Łaciata kotka popatrzyła na brata, po czym na jej mordce zagościł uśmiech od ucha do ucha.
- Masz rację. Pokażemy! - prychnęła mrużąc pewnie oczy. Jednak po głowie chodziły jej różne myśli dotyczące tego, co mówił wojownik klanu nocy. Zaczęła się zastanawiać dlaczego wszyscy tak komentują wygląd jej brata, wiedziała, że kocur tego nie lubi i było jej przykro za każdym razem, kiedy Lśniąca Łapa tracił pewność siebie. Te wszystkie myśli doprowadzały ją do bólu głowy, jednocześnie przypominając o Jarzębinowej Łapie, która dużo częściej trzymała się na uboczu niż u boku rodzeństwa. Czy siostra darzyła ich również tak silną miłością jak oni siebie? Nie znała odpowiedzi na to pytanie, jednak pewne było to, że Zimorodek kochała swoją rodzinę i skoczyła by za nią w ogień, dla niej wszyscy bez wyjątku byli sobie równi, nie zważając na kolor oczu czy sierści, długość futra czy rozmiar ucha, wszyscy byli po prostu rodziną. Po tych długich przemyśleniach kotkę zapatrzoną w dal wyrwało z transu szturchnięcie. Uczennica się otrzepała i spojrzała w stronę śnieżnobiałego kocura.
- Miałaś zeza. - oznajmił chichocząc. Faktycznie kotce rozdwoił się obraz, ale wszystko po chwili zlało się w jedną całość.
- Wybacz, zamyśliłam się... - odparła zaczynając wylizywać swoje futro. Miała tylko nadzieję, że brat nie domyśli się powodu tego natłoku myśli. Grubo się myliła, gdy kocur zapytał.
- Wszystko w porządku? Myślałaś znowu o tym prawda? - dopytał a wyraz jego pyszczka momentalnie się zmienił. Brwi się zmarszczyły, a usta rozluźniły, mina stała się bardziej poważna. - Rozmawialiśmy przed chwilą o tym, a o mnie nie masz co się martwić. - oznajmił dodając jeszcze - Poradzę sobie.
Zimorodkowa Łapa spojrzała na brata z wyrazem współczucia na mordce. Wiedziała, że jej brat jest silny i mądry, że da sobie radę, jednak wciąż był jej bratem o którego bardzo się martwiła, nikogo nie kochała tak bardzo w rodzinie jak jego.
- Wracając do zgromadzenia - zaczęła kotka. - Jak myślisz? Czy poznamy może jeszcze jakichś innych uczniów? - wymruczała spoglądając w krwisto-czerwone oczy Lśniącej Łapy.
- Fajnie by było, nie miałaś okazji porozmawiać z innymi kotami, niektórzy są naprawdę spoko, ale rozmowa z nimi bez ciebie to nie to samo. - burknął lekko niezadowolenie albinos. Uczennica uśmiechnęła zapominając o wszystkich zmartwieniach i troskach.
- Może uda nam się nawiązać z kimś sojusz. - zaproponowała chichocząc.
- Ciiiicho, bo ktoś nas usłyszy! - wyszeptał Blask również śmiejąc się pod nosem.
- W sumie to by było fajne, ale to w ogóle dozwolone? - Przekrzywiła łeb.
- Chyba nie do końca... - stwierdził brat.
Zimorodek spojrzała się na niego, jej myśli zaczęły uciekać w stronę jej nieznaną, nie wiedziała czy tą dobrą czy złą.
<Lśniąca Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz