*jeszcze jako kociaki*
Rozmawiali o Mrocznym Omenie. Ouuuuu… Skulił uszy widząc jak patrzą na niego ze zdziwieniem.
- Przepraszam…. ouuuu…. - To jedyne co wyleciało z jego pyszczka, szykując się do ucieczki. Jednak został zatrzymany przez srebrnego niebieskiego. Ze strachem przyglądał się mu. - N-nie bij mnie..! P-proszę! - Skulił się.
- Ale… Ja nie zamierzam cię bić.. - Przebiśnieg patrzył na niego ze zdziwieniem. Aster podniósł wzrok.
- P-przepraszam…-Mruknął smętnie.
- Nie przepraszaj. - Polecił Point.
- P-przepraszam że p-przepraszam…! - Pisnął. Wtem usłyszał śmiech Gąsiora.
- I jak tam idzie ci niańczenie tego dzieciaka? - Przebiśnieg odwrócił wzrok i zaczęła się ich kłótnia. Czarny korzystając z okazji uciekł i schował się pod ogon Motylego Trzepotu.
- No to wracając - Przebiśnieg zaciął się widząc, że młody zniknął. Zaczął go szukać wzrokiem. W tym momencie Aster rozmawiał z Frezją. Najwyraźniej ich zauważył. Podszedł do niego jakby nie zauważając, że z kimś gada. Szylkretka zniknęła gdzieś, a Aster dopiero zauważył, że syn Cis stoi za nim. Coś mu tłumaczył jednak nic nie rozumiał. Na szczęście Gąsior go zawołał i skończyła się męka przebywanie z tym… dziwnym osobnikiem.
•·.·''·.·•
*a tym razem gdy jeszcze Aster był uczniem.*
Pora nowych liści
Szedł tuż przy Trójokiej Wronie, idąc przed siebie. Wkrótce dotarli na polanę, gdzie czekała Sosnowa Igła wraz z jej uczniem, Przebiśniegową Łapą.
- Witaj ponownie. - Mruknął czarny podchodząc do kocura. Był znacznie wyższy od niego i masywniejszy. Zdecydowanie obok niego wyglądał jak patyk.
- Walczcie .- Syknęła Sosna, na co Przebiśnieg skinął głową i skoczył na czekającego na jego atak Astra. Jednak nie spodziewał się uniku ze strony młodszego.
- No no no, świetnie ci idzie kwiatku. - Odsunął się obserwując niezgrabne ruchy swojego przeciwnika. Ten zaczął mrużyć oczy by odnaleźć czarnego, i chyba mu się udało. Tym razem Aster nie zdążył się uchylić i został przyszpilony przez starszego. Lekko speszony uśmiechnął się.
- Nie wiedziałem, że lecisz na kocury mój drogi, mogłeś mówić wcześniej!
- Z-zamknij się ofermo! - Wtem Aster poczuł okropny ból w brzuchu. Kopnął go! Zaczął zwijać się z bólu sycząc przy tym. Dodatkowo dostał, tutaj już nie wiedział z czego, w zęby. Nieprzyjemny smak metalu i krwi zagościł w jego ustach. Po dłuższej chwili podniósł się, jednak gdy spróbował coś powiedzieć, fala krwi wypłynęła na polanę wraz z… ZĘBEM! Stracił zęba! Sosnowa Igła kazała mu przepłukać jamę ustną wodą, więc wraz z, niestety, Przebiśniegiem musieli iść znaleźć źródło. Przepłukując pysk zaczął oglądać się w odbiciu. Najgorszym faktem było to, że to był ząb stały, więc nigdy mu nie odrośnie. Teraz miał dużą szparę po lewej stronie, bo w końcu kieł mu wypadł.
- Ehh… nie chce mi się wracać. Może odkupując swoje winy poniesiesz mnie na polanę? - Zapytał Przebiśniega by jeszcze bardziej go wkurzyć, jednak o dziwo wziął go za kark, i pociągnął za sobą. Przez całą drogę irytował go gwizdaniem przez szparę, i o mało nie dostał wpierdolu. Gdy dotarli na miejsce, i został puszczony przez Przebiśniega, Sosna znów rozkazała im walczyć.
-Ale jak ja mam go niby pokonać? Przecież to o dwa razy większe ode mnie i masywniejsze niż niedźwiedź! - Mruknął wskazując na Przebiśniega
<Przebi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz