Nie wiedział co się stało. Niby mrugał, ale świat dalej był zamazany, trojąc się, a nawet lekko przechylając w jedną stronę. Dziwne uczucie. Nie potrafił go nazwać.
Pomasował się łapą po łbie, krzywiąc pysk. Co takiego się stało? Nie potrafił sobie tego przypomnieć.
- Ała - wyrwała mu się opóźniona odpowiedź.
Słysząc niewyraźny głos, zerknął w kierunku, z którego dobiegał. Ktoś przy nim był? Dojrzał znajomą sylwetkę. Chwilę mu zajęło przypomnienie sobie jej imienia. Miód? Miodunka?
- Masz siostry? - zapytał, widząc jak z jednej zrobiło się nagle ich aż trzy. Nawet miały podobny wyraz pyska i zamrugały zdziwione, rozglądając się w podobny sposób po otoczeniu, by skupić swój wzrok z powrotem na nim.
- Ile widzisz łap w powietrzu? - spytała, unosząc kończyny do góry.
- Um... Trzy? - Ponownie potarł swoją głowę, która z każdą chwilą jeszcze bardziej go pobolewała. Jeszcze nie doszedł do siebie. To nasunęło mu poważne pytanie...
- Coś mi spadło na głowę? - powiedział na głos, starając się zdobyć umykającą mu z umysłu wiedzę. Czuł się tak bardzo zdezorientowany. To było takie frustrujące. Ale ewidentnie coś musiało go porządnie walnąć, skoro dalej nie potrafił pojąć, w jaki sposób się tu znalazł. No właśnie... Co tu robił?
- Tak. Dziwny patyk zakończony zielonymi kolcami - odpowiedziała kotka, patrząc na przedmiot z nieukrywanym niepokojem. Od razu powędrował za nią wzrokiem, dostrzegając sprawcę jego złego samopoczucia. - A pokazałam tylko jedną łapę. Nie jest dobrze... - mruknęła, zaczynając wylizywać mu czule łeb.
Patyk z zielonymi kolcami? Nie miał pojęcia, dlaczego tak się nazywał, ale brzmiało groźnie. Wyglądał też nie za ciekawie. Skrzywił pysk, unosząc się powoli na łapy, ale one nie były w stanie go unieść, przez co skończył na powrót na ziemi.
- Ał... - jęknął, a mrowienie w bolącym miejscu się tylko nasiliło. Poczuł mdłości, lecz szybko je przełknął, zaciskając mocno oczy i biorąc głębszy wdech.
Wojowniczka polizała go jeszcze raz po głowie, jakby sądząc, że to mu pomoże. Nie pomagało. W ogóle.
- Nic ci nie jest? - Posłała mu zmartwione spojrzenie.
Czy coś mu było? Możliwe, że tak, ale... To chyba nie było nic poważnego. Zaraz powinien dojść do siebie.
- Chyba nie. Boli mnie tylko głowa. Mieszkasz tu? - spojrzał na nią z lekkim uśmiechem. Dalej trudno było mu sobie przypomnieć skąd ją znał. Czuł, jakby coś mu umykało. Tylko co? Co gonił myśl, ta znikała równie szybko co się pojawiała.
Szylkretka spojrzała na niego zdziwiona.
- Y, hej, na pewno wszystko dobrze? To dziwne pytanie, przecież wiesz, gdzie mieszkam... mieszkamy razem... nawet śpimy razem...
Zamrugał zdziwiony. Spali razem? Znów zacisnął oczy, próbując przypomnieć sobie coś, co potwierdzi jej słowa. Musiał to sobie wszystko poukładać. Co takiego pamiętał?
- Naprawdę? Ja... Nie pamiętam. Znaczy... Wiem, że masz na imię chyba... Miodunka? Ale nie wiem skąd się znamy. Być może stąd, że mieszkamy razem, ale musiałbym zobaczyć to miejsce, o którym mówisz, bo nie umiem sobie przypomnieć jak wygląda. Chyba było tam jakieś ogrodzenie? - Zmarszczył czoło, intensywnie myśląc. Tak. Na pewno pamiętał ogrodzenie oraz biel śniegu. Wyglądało dość surowo i coś mu świtało, że się go bał w młodości. Była też tam krew... ból... To nieprzyjemne uczucie, gdy wbijało mu się w brzuch. Zadrżał, otwierając oczy.
- Tak... mieszkaliśmy kiedyś przy ogrodzeniu... ale niedawno się przenieśliśmy. A pamiętasz może...co nas łączy? Mnie i ciebie? - dopytała, siadając przed nim.
Co takiego mogło ich łączyć? Widział jej zmartwienie. Musiała się okropnie czuć, być nawet obwiniać, że przez ten wypadek, do którego doszło, stracił pamięć. Ale przecież co nieco pamiętał! Były to bardziej odczucia niż jakieś konkretne wspomnienia... Może istniała szansa, że niedługo mu przejdzie i ta pustka zostanie zapełniona?
- Zgaduje, że skoro spaliśmy razem to... Jesteś moją siostrą? - zasugerował.
Tak... miał siostrę. Było ich dwoje. Jego kochana siostrzyczka, którą starał się chronić. Uśmiechnął się do niej szerzej. Głowa dalej blokowała przed nim konkrety, a ból w niej się nasilił. Będą musieli potem się temu przyjrzeć. Nie chciał by kotka się o niego martwiła. Kojarzył, że troszczył się o nią bardzo mocno.
- Akurat nie. Jestem... twoją partnerką - miauknęła, uśmiechając się.
Partnerką? Zamrugał, próbując sobie to przypomnieć. Rzeczywiście coś mu świtało. Radość, uczucie ciepła... Przed oczami mignęły mu ogony. Chodzili za nie. Czuł jak się owijały, jak od razu ogarniał go spokój. Tak, to było to. Miała rację.
- Och... To wyjaśnia czemu jesteśmy tu sami. To randka? Czemu nic nie pamiętam...?
To było takie frustrujące! Miał ochotę znów sobie przywalić w łeb, jeżeli pomogłoby mu to odzyskać utracone wspomnienia. Nawet kosztem gorszego bólu łba. Czuł się tak, jakby błądził we mgle, a Miodunka była jedyną osobą, która byłaby w stanie rozjaśnić mu całą sytuację.
- Chyba bo... uderzyło cię w głowę... to coś - Pacnęła delikatnie przedmiot łapą.
Spojrzał na to ponownie tego dnia. Wyglądało groźnie. Idealnie jak coś, co rozłupałoby jego czaszkę w kilka chwil.
- A wiesz kiedy odzyskam pamięć? Dziwnie mi tak... - urwał, ponieważ nie chciał jej bardziej martwić. Gdyby ona była na jego miejscu, na pewno źle czułby się z faktem, że ktoś o nim zapomniał. Musiał to naprawić. Musiał. - Może... Opowiesz mi coś, to sobie przypomnę? - zaproponował.
- No więc... - zamyśliła się - Niedawno przez długi czas podróżowaliśmy. Pamiętasz może? Razem przez wiele księżyców odchodziliśmy ze starych terenów, bo nie było tam już jedzenia. - zaczęła. - wzięliśmy ze sobą ślimaka, Skorupka.
Gdy mówiła, przymknął oczy, aby wyobrazić sobie tą sytuację i pobudzić otępiały umysł do pracy. Ciężki oddech, bolące łapy, trud i smutek... To go zalało. Nie był to najwyraźniej cudowny okres w jego życiu. Zdawał się taki odległy, nierealny... Lecz uczucie jak najbardziej zdawało się prawdziwe.
- Kojarzę, że było ciężko. Tak... chyba to pamiętam. Źle się wtedy czułem. Wszystko mnie bolało i... i w sumie tylko to kojarzę. - podzielił się z nią tym wszystkim.
- Tak. A co... co jeszcze pamiętasz? - spytała, chcąc wybadać sprawę.
Obrazy i uczucia zalały go tak jednocześnie, że nie potrafił ich zrozumieć. Była ona... Czarno-biały kocur o niebieskich oczach, krew, ból... Chęć udowodnienia mu, że nadaje się do... do czego? Jednak ta jego zdegustowana mina, to było to co nawet teraz, powodowało w jego sercu nieprzyjemny ucisk w piersi. Nie chciał go zawieść... W końcu był z nim odkąd pamiętał. Czy to był jego tata? Przynajmniej o nim nie zapomniał...
- Nie wiem... Pamiętam ciebie, jakieś... emocje. Nie wiem tylko do czego je przypisać. Jakiś las... mojego tatę... Chyba ktoś mnie zaatakował? Nie wiem... to wszystko mi się miesza. - Położył po sobie uszy.
<Miodunko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz