— No proszę, proszę. Czyli miałem rację. Czy Zajęcza Gwiazda już widział swoje dzieci? Widzisz... Klan Gwiazdy cię nawet pokarał. Twoje dzieci są po części jednymi z nas. Aż dziwne, że ich jeszcze nie zabiłaś. Chyba, że je kochasz... bo przypominają ci tak bardzo swojego ukochanego, co? Pewnie twoja przyjaciółka jest tobą zawiedziona, ta Wilcza Zamieć. Wskoczyłaś w końcu w krzaki z jej bratem. Nie wstyd ci, Kamienna Agonio? Teraz to imię znacznie lepiej do ciebie pasuje.
Poczuła dreszcz przebiegający jej po skórze. Imię było jedynym, z czego mogła być dumna. Chciał zrazić ją nawet do tego? Może o to chodziło Piaskowej Gwieździe, gdy nadawała jej to imię. Nie o zaciętą wojowniczkę z ciętym językiem, która doprowadziłaby do agonii nawet najsilniejszych. Może jej imię było po prostu chorą fantazją kremowej. Agonia. Jej śmierć.
Jej ogon podrygiwał, a łapy nerwowo uciskały się mchu. Czuła przy sobie kulki, które nazywały się "jej" dziećmi. Sowa, Jemioła, Owca i Sójka.
Nigdy nie sądziła, że białe futro stanie się przekleństwem. Takim jak rudość.
Dwójka z jej kociąt nosiła na sobie umaszczenie jej ojca, ale także umaszczenie Zajęczej Gwiazdy, będącego częścią plotek. Druga dwójka - nosiła kolor tych, którzy dręczyli ich przez wiele księżyców.
Dlaczego żadne z tych kociąt nie mogło urodzić się nierude i niebiałe? Dlaczego żadne z nich nie mogło nosić na sobie zielonych oczu... A nie... Jej...
Beznamiętny wzrok utkwił w jednym miejscu. Długo się zastanawiała, czy coś odpowiedzieć. Czy był już sens w próbowaniu? Rozżarzony Płomień nie był dobrym kotem. A przynajmniej... Nie był dobry dla nierudych. Był jak ona. Ale na niego nie spadła karma. Nigdy nie pożałował swoich błędów, w przeciwieństwie do niej. I w przeciwieństwie do niej, nigdy nie miał źle. Nigdy nie czuł smutku. Czy on w ogóle płakał po tym, jak zamordowała Pszczeli Pyłek? Czy ona była dla niego kimś więcej niż tylko karmicielką, która go karmiła? Czy kiedykolwiek kochał ją tak, jak ona kochała Króliczy Sus i Świerszczowy Skok?
Piaskowa Gwiazda go zniszczyła. Zepsuła kota, który mógłby być kimś lepszym.
Może miał rację.
Może tak naprawdę to wszystko było tylko jej głupim wymysłem. Jej głupią nadwrażliwością. Może Piaskowa Gwiazda była dobrą kotką, a tylko w jej oczach była tą tyranką. Może rude koty nigdy ich nie skrzywdziły, a ona tylko dramatyzowała. Może to ona była w tej historii tym czarnym charakterem, który niszczy wszystko, nieważne jak bardzo chciałby tego uniknąć.
Pokręciła głową. Nie. Nie mogła tak myśleć. Piaskowa Gwiazda ją zgwałciła. Wykorzystała, skrzywdziła, dla własnej zemsty i satysfakcji. Skrzywdziła jej matkę. Brata. Wszystkich. Skrzywdziła Wilczą Zamieć. Kotkę, która była dla niej teraz jak złoto, którego za nic nie chciała stracić.
— Oszczędź sobie plotek. — powiedziała zmęczonym głosem. Nie miała już siły, żeby słuchać tych ataków i próbować je odeprzeć. To nic nie dawało. Nawet nie próbowała się wypierać. To oczywiste, że nikt by nie uwierzył. — Naprawdę myślisz, że stanowię dla ciebie teraz jakieś zagrożenie? Wciąż postrzegasz we mnie wroga albo rywala? Widzisz, co się ze mną stało, więc po prostu odejdź i zajmij się swoimi sprawami. Nie mam zamiaru ci zawadzać. Po prostu daj mi spokój.
— Wiem to, widzę. Ale czemu sądzisz, że cię z tego powodu zostawie? Jesteś teraz idealną nierudą. Smutną i potulną. Nie zostawie cię w spokoju, o nie... dostarczasz mi rozrywki. Wciąż pamiętam jaka byłaś, więc twoje nowe ja jest cudowne do oglądania.
Był z nią szczery. Czuła coś więcej, niż smutek. Pustkę i osamotnienie. Naprawdę tak miała umrzeć wielka Kamienna Agonia, zastępczyni Klanu Burzy? W kociarni, z kociętami, które są żywym dowodem na przegraną walkę z Piaskową Gwiazdą? Z mizernym wychudzonym ciałkiem?
Dlaczego to zrobiłeś, Zajęcza Gwiazdo? Dlaczego poświęciłeś za to jedno głupie dodatkowe życie więcej, niż mogłaby przewidywać?
Mogła się domyśleć. Od początku czuła, że coś śmierdziało. Od początku nie była w stanie do końca mu zaufać, gdy powiedział jej, że ma to w swoich łapach, jeszcze jako przywódca rebelii. Nic nie mogło być tak kolorowe. Kamienna Gwiazda? Koniec dyskryminacji? Ha, śmieszne. Plan Zajęczej Gwiazdy nie potrwał nawet długo, nim znowu chylił się ku końcowi.
— Żałuję, że nie mogłam urodzić się wcześniej. — wyszeptała po prostu, przypominając sobie słowa cioci. Dlaczego nie mogła urodzić się za panowania swojego pradziadka, Czaplej Gwiazdy? Albo za panowania Mokrej Gwiazdy? Dlaczego dane było jej żyć, nigdy nie poznając, jak to jest żyć w klanie bez podziału na rudych i nierudych?
<Żar?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz