Ospale prześledziła obecnych spojrzeniem, nim kocur zaczął mówić i skupił na sobie jej uwagę.
Nie wiedziała, co ma mu odpowiedzieć, by wyjść cało. Wyjść. Główny cel. Czy byliby w stanie zrobić jej coś, gdy byli w obozie? Starszy kocur wyszedł zapolować, więc jemu nic nie groziło. Z tego, co zdążyła zauważyć (naprawdę, kto umieszczał obcego w całodobowym punkcie obserwacyjnym?) mogliby ją nawet zabić teraz i nikt by nie mrugnął na to okiem.
— Rozwiń. — zażądała, chociaż na język nasuwało jej się coś innego.
— Chcę wiedzieć wszystko. Wszystko, co wiesz, i o Klanie Nocy, i o Bylicy. Jej prawdopodobne miejsce zamieszkania? Ilość kotów w grupie i ich umiejętności? Wszystko, co może się przydać. Nie jestem gołosłowny. Umowa jest prosta, nic ci nie zrobię, jeśli będziesz mówić. Nawet włos nie spadnie ci z głowy. Mogę ci to obiecać.
— ... Mam niewiele informacji. — zaznaczyła wymijająco, wzruszając ramionami dla podkreślenia tych słów. Badała na razie teren, a to nie było to kłamstwo; samotnicy, których tolerowała, zostali na starych terenach, a to oni jej donosili, co robiła za drobne przysługi jak pomoc z ich ranami, albo za ubitą już zwierzynę. Jednak bardzo nie podobała się jej zapowiedź części gdzie miała mówić o swoim klanie, więc zamierzała to przeciągnąć, jak tylko było możliwe.
Objął ją lodowatym spojrzeniem- zła odpowiedź.
— Więc powiedz tyle, ile wiesz. Chyba chciałabyś odegrać się na swojej świrniętej matce, prawda? Wbić jej pazury w gardło? Słyszałem, że macie ze sobą na pieńku. Nie bez powodu zostałaś w Klanie Nocy, zamiast wrócić jak reszta twojego rodzeństwa. Dużo o was wiem, dzięki naiwności Bylicy.
Ze stłumionym głębokim warknięciem potarła łapą pysk w reakcji na te słowa. Durna starucha. Ona sama nie była głównym powodem, jak twierdził, bo gdyby rodzeństwo jej nie wykluczyło, może to wszystko inaczej by się potoczyło. Frustracja na matkę budowała się, gdy czekali na ratunek, a swoje natężenie miała już po.
— Więc czego ci jeszcze nie powiedziała? — mruknęła zrezygnowana, z dziecięcą chęcią wkopania kotki jeszcze bardziej. — Pojedynczo proszę.— podkreśliła, dając sobie więcej czasu na myślenie, a jemu szansę na poznanie szczegółów. Co z nią zrobi… Jego sprawa.
— Nie znam jej historii... Zbyt dużo wie o klanach, by to mogły być tylko graniczne wieści. Może coś wam opowiadała o swoim życiu?
— Wywalili ją z Klanu Burzy. Nie wiem w jakim wieku.
— Mówiła coś więcej? Wiesz, za co ją wyrzucili?
Wzruszyła ramionami po chwili mrużenia oczu w odpowiedzi na jego uniesione brwi.
— Pewnie za jej nieodpowiedzialność albo niewyparzony język — mruknęła z przekąsem, ale po chwili dodała — ... Możliwe, że coś o wymknięciu się na zgromadzenie. Gderała coś o Piaskowej Gwieździe i że to był tylko pretekst, żeby ją wygnać.
Obserwowała uważnie jego mimikę, wyceniając reakcje na odpowiedzi. Z jego ruchliwymi brwiami powinien mieć dużo fałd na czole.
— Nic szczególnego, ale dobrze wiedzieć — skinął głową. — Znasz jej miejsce zamieszkania? Dokładne lub potencjalne? Ile kotów jest w grupie i jakie mają umiejętności?
Uniosła brwi na taką liczbę pytań. Zdążyła dalsze zapomnieć z jej zmęczeniem. Zero szacunku do przesłuchiwanych...
— Wiem, że są w okolicy, ale nie wiem gdzie dokładnie.
Gdyby nie obecność Fiołka, w sumie by nie wiedziała.
— Są dobrze wyszkoleni?
— Bo ja wiem? Nie biłam się z nimi osobiście. Czasami się tłukli na starych terenach i przeżyli, więc pewnie coś potrafią.
— Dobrze. Co do Bylicy, to chyba wszystko, co chciałem wiedzieć — rzucił, a ona odruchowo na ten ton chciała wywrócić oczami — Ale chciałbym cię o coś prosić... Zabijesz Bylicę. Wiem, skąd przychodzi na nasze tereny, a więc mogę cię tam zaprowadzić. Matka z pewnością zaufa swojej córce. Pełnego planu dowiesz się później. Chcę od ciebie informacji, czy byłabyś w stanie to zrobić.
W tonie słyszała, że nie ma tutaj opcji. To nie była Krucza Gwiazda, od której mogła zwiać w ciągu kilku chwil, bo ta była bliska amputacji łapy.
— ... Co, jeśli wydostanie się żywa? — pytanie o to, czy wtedy ona zajmie miejsce ofiary, zostawiła niedopowiedziane. Nie była pewna czy chce na nie odpowiedź.
— Twoim zadaniem jest do tego nie dopuścić — odparł, zniżając ton głosu tak, że stał się bardziej warkotliwy. — Ma być martwa.
Skryła cofnięcie głowy za skinieniem, że zrozumiała przekaz. Uniósł wyżej brodę, lustrując ją uważnie błękitnymi oczyma.
— Ucieczka nie byłaby dla ciebie korzystna. Zawsze jest ryzyko, że na Drodze Grzmotu potrąci cię potwór, a granice mojego klanu są uważnie strzeżone. Możesz za to wiele zyskać, gdy wypełnisz to jedno skromne zadanie. Być może będzie to dla ciebie mniej przyjemna część rozmowy, ale chcę także wiedzieć o Klanie Nocy. Skoro mam Nocniaka w obozie, to nie odważyłbym się z tego nie skorzystać. Powiedz wszystko, co wiesz. Ze szczegółami; gdzie położony jest obóz, ilu strzeże go wojowników, jakie koty posyłają na patrole. Nie martw się. Nie zrobię im nic. To nie są moje plany. Są niegroźni, więc nie mam powodu, by mieć ich za wrogów.
Napięła się. Zauważalnie zmieniły się rysy jej pyska, gdy zacisnęła szczęki i odwróciła wzrok gdzieś w pustą przestrzeń. Mimo zapewnień, że to względnie bezużyteczne informacje, nie miała zamiaru żadnej z nich zdradzić. Wszelkie dźwięki, również z tła, zdawały się wyłączyć w napiętym oczekiwaniu.
— To ostatnie ostrzeżenie — wbił w nią świdrujący wzrok błękitnych oczu. — Nie musimy rozwiązywać tego siłą.
Nie mogła odwrócić już oczy bardziej na bok przez fizyczne ograniczenia, więc przekręciła głowę za nim.
Dłuższą chwilę wciąż panował bezruch, potem szmer, znowu letarg i w końcu ruszyła się jasnoszara plama z krańców jej obrazu. Nawiązała z nim na ułamek uderzenia serca kontakt wzrokowy; zobojętniały i zmęczony, nijak nie wyzywający, jaki mogłaby mieć w chwili tak wysokiego poziomu adrenaliny. Kot zamachnął się, policzkując ją prawdopodobnie z całej posiadanej siły.
— To był pokaz tego, że nie blefuję. Im dłużej będziesz milczeć, tym gorzej dla ciebie. — dosłyszała przez szum.
W momencie, gdy jej głowa pod natężeniem pchnięcia przekrzywiła się na bok, szczypiąc ranami, błyskawicznie odbiła ją i z gardłowym fuknięciem zatopiła kły w łapie kocura, przetrzymując ją w miejscu, by zacząć szarpać nią jak najdalej od jego ciała w jak najbardziej wykrzywionych kierunkach, jak pies szarpiący się z drugim o truchło zająca.
<Omen Senior?C:>
Postaci NPC: Gęsi Wrzask
a sio zły omenie wracaj do mrocznej groty gdzie twe miejsce >:[
OdpowiedzUsuń