Pewnie powinien bardziej przemyśleć swoje działania, w końcu przez danie nauczki kotce, został ponownie uczniem, ale teraz miał plan, gdzie ta gnida nie udowodni nikomu, że to jego wina. Mianowicie skoro musiał spać na gałęzi uczniów, a Cicha również miała tam swoje lokum, to mógł się cicho zemścić. Kiedy wszyscy spali, podszedł ostrożnie, uważając na śpiące ciała, do tej okaleczonej przez życie wywłoki. Spała. Nawet nie orientowała się, że nad nią wisi mrok, gotowy odebrać jej życie. Nie mógł jednak od tak zabić kotki. Pewnie Szyszka zrozumie, że to nie był wypadek i posądzi o wszystko czarnego. Taka sprawiedliwość na tym świecie. Patrzył na nią jednak dalej, powoli wysuwając pazury. Wystarczy jedno draśnięcie. Nawet nie piśnie. Tylko złapać za gardło, zacieśnić uścisk szczęk... Ale będą ślady. Zawahał się. To był durny pomysł. Wkurzony, że nie mógł zemścić się na Cichej, zrobił jedną rzecz, która miał nadzieję, nauczy młodszą, aby z nim nie zadzierała. Może i dopięła swego, ale on się nie podda. Szybkim ruchem łapy, zrzucił Cichą z gałęzi, sam kładąc się nieopodal, aby ta nie mogła stwierdzić, czyja to była wina. Chociaż pewnie się domyśli. W końcu kto życzył jej śmierci?
Nie miał pojęcia czy jakoś zareagowała na to nagłe obudzenie. W końcu nie umiała mówić, krzyczeć, nic. Mógł się tylko domyślać jej reakcji.
Rano natknął się na tą małą gnidę. Żyła. Niestety. Już miał nadzieję, że skręciła sobie kark przez spadnięcie na ziemię. Jednak ta dobrze się trzymała. Podeszła do niego wkurzonym krokiem. Wysunął tylko pazury, dając jej ostrzeżenie, aby się nie zbliżała.
- Cicha, zostaw Bursztynka! - zawołał w stronę uczennicy Żuk.
On też? Najwyraźniej ta propaganda Pędraka, dosięgnęła dalej niż myślał. Spiął się cały, siląc się, aby nie rozsmarować kocura na najbliższym drzewie. Widząc ciekawskie spojrzenie Cichej, wstał na łapy i udał się na trening z Golec. Jak dobrze, że ta mała nie umiała mówić. Pewnie trułaby mu ogon, tym imieniem do końca życia.
<Cicha?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz