W tamtym momencie Bryza poczuł, że już nigdy nie zazna szczęścia.
Cóż, minął księżyc, a Bryza zupełnie zapomniał o swojej rozpaczy.
– A masz, ty wstrętny nocniaku! - wrzasnął, rzucając się na Świergot i próbując przyszpilić ją do ziemi. Siostra parsknęła głośno i zrzuciła go jednym ruchem łapy. Bryza poderwał się niemal natychmiast, wydając z siebie gardłowy warkot. – Nie pozwolę ci skrzywdzić słodkiego, niewinnego Gęgawy, rybi smrodzie! – oznajmił groźnie. Liliowa spojrzała na niego z dezaprobatą.
– Bryzo, proszę cię, nie mam teraz ochoty – wymruczała, wyraźnie wymuszając ciepły uśmiech. Czarny kocurek wydał z siebie okrzyk zwycięstwa.
– Owocowy Las wygrał bitwę z przebrzydłym Klanem Nocy, który zabrał swoje mokre tyłki z naszego terytorium i uciekł w popłochu! – zawołał, skacząc ze szczęścia. Świergot wydała z siebie niemal niesłyszalne westchnienie irytacji i zwinęła się w kłębek na swoim posłaniu.
Bryza doszedł do wniosku, że Owocowy Las był naprawdę fajny. Wszystkie nowe koty i możliwe przyszłe przygody były takie ekscytujące! Bryza nie mógł się doczekać, kiedy wreszcie zacznie prawdziwy trening wojownika i nauczy się wszystkich technik walki i polowania. Będzie mógł bronić swojej rodziny, tak jak obiecał Tomaszowi! Co tam, że na razie nie mógł wyjść z obozu i musiał uczyć się jakiś nudnych faktów razem z jego mentorką, Mleczykiem. Już niedługo miał mieć okazję, by pokazać, że jest przydatny! Do tego czasu musiał ćwiczyć swoje umiejętności – szkoda tylko, że Świergot tego nie rozumiała i nie chciała z nim trenować.
Trudno, jej strata. Niechęć siostry nie mogła powstrzymać go przed zostaniem wspaniałym wojownikiem!
– Gęgawo! Rodzeństwo moje kochane! – zawołał, odwracając się w stronę czarnego jak smoła kota. – Pobaw się ze mną! – poprosił, doskakując do krewniaka.
< Gęgawa? >
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz