Kocica powoli zaczęła odzyskiwać przytomność. Nie miała najmniejszej ochoty się ruszać, nie wiedziała nawet, gdzie jest i dlaczego tu jest tak ciepło, jednak mniejsza z tym - spała chyba najlepiej od paru dni. Może było to trochę podejrzane, że nagle znalazła się w tym dziwnie i obco pachnącym miejscu, jednak jej mózg nie był na tyle wybudzony, aby móc normalnie funkcjonować. Nagle, coś, a raczej ktoś przerwał jej drzemkę.
- I-Intruz! - krzyknęło stworzonko. Sen momentalnie zerwała się na łapy i aż uszami zahaczyła o gałązki wystające z sufitu. Od razu, a raczej kiedy schyliła łebek, ujrzała kociaka w kolorze bladego słoneczka, otoczonego jakby białymi obłoczko-plamkami. Wielkie, niebieskie oczy wpatrywały się w nią z przerażeniem, jednak bez bolesnych obelg, jak to było wcześniej. Wtedy sobie to uświadomiła. Obok niej, nie było tego małego, wrednego kłębka.
Olbrzymka od razu zaczęła się cofać, przy okazji nadepnęła komuś na ogon, ten ktoś się wydarł, następnie przewróciła się o czyjąś łapę, po czym przygniotła jakiegoś nieszczęśliwca swym gigantycznym cielskiem. Wydał on tylko ciche stęknięcie i delikatne zakaszlał, czując jak ciężar zgniata mu klatkę piersiową. Oczywiście, od razu z niego zeszła, ale na tyle późno, aby wszystkie zgromadzone koty, już zbudzone, patrzyły na nią złowrogo. Niektóre syczały, inne już szykowały się do ataku, a jeszcze kolejne leniwie otwierały ślepia. Była otoczona.
- Jesteście Klanem Wilka, tak? - zapytała, starając się brzmieć dumnie i odważnie, chociaż w głębi była przerażona. Właściwie, nawet nie wiedziała, czy to oni. Ogólnie, z wczorajszego wieczoru mało co pamiętała, ale po zapachu, dało się wywnioskować, że muszą mieć coś wspólnego z ciemnym kociakiem. - Pozwólcie, że już pójdę. Byłam tu tylko po to, aby odprowadzić waszą zgubę, Gorzką.
Koty popatrzyły po sobie. Właśnie w tym momencie, spośród naprężonych ciał wyłoniła się nie duża sylwetka kocięcia, które jak gdyby nigdy nic ziewnęło rozespane.
- Yh, a ty znowu się drzesz, że spaaa-- kotka ucięła gwałtownie. Miała przez chwilę minę, jakby właśnie rozkminiała jakieś ciężkie zadanie matematyczne. W tym że momencie, ciemny, o nieco nietypowym wyglądzie kocur pojawił się tuż przed Sen.
- To ja... ją tutaj sprowadziłem... - miauknął zakłopotany i szybko dodał - B-była zmarznięta, do tego leżała w wejściu do obozu wraz z Gorzką, co miałem robić? Jakbym ją zostawił, nie było by lepiej!
- A skąd ty niby wiedziałeś, że one tam będą i czemu nie powiadomiłeś innych? - syknął jakiś kot.
- Wyszedłem za potrzebą...i zapomniałem? - wymamrotał "obrońca" Sennej.
Szylkretka powoli zaczęła się w odsuwać ku wyjściu. Jednakże, nie ma tak dobrze. Jeden z klanowiczów zagrodził jej drogę. Samotniczka wiedziała, że nie wyjdzie stąd tak prędko.
- Chodź. - warknął kolejny kocur i dosyć brutalnie wypchnął ją z legowiska, po czym wraz z kompanem zaczął ją gdzieś prowadzić. Było tu znacznie więcej takich komór. Po krótkiej chwili zatrzymali się i jeden z samców miauknął coś do drugiego, po czym zniknął w jednym z wejść. Po chwili wyłonił się wraz z innym kotem, który szepnął coś do niego i zaczął z wolna się zbliżać ku Sen. Kotka spojrzała za siebie. Zebrało się już sporo kotów. Wzrokiem zaczęła szukać Gorzkiej, jednak zamiast tego, jej wzrok napotkał spojrzenie jej "bohatera". Trwało to jedno uderzenie serca, gdyż wtedy jeden ze "strażników" szturchnął ją, wcale nie delikatnie w bok.
<KW, Gorzka, Wilczuś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz