Nadal w to nie wierzył, ale Kamienna Gwiazda zwróciła mu jego stare imię. Przy okazji zlitowała się nad Glinianym Uchem, co przyjęło się z ogólnym niezadowoleniem w klanie. Ale... Miał to gdzieś. Liczyło się to, że upokorzenie minęło. Nareszcie mógł spać z innymi wojownikami i żyć jak dawniej... No dobra. Jeszcze te nierude, wronie strawy go pilnowały, ale przywykł już do ich obecności w swoim otoczeniu. Za bardzo był szczęśliwy, aby ten dzień został mu popsuty.
Szczypiorkowa Łapa dalej jednak pozostawała łapą. Może to przez to, że dalej knuła obalenie liderki, zamiast wziąć się w garść i nieco poudawać miłą? Wtedy na pewno zyskałaby sporo.
Musiał przyznać, że puszył się bardzo. Jego dobry humor trwał i trwał, nawet jeśli widział, że dookoła niego dzieją się kocie dramaty. Syn Tygrysiej Smugi dalej się nie odnalazł, a Leśny Pożar raz po raz wylewał łzy za swoim ukochanym, ale... To go nie dotyczyło, więc nie psuł sobie tym humoru. Okazywał im swoje wsparcie na tyle ile potrafił ktoś, kto był do szpiku kości egoistą, no ale się co niecoś starał.
Topór wojenny z Kamienną Gwiazdą został na jakiś czas zakopany. Nadal nie podobał mu się fakt, że kotka dorwała się do władzy, ale wraz z mijającymi księżycami, widział jak ta zachodzi siwizną, a jej czas powoli się kończył. Kiedyś zdechnie, a wtedy... Wtedy Tygrysia Smuga będzie liderką. Nie wierzył w to, aby został wybrany na jej zastępcę, ale mógł inaczej wpłynąć na rudą. Wystarczyło ją "wesprzeć", tak jak ona wiele razy to robiła, a wtedy może zrozumie, że nierudzi to był problem Klanu Burzy. Bo gdyby nie oni i nie te pokrętne decyzję ich liderki, Jeleni Puch pewnie by dalej wśród nich był.
— Kamienna Gwiazdo, witaj. — Posłał kotce cwaniacki uśmieszek, gdy skierował do niej swoje kroki.
Kocica zmierzyła go spojrzeniem, jakby spodziewała się jakiejś sztuczki z jego strony. Było to dla niego zabawne, ale i łechtało mu ego. Wiedziała, że był zdolny do wszystkiego, a to oznaczało, że był ponad nią. Dzisiaj jednak nie przyszedł uprzykrzać jej życia. Kocica jeszcze zdegradowałaby z powrotem, a tego by nie zniósł. O nie... Sprawiedliwość sama ją dopadnie. Nie będzie musiał brudzić swoich łap.
— Chciałem ci jeszcze raz podziękować za zwrócenie mi imienia. Bardzo to dużo dla mnie znaczy. Dlatego też... Postanowiłem ci nieco pomóc — miauknął tajemniczo. — Widzę jak się starasz, aby znaleźć Jeleni Puch. To miłe z twojej strony, że interesuje cię los rudzielca. Rozmawiałem z moją córką o tej całej sytuacji... Ale nic nie pamięta jak dobrze wiesz... Jednak... Wpadłem na pewien trop. To jest tylko mój domysł. Nie mam dowodów, ale jeżeli mi pozwolisz to chętnie sprawdzę czy dobrze myślałem. Nie chcę robić nic bez twojej zgody, bo jeszcze uznasz, że to ja jestem ten zły — prychnął. — To jak będzie?
<Kamień?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz