bardzo dawno temu
Pokrzywowa Łapa przestał być kociakiem. Opuścił żłobek w gotowości na nowe wyzwania, przygody i z błyskiem ciekawości w oku. Każdy etap swojego krótkiego życia uważał za najlepszy i nie mógł się zdecydować pomiędzy beztroskim życiem kocięcia a czasem spędzonym jako uczeń. Chociaż czasami tęsknił za kociarnią, podobało mu się szkolenie. Wróblowa Gwiazda był świetnym mentorem i wiele się od niego uczył. Spędzał świetnie czas z mentorem, stopniowo zdobywając coraz większą wiedzę i umiejętności. Trening na wojownika przebiegał coraz sprawniej i Pokrzywowa Łapa naprawdę polubił swoje obowiązki.
Po przekroczeniu progu obozu, pożegnał się z Wróblową Gwiazdą i ruszył w stronę legowiska uczniów. Jego siostra, Cisowa Łapa, już czekała w środku. Zagadał do siostry, dzieląc się z nią radosnymi opowieściami. W legowisku uczniów zrobili więcej miejsca na przybycie nowych towarzyszy, choć właściwie starych, bo znali się jeszcze z czasów żłobka. Pokrzywowa Łapa rozłożył się wygodnie obok siostry i wpatrywał zdrowym, pomarańczowym okiem w wyjście z legowiska, czekając na powrót ze szkolenia dwóch uczniów. Nie musiał długo czekać na przybicie Skalnej Łapy i Jastrzębiej Łapy, których uważał za swoich dobrych kolegów.
- Cześć, Pokrzywowa Łapo. Chciałbyś pograć w grę?
Propozycja Jastrzębiej Łapy go bardzo ucieszyła i nie mógł powstrzymać się przed machnięciem ogonem. Od razu się zgodził.
- Jasne! Akurat mam czas, a co to za gra?
- Polega na tym, aby znaleźć w stosie ze zwierzyną najlepszą piszczkę. Jeżeli ci się uda, to znaczy, że masz dobry węch! Ja zawsze w to przegrywam - westchnął ze smutkiem w głosie.
- Jasne! Zaraz przyniosę! - miauknął uradowany i zniknął na zewnątrz.
Pokrzywowa Łapa bardzo poważnie potraktował swoje zadanie. Musiał znaleźć najlepszą zwierzynę. Zaczął przeglądać stos w poszukiwaniu odpowiedniego posiłku.
- Zgłodniałeś, Pokrzywku?
Pokrzywowa Łapa odwrócił pyszczek w kierunku ojca. Huraganowe Wzgórze uśmiechał się do niego przyjaźnie, czekając na odpowiedź ucznia.
- Nie, tato, bawimy się z Jastrzębią Łapą w znalezienie najlepszej piszczki.
- Rozumiem. A gdzie jest Jastrzębia Łapa?
- Został w legowisku. Biedak, jest zmęczony po treningu i pewnie później dokończymy zabawę. - miauknęła wesoło kocurek.
Huraganowe Wzgórze westchnął. Wojownik wytłumaczył kocurkowi, że zwierzyna nie służy do zabawy, ale jedynie by napełnić brzuch. Później pożegnał się z synem i ruszył do legowiska wojowników. Uczeń chwycił dorodną wronę i pognał do legowiska uczniów. Położył zwierzynę przy łapach Jastrzębiej Łapy, wygodnie leżącego na swoim posłaniu.
- O, widzę, że podoba ci się posłanie! Teraz twoja kolej znaleźć piszkę!
Pokrzywowa Łapa nie miał nic przeciwko, że dalsza część zabawy polegała na tym, że Jastrzębia Łapa zjadł całą wronę bez dzielenia się, wygłosił jakieś przemówienie i zasnął. Pokrzywek uznał, że na pewno rano podzielą się śniadaniem. Tak się jednak złożyło, że wraz ze wschodem słońca to on przyniósł ponownie zwierzynę dla Jastrzębiej Łapy, zanim oboje wzięli udział w treningu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz