Brzmiało to dość ciekawie. Rozejrzał się po królestwie swojego wujka, natrafiając wzrokiem na leżące nieopodal zioło.
- A co to za roślinka? – Wskazał łapą kocimiętkę.
- Ta? To jest kocimiętka. Leczy się nią kaszel, może wywoływać halucynacje.
- A co to za roślinka? – Wskazał łapą kocimiętkę.
- Ta? To jest kocimiętka. Leczy się nią kaszel, może wywoływać halucynacje.
Naprawdę? Chwilę się jej przyglądał. Niesamowite! Czyli omamy można było wywoływać za pomocą tego? A co jeśli... Jadł to nieświadomie, dlatego chorował jego umysł? Będzie musiał z uwagą sprawdzać swoje posiłki. Szybko zapamiętał jej wygląd, skupiając się na jakiś dziwnych owocach.
- A ta? – pokiwał głową – Zatrzymuje straszne potwory?
- Nie. Chociaż w sumie, można tak powiedzieć. To jagody śmierci, potrafią zabić. Pomożesz mi w segregowaniu ziół?
- A ta? – pokiwał głową – Zatrzymuje straszne potwory?
- Nie. Chociaż w sumie, można tak powiedzieć. To jagody śmierci, potrafią zabić. Pomożesz mi w segregowaniu ziół?
Zabić? Dlaczego medycy trzymali coś, co może inne koty zabić? Nie rozumiał tego. Chyba będzie musiał podpytać o to uczennicę, chociaż sądził, że ta pewnie sama tego nie wiedziała. Słysząc jej pytanie skinął łbem.
- Jasne, dopóki Jeżowa Ścieżka nie wróci. Przy okazji nauczysz mnie trochę ziół. – uśmiechnął się serdecznie do uczennicy.
- Jasne, dopóki Jeżowa Ścieżka nie wróci. Przy okazji nauczysz mnie trochę ziół. – uśmiechnął się serdecznie do uczennicy.
Nie zamierzał zostawać medykiem. Ta cała wiedza o leczeniu kotów była przydatna, ale zajmowanie się roślinkami? Fuj... Zwłaszcza, że smakowały obrzydliwie! Ciekawe czy istniał jakiś kot, który jadł trawę... Chyba byłby dziwakiem!
- To zajmij się tymi. To liście ogórecznika. Królowe je zjadają, aby mieć więcej mleka. - powiedziała uczennica, sama zaczynając segregować swoją partię.
Podszedł do tych liści i przyjrzał się im. Rzeczywiście skądś je kojarzył. Mama chyba je jadła. Zawsze to było dla niego dziwne... Teraz już wiedział po co.
- A jak mam je segregować? - zapytał.
Nie był uczniem medyka i na takim czymś znał się jak wiewiórka i życie pod ziemią.
- Musisz je znaleźć w tej stercie i poukładać - wyjaśniła.
Kiwnął głową i wziął się do pracy. Szczerze? To zajęcie było strasznie nudne! To już wolał polować na króliki! Przynajmniej tam mógł pobiegać i chłonąć piękne widoki. A tutaj? Było ciemno, pachniało ziołami i siedziało się w miejscu. Idealny stan, aby popaść w smutek. Nic dziwnego, że Konwaliowe Serce nie wytrzymała i chodziła cały czas zmartwiona. Miał nadzieję, że to nie spotka i Stokrotkowej Łapy. Obserwował jak ta ze skupieniem na pyszczku, zajmowała się swoją pracą. No i jej się nie nudziło! Ziewnął ukradkiem, kładąc się na ziemi. Jakoś tak go to znużyło, że musiał się przespać. Jeszcze raz zerknął na kotkę, ale ta niczego nie zauważyła. Zamknął oczy i zapadł w sen.
<Stokrotkowa Łapo? Usnął ci kolega>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz