Była tak cholernie słaba, dała się porobić jakiemuś dzieciakowi? Doprowadził ją do płaczu, przez co wygłupiła się przy nim i ten zaczął ją uznawać za jakąś zabawkę! To było nie do zniesienia!
- N-nie będziesz na mnie ćwiczyć. Wybij t-to sobie z głowy- wymamrotała, dalej chcąc pozbyć się śladów płaczu. Powtarzała sobie w myślach, że nie jest słaba, ale… Było ciężko.
- Będę ćwiczył Ryczące Echo. Nie masz sił, by mnie powstrzymać - rzucił z głupią niewinnością, po czym oddalił się i znów na nią skoczył. A to menda jedna, gorzej jej było więc zamierzał ją bić?
- Uh, przestań- powiedziała cicho.- Ćwicz na drzewie.
- Ty jesteś moim drzewem - zaśmiał się i ponownie to zrobił, skacząc na nią. Zadrżała lekko. Mógł sobie dać spokój, a nie dalej ją męczyć. Chyba, że sądził iż wykończył ją psychicznie to teraz należy i fizycznie?
- Nie j-jestem drzewem. Ale za to ty jesteś dzieciakiem.
- Och, jestem dzieciakiem? No to co? Mam się popłakać? Łe, łe, łe? Tak jak ty? - znów na nią skoczył. - Ups, to ty rycz.
Z jej oka wypłynęło kilka łez. Nie chciała już więcej płakać, ale nie potrafiła. Była głupią idiotką. Nic jej nie wychodziło. A Rudzik miał to gdzieś, zostawił ją.
- W-weź przestań, n-nudne to już.
- Mnie tam się nie nudzi - uśmiechnął się. - Ćwiczę za to wyskoki. A to też ważne! - miauknął, znów to robiąc. Prychnęła cicho dalej trochę płacząc i pozwalając, by kocur na nią skakał bez żadnych konsekwencji. Miała to gdzieś. Przestała już czuć chęci przeorania mu pyska, po prostu liczyła, że ją zostawi.
Skakał i skakał, jakby czerpiąc satysfakcję z jej łez. Chlapnął nawet jej błotem w pysk, co było już durnym zachowaniem. Wygłupiał się bo co, bo nie oberwie za to? Starła błoto szybkim ruchem, dalej nie reagując i wylewając łzy. Miała go dość, miała wszystkiego dość! A on jakby nigdy nic zaczął ją dźgać jakimś badylem. Wstała powoli z ziemi na drżących łapach, próbując utrzymać poobijane ciało.
- J-już dość. Koniec.
Zaśmiał się po czym mocniej ją pchnął kijem, by upadła na ziemię. Z piskiem spadła, nie mając sił żeby wstać. Jeżeli odzyska jakiekolwiek chęci… To mu się na pewno za to dostanie. Ale teraz nawet nie miała siły o tym myśleć.
- Z-zostaw mnie! T-to nie jest śmieszne!
- Jest - powiedział przez zęby, dalej ją trącając patykiem. Znowu wstała, teraz odsuwając się dalej niż zasięg badyla. Nie mogła pozwalać mu na bicie jej, bo strasznie się jedynie ośmieszała. Ten wypluł kija z pyska, podążając za nią.
- Nie uciekaj myszko do dziury, bo cię tam złapie kot bury, a jak cię złapie w twej norce, da ci kocięta i lepsze wzorce - śpiewał ze śmiechem. Położyła po sobie uszy. Naprawdę mu się nudziło, bo po raz kolejny wspominał o bachorach! Obrzydzała ją sama wizja pójścia w krzaki z kocurem i jeszcze wychowywanie grzdylów…
- Możesz p-przestać z tymi kociętami?
- Nieee... Póki nie zrobisz sobie ich, będę cię nękał tym do końca życia. Skoro nie wyszło ci z Orzechowym Sercem... Znajdę ci innego. Oczekuj swojego partnera niedługo! - wyprzedził ją, gnając w stronę obozu. Zaskoczona spojrzała na niego i jedynie wróciła powoli do ciepłego legowiska, od razu idąc spać. Chciała od niego odpocząć. Od tego wszystkiego co ją spotykało na drodze. Wiedziała, że wkrótce odzyska siły i wtedy nie da mu się tak prosto. Albo… I znowu poniesie porażkę.
- N-nie będziesz na mnie ćwiczyć. Wybij t-to sobie z głowy- wymamrotała, dalej chcąc pozbyć się śladów płaczu. Powtarzała sobie w myślach, że nie jest słaba, ale… Było ciężko.
- Będę ćwiczył Ryczące Echo. Nie masz sił, by mnie powstrzymać - rzucił z głupią niewinnością, po czym oddalił się i znów na nią skoczył. A to menda jedna, gorzej jej było więc zamierzał ją bić?
- Uh, przestań- powiedziała cicho.- Ćwicz na drzewie.
- Ty jesteś moim drzewem - zaśmiał się i ponownie to zrobił, skacząc na nią. Zadrżała lekko. Mógł sobie dać spokój, a nie dalej ją męczyć. Chyba, że sądził iż wykończył ją psychicznie to teraz należy i fizycznie?
- Nie j-jestem drzewem. Ale za to ty jesteś dzieciakiem.
- Och, jestem dzieciakiem? No to co? Mam się popłakać? Łe, łe, łe? Tak jak ty? - znów na nią skoczył. - Ups, to ty rycz.
Z jej oka wypłynęło kilka łez. Nie chciała już więcej płakać, ale nie potrafiła. Była głupią idiotką. Nic jej nie wychodziło. A Rudzik miał to gdzieś, zostawił ją.
- W-weź przestań, n-nudne to już.
- Mnie tam się nie nudzi - uśmiechnął się. - Ćwiczę za to wyskoki. A to też ważne! - miauknął, znów to robiąc. Prychnęła cicho dalej trochę płacząc i pozwalając, by kocur na nią skakał bez żadnych konsekwencji. Miała to gdzieś. Przestała już czuć chęci przeorania mu pyska, po prostu liczyła, że ją zostawi.
Skakał i skakał, jakby czerpiąc satysfakcję z jej łez. Chlapnął nawet jej błotem w pysk, co było już durnym zachowaniem. Wygłupiał się bo co, bo nie oberwie za to? Starła błoto szybkim ruchem, dalej nie reagując i wylewając łzy. Miała go dość, miała wszystkiego dość! A on jakby nigdy nic zaczął ją dźgać jakimś badylem. Wstała powoli z ziemi na drżących łapach, próbując utrzymać poobijane ciało.
- J-już dość. Koniec.
Zaśmiał się po czym mocniej ją pchnął kijem, by upadła na ziemię. Z piskiem spadła, nie mając sił żeby wstać. Jeżeli odzyska jakiekolwiek chęci… To mu się na pewno za to dostanie. Ale teraz nawet nie miała siły o tym myśleć.
- Z-zostaw mnie! T-to nie jest śmieszne!
- Jest - powiedział przez zęby, dalej ją trącając patykiem. Znowu wstała, teraz odsuwając się dalej niż zasięg badyla. Nie mogła pozwalać mu na bicie jej, bo strasznie się jedynie ośmieszała. Ten wypluł kija z pyska, podążając za nią.
- Nie uciekaj myszko do dziury, bo cię tam złapie kot bury, a jak cię złapie w twej norce, da ci kocięta i lepsze wzorce - śpiewał ze śmiechem. Położyła po sobie uszy. Naprawdę mu się nudziło, bo po raz kolejny wspominał o bachorach! Obrzydzała ją sama wizja pójścia w krzaki z kocurem i jeszcze wychowywanie grzdylów…
- Możesz p-przestać z tymi kociętami?
- Nieee... Póki nie zrobisz sobie ich, będę cię nękał tym do końca życia. Skoro nie wyszło ci z Orzechowym Sercem... Znajdę ci innego. Oczekuj swojego partnera niedługo! - wyprzedził ją, gnając w stronę obozu. Zaskoczona spojrzała na niego i jedynie wróciła powoli do ciepłego legowiska, od razu idąc spać. Chciała od niego odpocząć. Od tego wszystkiego co ją spotykało na drodze. Wiedziała, że wkrótce odzyska siły i wtedy nie da mu się tak prosto. Albo… I znowu poniesie porażkę.
<Wspaniały uczniu? Gdzie mój kochanek?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz