To było przyjemne. Wpadł na ten pomysł z oczyszczaniem sierści, gdy kotka tak śmiało go polizała. Przez to, że matka wpajała mu dobry wygląd, zaczął sam o siebie dbać. Było to jednak trudne, bo nie za bardzo lubił wylizywać się z brudu. Ten dziwny posmak na języku był okropny. A tak? Mógł wykorzystać do tego język czekoladowej, której sprawniej to pójdzie. Dlatego też oczekiwał na efekt końcowy, relaksując się, gdy ta pracowała.
- I co? Podobało ci się? - rzucił jej spojrzenie, kiedy skończyła z zadowolonym uśmieszkiem.
Pokręciła speszona głową.
Nie podobało jej się to? Co to za nagła zmiana nastawienia? Wieczorem przecież lgnęła do niego i sama zainicjowała kontakt. Naprawdę dziwne. Może się wstydziła do tego przyznać?
- Nie? To dziwne, wczoraj chciałaś z wielką chęcią mnie lizać. Nie okłamujesz mnie? - zapytał, patrząc na nią karcąco.
Skuliła się lekko, siorbiąc nosem.
- N-nie. T-to... N-nie j-jest f-fajne...
- Nie jest? - Wbił w nią bardziej natarczywy wzrok. - A co jest fajne? Możesz się ze mną tym podzielić. - zachęcił ją, by poznać jej punkt widzenia.
Czasami zastanawiał się co dzieje się w jej głowie. Była dla niego zagadką, którą chciał rozgryźć. A najlepiej to podporządkować do siebie tak, by wykonywała jego polecenia bez słowa sprzeciwu.
Speszyła się lekko.
- S-spokój. Cisza i s-spokój.
- A nie było tak? Była cisza i spokój - zauważył. - Wstydzisz się? Nie ma czego - miauknął to co przypuszczał, gdy tak na nią patrzył.
- J-jest. B-bo t-to... J-jest dziwne...
Sama była dziwna. Skoro w klanie wojownicy nawzajem lizali się po kątach, aby odpocząć i oczyścić sierść po powrocie z polowania, to oni nie mogli? Nie byli żadną parą, tylko przyjaciółmi. To była tylko zwykła czynność, a ta wydawała się tym przejęta gorzej od małego kocięcia.
- To normalne. To nazywa się tutaj dzieleniem językami - wyjaśnił. - Koty wzajemnie oczyszczają się z brudu.
- T-to nie j-jest n-normalne... M-musiałam z ciebie zlizywać p-piach i k-kurz...
Ojej jakie biedactwo. Trochę się języczek jej pobrudził i już mu tu zawodziła jak ranne zwierzę.
- Jest. Mam ci pokazać jak robią to inni? Chodź. Na pewno ktoś to dzisiaj robi. Zobaczysz, że to normalne - Wstał, chcąc naprawdę iść i wskazać łapą jej jakieś koty, których widok sprawi, że ta się nareszcie ogarnie i przestanie tak się trząść.
Pokręciła głową, wbijając pazury w mech.
- N-nie chcę...
- Och ty nic nie chcesz! Nigdy i nic. - Przysunął się bliżej. - To ja to zrobię na tobie. Chodź tu. - rozkazał, czując jak powoli tracił co do niej cierpliwość.
Tak właśnie na niego działała. Musiał na niej wszystko wymuszać. Żadnej nie dostawał od niej inicjatywy, wciąż mu się wymykała z łap, jakby wierząc, że była wolną istotą. A tak nie było. Należała do niego. Już to wiele razy jej mówił.
Z piskiem odsunęła się do tyłu, drżąc na całym ciele i jeżąc zabrudzone futro.
- Znów zaczynasz? Obiecałaś być grzeczna. No chodź. - Poklepał ogonem miejsce obok siebie, starając się nie wybuchnąć. - Wczoraj się do mnie tuliłaś. Nie udawaj, że się boisz.
Została na swoim miejscu, kręcąc powili głową. Naprawdę nie chciało mu się z nią bawić, ale najwidoczniej musiał, bo los nie był tak łaskawy, by mu ułatwić robotę. Wstał i zaczął do niej podchodzić, powoli wysuwając pazury, które zaczęły wbijać się w ziemię.
- To ja przyjdę. Cofnij się, a będę zły - ostrzegł ją.
Mimo jego słów, odsunęła się do tyłu ze szlochem. To nie poprawiało jej sytuacji. Wręcz przeciwnie. Coraz bardziej go irytowała i złościła. Jeżeli chciała od niego spokoju, to naprawdę źle się do tego zabierała. Powinna się zgodzić. Tak byłoby im obojgu łatwiej.
- Co ja powiedziałem, Paskudo? - podszedł mimo jej łez - Mam ci wlać za nieposłuszeństwo?
Już był o krok, aby spełnić tą groźbę. Wystarczyło, że ta nadszarpnie jeszcze bardziej jego cierpliwość, a będzie po niej.
<Paskudo?>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz