Niepewnie spojrzała w górę, na korę drzewa. Rozumiała czemu ma się nauczyć wspinać, w końcu powodzie, wojny i dzikie zwierzęta nie były żartem, dodatkowo mogła potrzebować zbierać jakieś rzeczy do składziku z drzew, ale niespecjalnie jej się to podobało. Wizja spadnięcia stamtąd była straszna, więc spojrzała z ukosa na swojego dzisiejszego mentora - Jagodowy Gąszcz uczył ją w sumie dość często, jako że nie miał swojego oficjalnego ucznia i głównie udawał cień w któryś krzakach obozu. Gdyby nie był skazany na jej obecność, pewnie nawet by nie wiedziała o jego istnieniu. Nie wydawał się mieć przyjaciół i w sumie zastanawiała się czy ktokolwiek o nim pamięta, bo nigdy nie słyszała o nim od innych. Gdy dostawała innego mentora niż on do treningów, przy których Muchomorzy Jad nie dałby sobie rady przez wiek, do głowy przychodziło jej, że zastępcy, lub komukolwiek tego dnia rozdawał obowiązki, też wypadł mu ze świadomości. Sam kocur zdawał się nie dbać o to. Może tak było mu wygodniej? Jej też by tak pewnie było, nie musieć robić nic pod czujnym spojrzeniem kotów, nie znających się na tym, co ona próbowała zrozumieć.
Mentor pogonił ją do szybszych decyzji, po pokazaniu jej dwa razy co ma zrobić. Udało jej się wejść może dwie krótkie długości. W jego spokojnym głosie czuła truciznę, jak u matki. Stresowało ją to. Ten niepokój dał o sobie znać w zamazującej się przez łzy wizji, których nie mogła powstrzymać, jakkolwiek by chciała. Przylgnęła więc do drzewa, chcąc je schować, a jednocześnie bojąc się poruszyć w którąkolwiek stronę. Kocur, stojąc na dole, spytał co się dzieje. Nie odpowiedziała mu, tylko zaciskając powieki. Usłyszała z tyłu westchnięcie i ściągnął ją na dół za kark. Od razu usiadła, ciesząc się z połączenia z ziemią.
Ulga nie trwała długo, bo gdzieś blisko dało się słyszeć kroki i szemranie cichego, nieznanego głosu. Zza drzew wyłoniła się czarna kotka, krocząca jak u siebie, chociaż nigdy jej nie widziała. Ale nie wyczuwała od niej obcego zapachu, więc trochę opuściła sierść na karku. Nowoprzybyła spojrzała jakby sennie na młodą medyczkę o mokrych policzkach, potem na kocura i drzewo.
— Uczycie się wspinać? — zagadnęła. Kątem oka zarejestrowała jak kocur kiwnął jej głową — Chyba trochę ci nie idzie... — zwróciła się do niej. Jej słowa były bardzo powolne i spokojne. Śmieszne. — Pokażę ci jak. Może problemem jest mentor. Bez obrazy. — dodała, jakby miał się obrazić.
Kotka równie nieśpiesznie pokazała jej wszystko po kolei, z komentarzem krok po kroku. Śledziła ją równie uważnie co kocura, a widząc, że można wspinać się tak wolno bez zrobienia sobie krzywdy, odrobinę się uspokoiła. Wcześniej chciała zrobić to jak najszybciej, jak Jagodowy Gąszcz, ale może źle o tym myślała.
Pod okiem dwójki zapomnianych kotów spróbowała kolejny raz.
Postaci NPC: Jagodowy Gąszcz, Żonkilowa Zatoka
[przyznano 10%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz