Z uwagą słuchał słów białego, starając się zapamiętać to o czym mówił. Wrotycz na gorączkę, nasiona maku na zaśnięcie, krwawnik i wymioty, trybula na rany i ból brzucha... Jak na razie wszystko sobie poukładał. Niestety jego przyjaciel nie był cierpliwym nauczycielem i dość szybko omawiał temat. Za szybko. Musiał go w pewnej chwili upomnieć, że nie jest sową i by powtórzył, to swoje trajkotanie wolniej. Bocian oczywiście wyglądał na urażonego, ale spełnił jego prośbę. Czasami zadawał mu pytania, na które kocur szybko odpowiadał. Widać było, że znał się na rzeczy. Czermień za to, będzie musiał kilka rzeczy powtórzyć, by zapadły mu w pamięć głęboko. Jak na razie wiedział już dużo, z czego był niezmiernie zadowolony.
***
Głupia Szyszka! Jak mogła ukarać go, a nie tą cichą paskudę? Ona sama zaczęła rzucać w niego kamieniami! To, że chciał jej dać nauczkę nie powinno być uznawane za coś złego! Inaczej jak miała się nauczyć szacunku do starszych? Dziś był jego pierwszy dzień w starej roli. Ucznia. Musiał się przenieść na inną gałąź, którą dzielił z innymi adeptami. Ich drwiące spojrzenia, tylko dolewały oliwy do jego gniewu. Zwłaszcza Pędrak, który zaczął całą tą akcję z nazywaniem go "Bursztynkiem". Obiecał sobie, że przy nadarzającej się okazji, wepcha mu ten obiekt głęboko w tyłek! Na dodatek to nie to było w tym najgorsze. Musiał ponownie znosić towarzystwo Nornicy, która wyglądała na zadowoloną, że tu się znalazł, bo jak twierdziła, mogła w końcu z kimś pogadać na przyzwoite tematy. Nie, nie, nie. Już wolał spać na ziemi, niż przebywać z nią na jednej gałęzi.
Kolejnym czego doświadczył, była "życzliwość" ciotki Golec. Ta nie siliła się na uprzejmości, tylko od razu dała mu po pysku za to, że nie stawił się na trening. Przecież umiał polować i walczyć. To całe "bycie uczniem" nie miało dla niego sensu. Niestety Golec, jak to ona, miała w nosie wymówki.
- Zrobię z ciebie prawdziwego wojownika - mówiła.
Ta... Taki łysy szczur jak ona, niby jest lepsza jako wojownik? Przecież ta skóra nie ma żadnej ochrony. Wystarczy jedno uderzenie pazurów, a będzie łysą, krwawą plamą.
- Słuchasz ty mnie?! - warknęła mu w pysk.
- Tsa... - odpowiedział znudzony.
Za chwilę poczuł uderzenie, które zwaliło go z łap. Podniósł się z ziemi, jeżąc sierść. Podobno rodzina miała wspierać, a nie lać.
I tak minął mu dzisiejszy poranek z popołudniem. Musiał znosić od nowa naukę, którą opanował już dawno do perfekcji. Wracając do obozu, usłyszał jak Pędrak znów się z niego naśmiewa. Siłą woli zmusił się, aby nie przywalić mu przy wszystkich. On to dobrze rozumiał, dlatego nie szczędził słów.
- Masz kleszcza - usłyszał obok głos Nornicy, która marszczyła z obrzydzenia pysk.
Co takiego? Gdzie niby? Zaczął się przeglądać, ale trudno było dostrzec, coś co siedzi mu na grzbiecie. No i jak ona się naglę znalazła tuż obok niego?
- Idziemy.
Chciał protestować, ale wiedział, że i tak nie wygra, więc ruszył z kotką do siedziby medyka. Tam dostrzegł Bociana. Co on tutaj robił? Przyjaciel rzucił mu dziwne spojrzenie. To, że przyszedł z Nornicą nic nie znaczyło! Czy on się w końcu nauczy, aby nie wysnuwać pochopnych wniosków? Wschód zajął się nim dość szybko. Naniósł na pasożyta jakiś śmierdzący specyfik, dokładnie mysią żółć, a ten odpadł. Z Nornicą męczył się nieco dłużej. Czekaj... Ona była też na coś chora? Usiadł obok białego, robiąc jej miejsce. Okazało się, że ta panna idealna miała zwyrodnienie, ponieważ nie chciała przyjść ze skręconą łapą wcześniej, uważając, że samo się zagoi. No i teraz miała za swoje. Musiała zostać na kilka dni u Wschodu i odpocząć. Bardzo się z tego cieszył. Przynajmniej będzie miał spokój.
Powoli wyszedł z Bocianem z legowiska medyków i usiedli nieopodal jabłoni. Biały wyglądał jakby chciał skomentować sytuację w jakiej się znalazł. W końcu był świadkiem tego, co ogłosiła Szyszka.
- Nie będę ci się tłumaczył - prychnął.
- No oczywiście... Nie liczyłem nawet na to.
Czermień skrzywił pysk. Ponownie jego uwagę zwrócił Pędrak, który pozdrowił ich i życzył "Bursztynkowi powodzenia na treningach".
- Zabiję go... - Wysunął pazury, gotów w każdej chwili rzucić się na kocura.
<Bocian?>
Wyleczeni: Czermień, Nornica
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz