkot, gdy pręgowana dziko upadła na ziemię, a zioła z szelestem wymknęły się jej z pyska. Od razu podniosła się na łapy, widząc Wodnikową Łapę, który niezręcznie próbował ułożyć porozrzucane zioła z powrotem w kupkę.
— Rany, co w ciebie wstąpiło? — spytała, otrzepując futro z kurzu. Uczeń spojrzał na nią zająkany.
— Nie zauważyłem... Skupiłem się na czymś innym. Przepraszam. Mogę zanieść to do legowiska za ciebie.
— Dzięki, ale nie potrzebuję niczyjej pomocy — miauknęła od razu. Chociaż nie miała problemu z pomaganiem innym, nie lubiła przyjmować takich ofert od innych. Umiała sobie poradzić sama. — Co cię tak rozproszyło?
— Motyl... taki ładny. Nie widziałem takiego nigdy. Widziałem dużo białych motyli, pomarańczowych, ale nigdy niebieskich... Są śliczne. Patrzyłaś na nie kiedyś? Ja bardzo lubię — po chwili położył po sobie uszy zawstydzony własnymi słowami. — Wiem, że to głupie. Po prostu mało kotów zwraca uwagę na otoczenie, a żyjemy na pięknych terenach...
Strzyżykową Łapę zaintrygowała uwaga kocura. Uniosła brew.
— W zasadzie to też lubię obserwować przyrodę. Czemu nie zostałeś medykiem? Obeznanie w naturze jest cechą, bez której medyk nie może się obejść.
— I tak jest was już dużo.
— Skoro na tej posadzie są już dwa koty, to raczej to nie byłby problem dla mojego ojca, aby przyjąć trzeciego. Ale jak chcesz. Ja muszę już iść — nie rozwodziła się, a zamiast tego złapała znów swoje medykamenty i ruszyła do Muchomorzego Jadu.
Postacie NPC: Wodnikowa Łapa
[przyznano 20%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz