- Tato?
- Tak, Kaczorku?
- Ale ty dlugo bedies s nami? - spytał kocurek.
Nie chciał, by tatuś polował z Klanem Gwiazdy. Miał tylko jednego tatusia! Jesionowy Wicher był zajęty, miał nauczyć synka chodzić po wodzie! A na Srebrnej Skórze nie było Kaczorka, zatem to byłoby głupie, gdyby tam chciał się znaleźć!
- Nigdzie się nie wybieram. - odpowiedział kocur. Kaczorek ześlizgnął się z jego grzbietu i położył się na łapach kocura, więc ten mógł liznąć go po łebku. - Ale wiesz, Kaczorku... gdy pewnego dnia mnie zabraknie, będziesz musiał opiekować się mamą i rodzeństwem. A ja zawsze przybędę ci z pomocą, gdy będziesz mnie potrzebował.
- Sostan tatusiu, musis mnie naucyc tak duso. - miauknął kocurek. Ziewnął szeroko, jednak dalej miał dużo energii. Spojrzał na gwiazdy. Ciekawe czy wszyscy zmarli, właśnie teraz, wpatrywali się w ich dwójkę. - Chce byc taki odfany jak ty.
- Jestem odważny gdy trzeba, Kaczorku. Odwaga, to nie jest narażanie się bez potrzeby. Pamiętaj o tym, synku. - zamruczał czekoladowy wojownik.
Kaczorek pomału kiwnął łebkiem, chociaż był za mały, by zrozumieć przekaz płynący z tych słów. Wtulił się w ciepłe, ukochane futro, znowu ziewając i kładąc łebek na łapach wojownika. Obserwowali jeszcze długo razem gwiazdy, zanim maluch musiał wracać do żłobka.
Brzoskwiniowa Bryza czekała na synka, z niezadowolonym wyrazem pyska, jednak gdy zobaczyła, że jest z nim Jesionowy Wicher, poczuła większą ulgę i Kaczorkowi nie oberwało się burą. Nawet udało mu się namówić tatę, by dzisiaj z nimi został na noc!
***
Brzoskwiniowa Bryza zgodziła się zabrać swoje kociaki na zewnątrz. Piątka maluchów wybiegła ze żłobka, pełna energii do działania i chętna zwiedzić cały świat. A przynajmniej dwójka z nich. Kociarnię opuściły kociaki Płotkowego Skoku, które zostały wojownikami, jak i sama królowa. Zrobiło się ciaśniej, chociaż wprowadziła się jakaś nowa kocica - Ropuszy Język. Kaczorek niezbyt się nią przejął, liczyło się, że byli teraz najstarszymi kociakami w żłobku. Kaczorek czuł tą władzę! Był królem żłobka! Miał własne terytorium!
- KACOLEK GNOJKU JEDEN, ODDAJ MOJA SYSKE!
Rudzielec wystawił język siostrze, w zaczepnym geście. Jesiotr gdzieś z boku wywrócił oczami. Brzoskwiniowa Bryza siedziała bliżej wyjścia, czyszcząc futro wystraszonej Zarazy.
Malinka warknęła pod noskiem, ruszając w stronę braciszka. Kaczorek mógł dojrzeć determinację i chęć przygód w jej ślepiach. Jedyna samiczka rzuciła się na niego, okładając go łapkami. Kaczorek ugryzł jej ucho, pociągając je lekko.
- Mamo, oni znowu się biją! - naskarżył Jesiotr, wskazując na duet chaosu łapą.
- Tylko się bafimy, mysi bobku. - odpowiedział mu Kaczorek, pusząc swoje futerko. Wyczołgał się spod łapek siostrzyczki. Mama westchnęła, więc pewnie szykowała się przemowa, żeby nie używać brzydkich słów. Kaczorek kopnął szyszkę, w stronę Malinki, która chwyciła ją zadowolona w pyszczek.
- Wiejemy! - wykrzyknął Kaczorek.
Dwójka maluchów puściła się biegiem przed siebie. Ależ pędzili! Ich łapki odbijały się o podłoże, a zdezorientowani wojownicy zatrzymali się na moment, by spojrzeć za dwójką diabełków Klanu Nocy. Kaczorek nawet nie zauważył, gdy dotarli do ogromnego drzewa. Przekrzywił łebek. Z resztą Malinka zrobiła to samo.
- Saklad se na nie fejde?
- Dobla! - miauknęła Malinka.
Kaczorek wbił pazurki w korę, gotowy się wspiąć, kiedy dotarł do niego głos matki. Kociaki odwróciły się w stronę Brzoskwiniowej Bryzy.
- Wracamy! Smark musi odpocząć! - zawołała kocica, ogonem wskazując na żłobek.
Przeklęty Smark! Prosił się o bęcki. Dobrze wiedział, że Kaczorek i Malinka nienawidzą, gdy ktoś przerywa ich zabawy! Spojrzał na siostrę wzrokiem mówiącym "dorwiemy dziada i wbijemy mu patyk w zadek". Malinka pokiwała energicznie łebkiem, a wyraz jej pyszczka mówił jasno, że mu nie darują. Brzoskwinia na moment zniknęła w kociarni, pewnie odprowadzając resztę kociaków. Musieli wykorzystać ten czas! Wiadomo, że nie wrócą do żłobka, gdy dzień był taki ładny i że mama na pewno ich samych na zewnątrz nie zostawi.
Kaczorek podciągnął się z trudem na drzewie. Ależ to było trudne! Maluch ledwo wspiął się kawałek, przy pomocy Malinki, a już czuł się zmęczony. Na szczęście udało mu się dotrzeć do pierwszej gałęzi. Nie wyglądała na zbyt stabilną, ale takiego malucha dała radę utrzymać, kołysąc się co i rusz, przy silniejszym powiewie wiatru. Karzełek zerknął z dołu na siostrę. Wysoko!
- Ha! - maluch uśmiechnął się zwycięsko.
- Wyglales, a telas slas. - poleciła Malinka.
Kaczorek wywrócił ślepkami. Znając Brzoskwinię, najpierw zajmie się uspokajaniem Zarazy i krótką rozmową o wodzie z Jesiotrem, zanim po nich wyjdzie. Mieli czas. Kaczorek postanowił jednak posłuchać koteczki. Kłopot polegał na tym, że o ile dał radę wspiąć się na drzewo, to gorzej z zejściem. Gdy to sobie uświadomił, dreszcz przebiegł przez jego futerko.
- Ogluchles?
- Nie! Ale... - zawahał się. No bo jak ma się przyznać siostrzyczce, że nie jest taki hop-siup? -...samieskam tu. Jest klimatycnie.
Malinka przekrzywiła łebek. Chyba nie wierzyła, że porzucił wygodny żłobek dla gałęzi i do tego zimnego wiatru, ale nie dopytywała. Uznała po prostu, że sobie pójdzie i że jak nie wróci do kociarni, to wyrzuci wszystkie jego zabawki. Skubana! Doskonale wiedziała, że tym go skusi. Kaczorek obserwował jak siostrzyczka biegiem gna do żłobka, ze swoją szyszką w pyszczku.
Myśl Kaczorek. Musi dać się jakoś z tego zejść.
Kocurek nachylił się bardziej. Ledwo dał radę się utrzymał. Miał jeszcze za słabe pazurki na takie akcje. A może powinien zeskoczyć? Koty w bajkach mamy tak robiły i nic im nie było, więc jemu na pewno też nic się nie stanie! Karzełek przygotował się do skoku, kiedy dotarł do niego zapach niesiony z wiatrem. Tata? Zatrzymał się przed skokiem, by spojrzeć na wchodzącego do obozu wojownika z rybą w pysku. Pewnie by nie zauważył synka, gdyby nie zaniepokojony głos Owczego Futerka. Starsza coś do niego powiedziała, ale był za daleko, by ją usłyszeć. Po jej słowach Jesionowy Wicher odwrócił się i od razu upuścił na ziemię rybę. Dostrzegł go.
- Cesc, tato! - przywitał się, poruszając wąsikami oraz machając radośnie ogonkiem, przez co gałąź znowu niebezpiecznie się poruszyła.
<Jesionowy Wichrze? ratuj go xd>
Historia lubi się powtarzać xD
OdpowiedzUsuń