— Nie przejmuj się tym wszystkim. Zdrajcy już nie ma w klanie. Jesteśmy bezpieczni. — wyszeptał. Na te słowa kotka lekko się rozluźniła, faktycznie tak było, jednak ich przyszłość dalej pozostawała pod znakiem zapytania. Może jakby była medyczką doznała by jakichś wizji i magicznie zapowiedziała przyszłość? Nie, chyba nawet medyk nie miał takiej mocy. Zastanawiała się tak krocząc z głową w chmurach, prawie nie zwracając uwagi na pozostałych członków patrolu. Jednak wyrwała się z transu i swój wzrok z brata skierowała na matkę. Pomyśleć że kiedyś miała wrażenie, iż u jej boku nic złego się nie może stać, że mamusia z wszystkim da sobie radę sama, teraz już nie wydawała się najmądrzejszą i najsilniejszą kotką na ziemi. Zaczęła dostrzegać również wady kocicy, w tym jej mówienie bez zastanowienia się najpierw, chociaż to akurat Zimorodek również po niej odziedziczyła, jednak mimo wszystko Rdzawe Futro starała się być optymistyczna, za to młoda uczennica bardziej już kierowała się swoim realistycznym spojrzeniem na świat i dogłębnym analizowaniem faktów. Nie wiedziała w sumie dlaczego, ale nie czuła już tej kocięcej więzi ze swoją rodzicielką, a może było to spowodowane brakiem kontaktu? Nie wiedziała, przestała się już tym po prostu interesować.
Koty maszerowały razem nie zwracając uwagi na paskudną pogodę, Zimorodek postanowiła zacząć jakąś konwersację.
- Mamo... Znaczy Rdzawe Futro... - poprawiła się. - Teraz się tak zastanawiam, a nigdy cię o to nie pytałam...
Rdzawa popatrzyła się niepewnie na córkę, za to Rozżarzone Serce uniosła głowę i obróciła w przeciwną stronę od kotów, tak jakby nie chcąc wdawać się w tą rozmowę, o dziwo nie była do niej chętna.
- Noooo to o co chodzi? - zapytała lekko podenerwowanym głosem kotka. Blask idąc równo z siostrą również zaciekawił się nadchodzącą rozmową.
- Nie znam się na tym, ale dlaczego ja i rodzeństwo nie jesteśmy podobni do taty? - wymruczała starając się mówić w miarę sensownie. Rdzawa delikatnie stresując się starała się o to, aby jak najwiarygodniej przedstawić swój punkt widzenia.
- Nie ma co tu dużo mówić kochanie, odziedziczyliście wygląd po prostu po swojej mamie. - Uśmiechnęła się krzywo kotka. Terminatorka cały czas maszerując wykrzywiła łeb w zamyśleniu i spojrzała na brata. Czy to na pewno tak działało? Można odziedziczyć cechy tylko jednego rodzica? A co jeśli chodzi o coś innego? - Zastanawiała się. Wtem Blask wyrwał ją z tego transu trącając ogonem.
- Nie myśl tyle bo ci żyłka w oku pęknie! - prychnął śmiejąc się, jednak siostra zauważyła na jego twarzy nutkę niepewności. Rozżarzone Serce szła przed nimi, starając się nasłuchiwać dźwięków lasu, widać było, że nie zamierzała brać udziału w rodzinnej rozmowie. Patrol szedł granicami nie zważając na deszcz moczący im futra i błoto klejące się do łap. Znowu będzie musiała się umyć.
- Słaba ta pogoda, nieprawdaż Rdzawe Futro? - włączyła się do rozmowy ruda wojowniczka.
- To prawda, mogło chociaż nie padać. Trzeba będzie się później porządnie wylizać. - stwierdziła była już królowa. Zimorodek i Blask słuchali rozmowy, jednak ich uwagę przykuło coś innego.
<Lśniąca Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz