Zaskoczył ją ten zawód. Dotychczas była przyzwyczajona do ciągłego narzekania na ich liderkę. Mało kto rozumiał, jak wspaniała była i jak na wielki szacunek i oddanie zasługiwała. To, że stojące przed nią kocie to pojmowało, było dowodem na to, że niektórzy dorośli wojownicy naprawdę zamienili się z myszami na mózg, skoro nawet znacznie młodsi od nich pojmowali tak proste rzeczy.
— No to byłoby niemożliwe — stwierdziła z krzywym uśmiechem. I tak chciała jak najdłużej wykorzystywać tę bliskość Kruczej, nie zależało jej na tym, by ceremonia zmiany rangi odbyła się najszybciej, jak to możliwe. — Musiałabym skończyć 10 księżyców, by mnie mogła mianować. A nim to się stanie, to ty szybciej zostaniesz uczennicą — zauważyła. — Spokojnie, pewnie dostaniesz kogoś godnego ciebie — rzuciła pokrzepiająco, choć wiedziała, że ciężko jest nie trafić na palanta w tym klanie.
— Mam nadzieję — miauknęła mało przekonująco, a potem zmrużyła oczy i nagle zbliżyła się do niej. Zając lekko odchyliła się w tył, niezbyt zadowolona z naruszenia jej przestrzeni osobistej. — Ale wiesz, jakbyś chciała, to możesz mi czasem pokazać, czego cię nauczyła — szepnęła.
Liliowa momentalnie uśmiechnęła się lekko. To zmieniało postać rzeczy. Niebieska wydawała się pełna ambicji, więc jeśli to ją nie zgubi i dobrze wykorzysta własne chęci, to będzie świetną wojowniczką w przyszłości.
— Wiesz, na początku jest dużo teorii. Nie ukrywam, że więcej, póki co wiem, aniżeli umiem, ale jak coś lepiej opanuje, to ci to pokażę! — obiecała, bo jednak praktyka czyni mistrza, a jej do tego miana dużo jak na razie brakowało. Dopóki nie będzie perfekcyjna, nie będzie chwalić się swoimi zdolnościami.
W niebieskich ślepiach zaiskrzyło z ekscytacji
— Tak! Poproszę! — wymruczała radośnie, prawie że łasząc się do Zajęczej Łapy.
Kotka zastrzegła uszami i pokiwała głową, próbując przekonać siebie, że lepsza taka rozsądna i miła Mgiełka zbyt blisko, aniżeli Nastroszony, chociażby w obrębie zasięgu jej wzroku.
— Cóż, pozwól, że na razie odejdę, a jak nadejdzie odpowiedni czas, to znowu porozmawiamy — obiecała, licząc, że to, co powiedziała, wystarczy jak na razie młodszej. Widząc spokój na jej pysku, uznała, że tak jest, toteż pożegnała się i odeszła.
— No to byłoby niemożliwe — stwierdziła z krzywym uśmiechem. I tak chciała jak najdłużej wykorzystywać tę bliskość Kruczej, nie zależało jej na tym, by ceremonia zmiany rangi odbyła się najszybciej, jak to możliwe. — Musiałabym skończyć 10 księżyców, by mnie mogła mianować. A nim to się stanie, to ty szybciej zostaniesz uczennicą — zauważyła. — Spokojnie, pewnie dostaniesz kogoś godnego ciebie — rzuciła pokrzepiająco, choć wiedziała, że ciężko jest nie trafić na palanta w tym klanie.
— Mam nadzieję — miauknęła mało przekonująco, a potem zmrużyła oczy i nagle zbliżyła się do niej. Zając lekko odchyliła się w tył, niezbyt zadowolona z naruszenia jej przestrzeni osobistej. — Ale wiesz, jakbyś chciała, to możesz mi czasem pokazać, czego cię nauczyła — szepnęła.
Liliowa momentalnie uśmiechnęła się lekko. To zmieniało postać rzeczy. Niebieska wydawała się pełna ambicji, więc jeśli to ją nie zgubi i dobrze wykorzysta własne chęci, to będzie świetną wojowniczką w przyszłości.
— Wiesz, na początku jest dużo teorii. Nie ukrywam, że więcej, póki co wiem, aniżeli umiem, ale jak coś lepiej opanuje, to ci to pokażę! — obiecała, bo jednak praktyka czyni mistrza, a jej do tego miana dużo jak na razie brakowało. Dopóki nie będzie perfekcyjna, nie będzie chwalić się swoimi zdolnościami.
W niebieskich ślepiach zaiskrzyło z ekscytacji
— Tak! Poproszę! — wymruczała radośnie, prawie że łasząc się do Zajęczej Łapy.
Kotka zastrzegła uszami i pokiwała głową, próbując przekonać siebie, że lepsza taka rozsądna i miła Mgiełka zbyt blisko, aniżeli Nastroszony, chociażby w obrębie zasięgu jej wzroku.
— Cóż, pozwól, że na razie odejdę, a jak nadejdzie odpowiedni czas, to znowu porozmawiamy — obiecała, licząc, że to, co powiedziała, wystarczy jak na razie młodszej. Widząc spokój na jej pysku, uznała, że tak jest, toteż pożegnała się i odeszła.
***
Zając wciąż ocierała z obrzydzeniem pysk. Wspomnienie tego, co się stało, zbyt głęboko utknęło w jej głowie. Z drugiej strony było w tym coś dobrego, bo ona wiedziała już, jak wykorzystać to lekkie upokorzenie, aby zyskać znacznie więcej. Wzrokiem odszukała niebieską sylwetkę i uśmiechnęła się szeroko, gdy cel znalazł się nieopodal niej. Była o krok od zwycięstwa. Nastroszony pożałuje wszystkiego.
— Mglista Łapo! — zamruczała, kręcąc się przy kotce. — Naprawdę, nie wierzę, że ty i on jesteście z tej samej matki — westchnęła cierpiętniczo, dbając o odpowiednio dramatyczne wprowadzenie do tematu.
— C-co się stało? — zapytała ze zdziwieniem, przechylając łeb do boku.
— Oh, chcesz wiedzieć? — spytała z niewinną miną. — Przylał mi dwa razy w pysk. Tylko za to, że zasugerowałam, że szuka sobie kocura do związku — odparła, zgodnie z prawdą. Nawet jeśli ją odrobinę przeinaczy, to tak, jakby wcale nie skłamała. — Nie wiem, dlaczego tak wybuchnął, ale najpierw powiedział mi, że jestem okropna i wszystkie kotki są paskudne i to on "zdominuje każdą, która stanie na jego drodze", więc wydawało mi się, że po prostu woli samców. A on się zbulwersował, że to obrzydliwe i mi przyłożył — odparła, kuląc uszy. — Nie oddałam mu, bo jestem jednak starsza i mądrzejsza, ale sam fakt, że dzieją się z nim takie rzeczy, daje do myślenia — zasugerowała.
Był dziwny. Temu nikt nie mógł zaprzeczyć i fakt, że nikt go jeszcze z klanu nie wywalił, przyprawiał ją o mdłości. Nie zasługiwał na życie wśród nich, obniżał ich poziom i wstyd było go zabierać na zgromadzenia.
— Mglista Łapo! — zamruczała, kręcąc się przy kotce. — Naprawdę, nie wierzę, że ty i on jesteście z tej samej matki — westchnęła cierpiętniczo, dbając o odpowiednio dramatyczne wprowadzenie do tematu.
— C-co się stało? — zapytała ze zdziwieniem, przechylając łeb do boku.
— Oh, chcesz wiedzieć? — spytała z niewinną miną. — Przylał mi dwa razy w pysk. Tylko za to, że zasugerowałam, że szuka sobie kocura do związku — odparła, zgodnie z prawdą. Nawet jeśli ją odrobinę przeinaczy, to tak, jakby wcale nie skłamała. — Nie wiem, dlaczego tak wybuchnął, ale najpierw powiedział mi, że jestem okropna i wszystkie kotki są paskudne i to on "zdominuje każdą, która stanie na jego drodze", więc wydawało mi się, że po prostu woli samców. A on się zbulwersował, że to obrzydliwe i mi przyłożył — odparła, kuląc uszy. — Nie oddałam mu, bo jestem jednak starsza i mądrzejsza, ale sam fakt, że dzieją się z nim takie rzeczy, daje do myślenia — zasugerowała.
Był dziwny. Temu nikt nie mógł zaprzeczyć i fakt, że nikt go jeszcze z klanu nie wywalił, przyprawiał ją o mdłości. Nie zasługiwał na życie wśród nich, obniżał ich poziom i wstyd było go zabierać na zgromadzenia.
<Mgiełko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz