Do tego niedawno wygnany został Wiatr, z czego liliowa niezwykle się cieszyła! To było cudowne! Ale co z tym się wiązało, to to, że... straciła babcię...Wiatr został wygnany, bo...bo własnołapnie... zabił niebieską szylkretkę. Może i nie zawsze się dogadywały, może i Miodunkę nieraz krew zalewała, gdy widziała, jak babcia chowa bezczynnie głowę w piasek, lecz...lecz to była rodzina. Jej babcia. Babcia, którą niegdyś podziwiała, potem stała się bardziej krytyczna co do decyzji Brzoskwini, ale...ale nadal. Będzie za nią tęskniła. I to wszystko przez tego głupiego buca! UGH, jak ona go niecierpiała - zaraz, cofam to - ONA GO CAŁYM SERCEM NIENAWIDZIŁA.
Miała ochotę podziękować Komarowi za to, że wygnał tą burą gnidę, ale hamował ją fakt, iż również on stał niegdyś po stronie Janowca, i wiedziała, iż zaufanie mu byłoby czystą głupotą. No i do tego mianował tę głupią Fretkę zastępcą, po prostu koszmar! Koszmar!!!
Dobrze, że Agrest też został zastępcą, dzięki czemu nie było AŻ tak źle.
Teraz jednak skupiła się na żółtookim wojowniku. Podeszła do niego, po czym posłała mu przyjazny, słodki uśmiech, ocierając się o jego bok i mrucząc cicho, dalej trzymając Skorupka oczywiście. Nareszcie udało jej się go dopaść!
- O... Wzięłaś Skorupka – Zauważył czarny. Wiedziała, że się ucieszy! Pokiwała twierdząco głową, uradowana. Miłość i radość wręcz lała się z jej spojrzenia. Przylgnęła do boku syna Doli niczym rzep, a następnie splotła ich ogony razem. Chciała, aby ta chwila trwała wiecznie!
- M-miodunko... N-nie możemy być razem... B-bo jestem wojownikiem – powiedział niespodziewanie Nikt. Jak to nie mogą?! Co on plótł! To nie miało żadnego znaczenia! Słowa kocura sprawiły, że żyłka jej zapulsowała. Zaprotestowała więc, tupiąc mocno łapą.
- Nif mnie to mfie obchofdzi, to nie fażne, fażniejsza jest nasza miłość. - wymiauczała, starając się nie upiścić Skorupka, co było ekstremalnie trudne przy mówieniu. Czemu w ogóle musiała mu to mówić, czyż nie wiedział o tym doskonale? W końcu powinien! Bariera, która teorytycznie była między nimi przez to, że ona była czystym owocniakiem, a on na dole hierarchii, została przez nich pokonana i niby coś takiego, jak różne rangi, miało im teraz przeszkodzić? Phi! Dobre sobie! Po jej trupie!
- A-ale Komar się na nas zdenerwuje i co wtedy? To sprzeczne z kodeksem wojownika...
Spojrzała na niego ze stanowczością w oczach. Jak grochem o ścianę…
- Niedfugo bfędę fojowfniczką, wief to dobfe. Nif sifię nie sfanie.
- A jak się stanie? Za... Za bardzo się do mnie kleisz. Powinniśmy przystopować dla własnego dobra... - Położył po sobie uszy.
Pokręciła przecząco głową, przylepiając się do czarnego arlekina jeszcze bardziej, nie dając mu szans na ucieczkę. Wyjaśnią to sobie na postoju, bo teraz mówienie było utrudnione i do tego bardzo niebezpieczne dla Skorupka. Zaczęła przesłodko mruczeć, szczęśliwa z obecności brata Niczego obok siebie. Ten westchnął cierpiętniczo, co córka medyczki zignorowała. Po chwili ogłoszono postój, co bardzo ucieszyło liliową. Będą nareszcie mogli razem posiedzieć! Nikt jednak próbował szybko odejść na bok, potykając się o własne łapy, lecz jej ogon nie pozwolił mu na to, zatrzymując jego sprzeciw. Czemu się tak wyrywał? Co w niego wstąpiło?
- Miodunko! - pisnął niezadowolony Nikt, niczym kocię, które buntuje się matce - Puść mój ogon.
W odpowiedzi pokręciła przecząco głową. Pociągnęła go za sobą w stronę krańca miejsca postoju, żeby mogli nareszcie spokojnie wypocząć RAZEM. Czyż to nie wspaniałe?! Na samą myśl o nadrobieniu zaległości, które powstały przez to ciągłe znikanie kocura, serce biło jej szybciej! Zmusiła go do klapnięcia na trawie razem z nią, bo coś czuła, że jak spróbuje po dobroci, to znowu będzie uciekał. Odgarnęła ziemię i postawiła na niej Skorupka, po czym przeszła do pozycji bochenkowej, zmuszając do zmiany pozycji także byłego ucznia Krwawnika.
- No. Możemy teraz nareszcie sobie spokojnie posiedzieć w swoim towarzystwie. - powiedziała, a następnie wtuliła się w futro na jego klatce piersiowej, mrucząc.
Musiała mu najwyraźniej przypomnieć, jak dobrze im było razem, a teraz miała wręcz super okazję! Jak znów poczuje to co dawniej, to zrozumie, że jego miejsce jest przy niej.
- A-ale Miodunko... Ja nie chcę... No wiesz... Nie możemy być już razem. To była taka jednorazowa przygoda. Nie musisz tego już dalej ciągnąć. - Odsunął się od niej.
W odpowiedzi spiorunowała go wzrokiem. Co. Jak on…czemu?! Co mu odbiło?! Przecież się kochali, byli partnerami od już dłuższego czasu! Czyżby upadł łbem na kamień podczas jakiegoś patrolu czy co?!
- Jak najbardziej, możemy. Jesteśmy partnerami. - podkreśliła ostatnie słowo - i to nie była tylko "przygoda". Nie jestem tylko przygodą! Jesteśmy razem, kochamy się, tylko to się liczy. A jeśli ktoś będzie nam w tym przeszkadzał... to ja go szybko postawię do pionu. - miauknęła z powagą i zaciętym wyrazem pyska, patrząc prosto w oczy Nikogo i przeszywając go na wylot swym spojrzeniem. Mówiła szczerą prawdę. Jeśli ktoś im przeszkodzi…to będzie miał przechlapane, nie ujdzie to takiemu kotu płazem! Niespodziewanie spojrzała na Skorupka, chcąc zmienić temat, by Nikt już o tym wszystkim co złe nie myślał i skupił się na wypoczynku z nią. Wtedy w końcu przejrzy na oczy, na pewno!
- Patrz, jaki nasz kochany Skorupek zrobił się energiczny! Już zwiedza - miauknęła, z uśmiechem patrząc na ślimaka jedzącego jakąś roślinę. - I je. Przyda mu się energia na dalszą podroż, nie uważasz?
Nikt zerknął niepewnie na ślimaka, który spożywał posiłek. Kocurowi zaburczało w brzuchu. Był głodny? Kiedy ostatnio jadł? No i tak to jest, jak go zostawić samopas, on to potrzebował jej stałego nadzoru, bo się sam zagłodzi. Kocur niespodziewanie zerwał się na łapy, co zdziwiło bardzo kotkę i przykuło jej uwagę.
- T-tak, niech je. Pilnuj go, a ja... ja zapoluje.
- Dobrze ukochany! - odparła tylko. Może jednak nie było tak źle, jak myślała? Skoro sam od razu poszedł szukać pożywienia…Po chwili jednak dodała - o, i pamiętaj. Nie mów więcej że mamy nie okazywać sobie miłości albo nie być razem. - miauknęła z kamiennym wyrazem pyska. Takie słowa raniły jej serce, nie chciała więcej czuć tego…tego zawodu i smutku, oraz goryczy, jak wtedy, gdy mówił coś takiego. W końcu go kochała, tak bardzo, bardzo! I myślała, że w końcu to zrozumiał, ale chyba zapomniał… następnie ponownie spojrzała na ślimaka, pochylając głowę, chcąc znów się odprężyć, a Skorupek był w końcu taki słodki! - Ohoho, jak szybko jesz, syneczku! - miauknęła do ślimaka, przyglądając się z fascynacją procesowi konsumpcji liścia.
Nikt natomiast szybko się zmył, korzystając z danej wolności. Dobrze! Im szybciej pójdzie, tym szybciej upoluje, zje i wróci!
***
Czekała i czekała. Robiło się późno, a on dalej nie wracał. Może powinna zacząć go szukać? A co, jak wpadł do jakieś dziury i nie mógł się wydostać? Albo dopadł go jakiś drapieżnik? Albo się zgubił, a może uderzył się w coś i stracił przytomność…a co jak biegł za piszczką i się potknął, złamał łapę, i teraz gdzieś tam leżał czekając na jej pomoc?! Już miała się poderwać, kiedy dostrzegła, jak kocur przychodzi. Gdzie on u licha się podziewał? Już dostawała palpitacji serca, że coś mu się tam stało! Co z tego, że był już wojownikiem, dalej był jej delikatnym niczym pierwszy liści w porze nowych liści, Niktusiem!Czekała, aż do niej podejdzie, i się wytłumaczy, ale nie. Ten odszedł gdzieś dalej, ku jej niezadowoleniu, i ułożył się gdzieś na uboczu, z dala od niej. CO?! Wraca pod zmierzch, i nawet nie podszedł do niej?! Poszedł sobie gdzieś indziej spać?!
Chwyciła natychmiast ślimaka w pysk, po czym ruszyła do partnera.
Kidy tylko dotarła, niespodziewanie dla kocura, ułożyła się tuż obok niego, po czym odstawiła ślimaka obok nich.
- Hej Nikt? Gdzieś ty był? Ostatnio często mi coś znikasz - miauknęła, patrząc na niego jakby podejrzliwie.
<Nikt? Tłumacz się.>
[przyznano 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz