*kilka dni po poprzednim zgromadzeniu*
Przeszywające niebieskie ślepia zostały w jej pamięci. Chodziły za nią, powodując dziwne, przyjemne mrowienie na karku. Jeszcze nigdy wcześniej się tak nie czuła. Nie wiedziała, że może się tak czuć. Przecież... przecież to były tylko oczy. Piękne, nęcące niebieskie oczy, które przecież musiały do kogoś należeć. Pragnęła znaleźć tą osobę. Poznać, dłużej tonąć w jej niebiańskim spojrzeniem.
- Czajka... Zajęcza Gwiazda nas woła do siebie - Pasikonik wyrwała ją z marzeń, nerwowo poruszając ogonem, który zaczął przysłaniać promienie słońca wpraszające się do legowiska. Zając? Czego mógłby chcieć- czy.... nie. Przecież miały przykrywkę. Na pewno się nie dowiedział. Nie mógł...
Szylkreta gwałtownie podniosła się na nogi, biorąc głębszy wdech na uspokojenie. Nic nie wiedział. Razem z siostrą stanęły przed legowiskiem Zajęczej Gwiazdy. Chłód objął jej drżące z nerwów łapy. Przełknęła ślinę, a uszy delikatnie opadały w tył. Nie chciała drugiej kary. Przecież wszystko miały ustalone! Wszystko dopracowane, pozapinane na ostatni guzik. Więc to nie mogło chodzić o ich wyprawę na zgromadzenie. Wtedy ciekawość wzięła górę, a teraz... nie chciała kolejnej kary. Nie chciała odczuć konsekwencji złamania zakazu. Pasikonik widząc panikę w oczach tortie szturchnęła ją delikatnie.
- Nic złego nie zrobiłyśmy. Pamiętasz? Byłyśmy na polowaniu - miauknęła znacząco, unosząc łeb w geście pewności siebie. Mimo przykrywki, Czajkowa Łapa widziała, że Pasikonikowa Łapa też się boi. Nikt przecież nie wiedział... oprócz...
- Drozdowa Łapa powiedział mi, że podczas zgromadzenia nie było was w obozie - zaczął Zajęcza Gwiazda, mierząc chłodnym spojrzeniem. Miał nikomu nie mówić! Oczy Czajki otworzyły się szerzej, a źrenice zmniejszyły.
- Poszłyśmy tylko na polowanie... - wytąciła Pasikonik, na co biały uciszył ją cięciem ogona.
- Nie okłamuj mnie. Miałyście zakaz opuszczania obozu podczas zgromadzeń. szczególnie bez opieki. I złamałyście ten zakaz. Znowu. Mimo kary - obydwie widziały, jak gniew lidera narasta z każdym słowem. Jego futro unosiło się złowrogo, a wbite pazury w ziemię na świadczyły nic dobrego. Czajka skuliła się, uchylając głowę w geście skruszenia. - Macie stawić się przed miejscem przemówień o szczytowaniu słońca. Teraz wynocha, muszę się zastanowić co z wami zrobić - zasyczał, niemalże fizycznie wyrzucając je z legowiska. Czajka przełknęła ślinę, wlepiając brązowe ślepia w Pasikonik. Doskonale porozumiały się bez słów. Obie wiedziały, co się teraz stanie.
Miały przesrane.
***
Czas szybko płynął. Z każdą bezczynną minutą czekania słońce było coraz wyżej. Nie mogły wyjść z obozu, nie mogły uciec, nie mogły liczyć na to, że Zając zapomni. Jak mógłby zapomnieć o czymś takim?
- Myślisz, że nas wyrzuci? - jęknęła Pasikonik, nerwowo wyglądając na ozdobione chmurami niebo. Już nie zostało im wiele czasu.
- Gorzej. Cofnie do rangi kociaka. I zakaże wychodzić z obozu. Permanentnie - westchnęła żałośnie. Po co one się pakowały na to zgromadzenie? Nie mało miały problemów? Owszem, dowiedziała się dzięki temu o jakimś gogusiu Rozżarzonego Płomienia, ale... w zasadzie, to mogło być tego warte.
- Klanie Burzy, zbierzcie się!
Czas na egzekucję. Jeszcze publicznie. Klanie Gwiazdy, dopomóż. Czajka i Pasikonik wyszły z leża uczniów jak na skazanie. Szepty wbijały się w ich uszy. Łapami wlekły po ziemi, wiedząc jakie upokorzenie je czeka.
- Czajkowa Łapo, Pasikonikowa Łapo, wystąpcie - głos Zajęczej Gwiazdy zagrzmiał niczym grom z jasnego nieba. Spojrzenia całego Klanu wbiły się w córki Wilczej Zamieci. - Te dwie uczennice po raz kolejny złamały zakaz wymykania się z obozu podczas zgromadzeń. Dodatkowe obowiązki nie są najwidoczniej wystarczające, by przypominać im o swoim miejscu. Więc po dzisiejszym zebraniu będą miały coś, co cały czas będzie pełnić funkcję polepszania pamięci. Niech blizny, które sobie wzajemnie zadacie, będą przypomnieniem o tym, że słowo waszego lidera jest prawem i nie należy go łamać pod żadnym pozorem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz