Czemu na zwykłej polnej drodze spotykały ją takie różne okropieństwa?! Jak nie robak, to nagle zjawiało się wielkie straszydło! Wściekły taran, który nagle wyskakiwał z krzaków! Treningi były przepełnione takimi typu sytuacjami, a Makowe Pole nigdy nie wierzyła w to, że takie coś jest straszne. Przecież… Te czarne oczy, malutkie i wyłupiaste… Czemu nikogo to nie przerażało? Naprawdę była aż tak odstająca od reszty? Nie rozumiała tego wszystkiego już. Jak można było bez strachu atakować takie małe i zabójcze stworzenia?!
Jej mentorka nie jeden raz wściekała się na nią za jej zachowanie. Krzyki były już dla niej normą, bo w końcu… Była głupia i niezdarna a Mak dalej próbowała ją czegoś nauczyć. To graniczyło z cudem, ale po jakimś czasie mniej więcej zrozumiała założenia tego dziwnego systemu w klanach i udało jej się załapać o co chodzi z pozycją łowiecką. Te “polowania” nie były już bezsensownym trajkotaniem jej mentorki, tylko coś się działo. Aż za wiele… Co chwilę widziała coś strasznego! Te wszystkie krzaki były schronieniem dla potworów. Rano wyszła jak zawsze na trening i Mak oczekiwała, że może coś w końcu złapie. Tylko… Przeliczyła się. Czekoladowa dreptała sobie polną ścieżką, sama do końca nie wiedząc jak znaleźć zwierzynę. Niezbyt słuchała tego gadania srebrnej… Dopiero po jakimś czasie wyczuła zapach jakiegoś stworzenia. Nie musiała długo czekać, kiedy z krzaka wyskoczyła naprawdę wielka sroka! Dla Paskudy był to przerażający widok, przez co od razu popędziła w las. Ptak ją przestraszył, choć… Bardziej możliwe było to, że ona przestraszyła tego ptaka. Wyglądała jak jedno wielkie straszydło z rozczochraną sierścią, która sterczała we wszystkie strony, a teraz jeszcze oblepiona błotem i liśćmi, bo w próbie ucieczki od stwora, wywaliła się nie jeden, nie dwa razy… Biegła przez krzaki, co chwilę wywalając się na korzeniach, dopóki nie wyczuła siostry. Ją potrafiła znaleźć wszędzie, choćby była ciemna noc. Od razu jej łapy skierowały się w stronę czarno-białej.
- SROKAAA!!- wykwiliła, ledwo co hamując przed siostrą. Zatrzymała się i głośno oddychała, wlepiając wzrok w zielonooką. Musiałą się tym podzielić z jej najukochańszą siostrą.
- B-bo z k-krzaków w-wyskoczył t-taki d-duży ptak! T-taki d-duuuuuuuży!- wydarła się, rycząc jak małe dziecko. Szok po spotkaniu tego zwierza udzielał się tylko jej, bo Sroka była niewzruszona. Nie zrozumiała?- T-taki naprawdę duuży! G-gigant! P-prosto n-na mnie!- zaszlochała, teraz mając pysk cały w łzach. Czemu nikt nie zareagował na jej słowa? Nie potrafiła tego do siebie przyjąć. Przecież… To było straszne! Naprawdę! Ten ptak zaatakował ją tak niespodziewanie, każdy by się przeraził!
- Jaki niby ptak?- mruknęła kotka, machając ogonem. Brzmiała na oschłą… Co znowu źle zrobiła? Przecież jej tylko opowiadała o straszliwym stworzeniu…
- Du-duży!!! W-wielki!!! M-miał t-takie cz-czarno białe p-pióra! I t-trochę n-niebieskie… A-ale wyskoczył t-tak nagle! B-byłam p-przerażona, b-bo w-wysunął p-pazury! T-takie p-przy ł-łapkach ostre! I d-duuuże oczy! W-wielgaśne! W-wpatrywał się nimi w-we mnie… Chciał…- zawiesiła się, próbując opanować głos.- M-MNIE ZJEEEEEEEEŚĆ! R-rozszarpałby m-mnie! T-taki d-duży! M-miał t-też t-taki o-ostry d-dziób! P-pogryzłby mnie! P-podziubał! Z-zostałabym z-zeżarta żywceeeem!- pisnęła, nagle kuląc się na ziemi.- N-nie m-ma go t-tu?! P-przyleciał z-za mną? M-może m-mnie śledzi?! I m-mnie znajdzie?! Zje i p-pożre! N-nawet ogon wymemla! Z-zostanę p-piszczką d-dla dużego s-strasznego p-ptaka!
- Nie ma tu żadn-
- N-NA PEWNO TU LECI!!!- krzyknęła nagłośniej jak umiała, rycząc w ziemię. Ten potwór po nią przyleci! Za chwilę zostanie zjedzona, nic po niej nie zostanie! Trzęsła się jak osika, wbijając pazury w glebę. Nie mogła teraz umrzeć! - N-NIE CHCĘ ZOSTAĆ ZJEDZONAAAA! NIE JESTEM SMACZNAAAAAAAAA!
Jej mentorka nie jeden raz wściekała się na nią za jej zachowanie. Krzyki były już dla niej normą, bo w końcu… Była głupia i niezdarna a Mak dalej próbowała ją czegoś nauczyć. To graniczyło z cudem, ale po jakimś czasie mniej więcej zrozumiała założenia tego dziwnego systemu w klanach i udało jej się załapać o co chodzi z pozycją łowiecką. Te “polowania” nie były już bezsensownym trajkotaniem jej mentorki, tylko coś się działo. Aż za wiele… Co chwilę widziała coś strasznego! Te wszystkie krzaki były schronieniem dla potworów. Rano wyszła jak zawsze na trening i Mak oczekiwała, że może coś w końcu złapie. Tylko… Przeliczyła się. Czekoladowa dreptała sobie polną ścieżką, sama do końca nie wiedząc jak znaleźć zwierzynę. Niezbyt słuchała tego gadania srebrnej… Dopiero po jakimś czasie wyczuła zapach jakiegoś stworzenia. Nie musiała długo czekać, kiedy z krzaka wyskoczyła naprawdę wielka sroka! Dla Paskudy był to przerażający widok, przez co od razu popędziła w las. Ptak ją przestraszył, choć… Bardziej możliwe było to, że ona przestraszyła tego ptaka. Wyglądała jak jedno wielkie straszydło z rozczochraną sierścią, która sterczała we wszystkie strony, a teraz jeszcze oblepiona błotem i liśćmi, bo w próbie ucieczki od stwora, wywaliła się nie jeden, nie dwa razy… Biegła przez krzaki, co chwilę wywalając się na korzeniach, dopóki nie wyczuła siostry. Ją potrafiła znaleźć wszędzie, choćby była ciemna noc. Od razu jej łapy skierowały się w stronę czarno-białej.
- SROKAAA!!- wykwiliła, ledwo co hamując przed siostrą. Zatrzymała się i głośno oddychała, wlepiając wzrok w zielonooką. Musiałą się tym podzielić z jej najukochańszą siostrą.
- B-bo z k-krzaków w-wyskoczył t-taki d-duży ptak! T-taki d-duuuuuuuży!- wydarła się, rycząc jak małe dziecko. Szok po spotkaniu tego zwierza udzielał się tylko jej, bo Sroka była niewzruszona. Nie zrozumiała?- T-taki naprawdę duuży! G-gigant! P-prosto n-na mnie!- zaszlochała, teraz mając pysk cały w łzach. Czemu nikt nie zareagował na jej słowa? Nie potrafiła tego do siebie przyjąć. Przecież… To było straszne! Naprawdę! Ten ptak zaatakował ją tak niespodziewanie, każdy by się przeraził!
- Jaki niby ptak?- mruknęła kotka, machając ogonem. Brzmiała na oschłą… Co znowu źle zrobiła? Przecież jej tylko opowiadała o straszliwym stworzeniu…
- Du-duży!!! W-wielki!!! M-miał t-takie cz-czarno białe p-pióra! I t-trochę n-niebieskie… A-ale wyskoczył t-tak nagle! B-byłam p-przerażona, b-bo w-wysunął p-pazury! T-takie p-przy ł-łapkach ostre! I d-duuuże oczy! W-wielgaśne! W-wpatrywał się nimi w-we mnie… Chciał…- zawiesiła się, próbując opanować głos.- M-MNIE ZJEEEEEEEEŚĆ! R-rozszarpałby m-mnie! T-taki d-duży! M-miał t-też t-taki o-ostry d-dziób! P-pogryzłby mnie! P-podziubał! Z-zostałabym z-zeżarta żywceeeem!- pisnęła, nagle kuląc się na ziemi.- N-nie m-ma go t-tu?! P-przyleciał z-za mną? M-może m-mnie śledzi?! I m-mnie znajdzie?! Zje i p-pożre! N-nawet ogon wymemla! Z-zostanę p-piszczką d-dla dużego s-strasznego p-ptaka!
- Nie ma tu żadn-
- N-NA PEWNO TU LECI!!!- krzyknęła nagłośniej jak umiała, rycząc w ziemię. Ten potwór po nią przyleci! Za chwilę zostanie zjedzona, nic po niej nie zostanie! Trzęsła się jak osika, wbijając pazury w glebę. Nie mogła teraz umrzeć! - N-NIE CHCĘ ZOSTAĆ ZJEDZONAAAA! NIE JESTEM SMACZNAAAAAAAAA!
<Sroka?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz