Odszedł, by wrócić do własnych spraw, bo po rozmowie z Szakalą Łapą, jego przybraną wnuczką. Coś podpowiadało mu, że przerośnie swoją siostrę. Chyba słusznie założył, że te cichsze dzieci bywają lepsze, od głośniejszych i zadufanych w sobie. Arogancja zawsze była błędem. Zawsze sprowadzała problemy. Powinno się doceniać i swoje umiejętności, i umiejętności innych kotów. Nie poniżać lepszych od siebie, a doceniać i uczyć się od nich.
* * *
Zauważył, że Szakala Łapa leżała przy ogrodzeniu, najpewniej po treningu. Obserwował ją chwilę, a widząc, że nigdzie nie szła, podszedł do niej, siadając tuż obok.
— Chciałbym porozmawiać trochę o twoim treningu — miauknął. — Między innymi. Czy Gęsi Wrzask uczył cię także podstaw medycyny? Nie leży to w jego obowiązkach, ale znajomość ziół jest przydatna i im więcej naszych kotów ją zna, tym lepiej.
- Obecnie skupiam się na sztuce związanej ze skuteczną walką. - odparła, zaskoczona ponownymi odwiedzinami lidera. - Choć, rzecz jasna, nie zapominam o medycynie. Po udoskonaleniu jednego kierunku poproszę Gęsi Wrzask o pomoc w nauce ziół. - dokończyła i zamyśliła się. - Skoro już tu jesteś, to czy mógłbyś mi odpowiedzieć na jedno pytanie? Pewna kwestia mnie gryzie.
— Oczywiście, że tak. Między innymi od tego jestem, by tłumaczyć to, co jest niejasne — skinął głową. — Oraz cieszy mnie, że wiedzę medyczną masz także na uwadze. Jeśli masz mentora z rozległą wiedzą, to warto z tego korzystać, by wynieść z treningu jak najwięcej.
— Codzienne życie w obozie nauczyło mnie, że pomimo względnej równości są koty znacznie wyróżniające się kierowaną do nich wrogością. Mam tu teraz na myśli Kunią Norkę. Nie zauważyłam, aby sprawiała nam problemy i nie pełniła poprawnie swoich obowiązków, a mimo tego kultyści są wobec niej wrogo nastawieni, wliczając Ruinę, która określa ją jako Paplającą. Czym ona się naraziła reszcie?
Wziął głęboki wdech, przygotowując się do opowiedzenia historii sprzed jego młodości.
— Dawno temu, gdy rządził jeszcze mój mentor, Jastrzębia Gwiazda, Kunia Łapa jako uczennica wojownika została wybrana na zgromadzenie. To był ogromny błąd. Wypaplała Nocniakom wszystkie słabości naszego klanu. Byliśmy wtedy w okropnej sytuacji. Chmara dzików i Dwunożnych zrównała nasz obóz z gruzem, musieliśmy przenieść się do jamy i tam zacząć od nowa uzupełniać zapasy, stos ze zwierzyną, tworzyć legowiska czy przeganiać samotników. Na zgromadzeniach wyglądaliśmy kiepsko. A jakby tego było mało, Kunia Norka, wtedy jako uczennica, rozpowiedziała jakiemuś wojownikowi z Klanu Nocy całą naszą sytuację. Byłem tego świadkiem i próbowałem się wybronić, ale na marne. Ten Nocniak nie był idiotą i nie dało się tak łatwo cofnąć jej słów. Powiedziałem wszystko mentorowi, a on dał mi za zadanie pilnować jej przez resztę zgromadzenia. Zrobiła ambaras jakich mało. Zaczęła drzeć się i ryczeć przy wszystkich, a ja bezskutecznie próbowałem ją uciszyć. I pasywnie, i groźbami. Została okrzyknięta zdrajczynią, a przez to, co uczyniła, mój mentor musiał zawiązać sojusz z Klanem Burzy i zaatakować Klan Nocy, zanim on zaatakuje nas, co wyszło nam na dobre. Mogliśmy jednak ponieść klęskę przez jej głupotę. Zostało jej zmienione imię, ona zmieniła swoje powołanie, żeby obejść zakaz chodzenia na zgromadzenia, ale nic z tego. Ale to nie wszystko. Jest tak samo beznadziejną medyczką, jak wojowniczką. Ostrzegam cię, Szakala Łapo, żebyś nie ufała jej, gdy przyjdziesz do medyków się kurować. Myślisz, że dlaczego powołałem Deszczową Chmurę znów na medyka, mimo jego wieku? Nie mogę zdjąć z tej roli Kuny, bo nad Deszczem wisi groźba śmierci, a ona jest poza nim jedyną medyczką. Jednak jej zdolności medyczne są wątpliwe. Działa na szkodę naszego klanu.
Szakala Łapa niemal zakrztusiła się w połowie opowiadania. Wychodziło na to, że medyczka swego czasu zrobiła larmo potężniejsze od Ruiny. Zdziwienie nie schodziło z pyska, nie potrafiła go zamaskować - z resztą nie chciała ukrywać reakcji. Wolała być prawdomówna i czysta w swojej postawie.
— Deszczowa Chmura kiedyś umrze. Już dzisiaj widać, jak chwieje się na nogach i milczy. Siły stale opuszczają jego ciało, aż przy pewnym zachodzie słońca zabraknie w nim tchu i padnie martwy. Wtem, jako klan, zostaniemy skazani na niejasne umiejętności Kuniej Norki, a to źle wróży. — zamyśliła się, przedrapując ziemię pazurami. — Czy przez tak wiele księżyców nie było nikogo, kto by wziął na barki odpowiedzialność związaną z opieką nad innymi?
Westchnął, mrużąc oczy.
— Nie. Wolałem czekać, aż jakiś uczeń z własnej woli zgłosi się na to stanowisko; jeśli ktoś zostanie zmuszony, to całkiem prawdopodobne, że będzie jeszcze gorzej się sprawował niż Kuna — wytłumaczył. — Już dawno myślałem na zdjęciu jej z tego stanowiska, ale ostatecznie rozmyśliłem się, by nie dopuścić do sytuacji, że podstarzały medyk zostanie jedynym. Ale nie martw się. Przewidziałem ewentualną sytuację, w której umarłby Deszczowa Chmura. Jeśli do takowej dojdzie, nie zamierzam dawać Kuniej Norce wolnej łapy. Awansuję na medyka któregoś z kotów z wymaganymi umiejętnościami. Może Gęsi Wrzask, a może kogoś innego. Właśnie dlatego tak ważne jest, by uczyć się również umiejętności medycznych. Mamy wątpliwego kota na tym stanowisku. Jeśli będzie trzeba, wyznaczę któremuś uczniowi przymusowe szkolenie na medyka. To zależy, czy do tego czasu ktoś zgłosi się dobrowolnie. Kunia Norka nie jest godna mojego zaufania.
— Kiedy byłam jeszcze kocięciem, to porządnie myślałam nad zostaniem medykiem. — wymruczała, mrużąc delikatnie oczy na wspomnienia. — Jednakże nie wyobrażam sobie życia, sortując wyłącznie zioła i gnijąc w legowisku, gdy kocham czuć w łapach adrenalinę wynikającą z kolejnych bitw i zadawanych ciosów. Wiele wojowników uważa ziołolecznictwo, jak również związaną z tym posadę, za coś bezużytecznego. Wszyscy patrzyliby krzywo w moją stronę, gdybym tylko zdecydowała się na drugą ścieżkę. Przecież w ostateczności spędziłabym czas z Kunią Norką. Zostałabym uznana za wyrzutka.
— Tak prawdopodobnie by było — miauknął. — Dlatego ja nie zamierzam ograniczać medyków. Nie spotkałaby ich kara, gdyby walczyli bez konieczności obrony swojego życia. Ten cały kodeks medyka to jedna wielka bzdura, nie mam zamiaru za tym podążać. Medycyna to również ważny aspekt klanowego życia, a wojownik, który tego nie docenia, ma powierzchowne na to spojrzenie. Myślę jednak, że ty sprawdzasz się lepiej w posadzie wojownika.
Córka Stokrotki westchnęła głośno.
— Nie mogę się doczekać, aż dostanę swoje pełne imię i będę uczyć się przy mistrzu, Chłodnym Omenie. Zastanawiałam się, czy tak mocno doskonalimy swoje umiejętności, by przejąć tereny innych klanów? Chcesz przez to rozszerzyć kult na nowe horyzonty? Koty powinny przejrzeć na oczy nie tylko tutaj. Klan Gwiazdy ustanowił głupie i wręcz krzywdzące zasady. Na przykład - medycy nie mogą mieć dzieci. Każdy przecież ma prawo cieszyć się potomstwem.
— Chłodny Omen jest naprawdę dobrym wojownikiem. Jednym z najlepszych. Podobnie jak twój mentor. Szkolenia są niezbędne, by wojownicy wyrobili mięśnie i stali się silniejsi — przyznał. — Cóż, mam sporo planów co do naszej przyszłości. Doskonalimy swoje umiejętności, by wznieść się powyżej innych klanów. Na tyle, by móc pokonać ich w walkach i zdobyć więcej terytoriów. Przede wszystkim, zależy mi na tym, żebyśmy byli istną potęgą - klanem nie do pokonania. Pewnie słyszałaś przekazywane z pokolenia na pokolenia historie o przeszłości Wilczaków. Zawsze traktowano nas z pobłażaniem, zawsze byliśmy poniżani, jak koziołek ofiarny pozostałych klanów — na dalsze jej słowa przytaknął krótko głową. — Jesteś bystra, że to dostrzegasz. Tak. To jeden z celów kultu; powoli przestawiać koty na wiarę w Mroczną Puszczę. Widzisz, Klan Gwiazdy to tylko banda umarlaków pełna herezji i nieprawości. Uważają się za świętych, za koty, które mają prawo ustanawiać nasze morały i manipulować naszym życiem. A nie osiągnęli nic oprócz tego, że umarli. Ich prawa są śmieszne i bezsensowne... Nie mam zamiaru się ich trzymać.
<Szakal?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz