Plan Nostalgii nie przywidywał, że ta czarna kupa futra wdrapie się tu i będzie sobie z nią gawędzić. Pomimo jej prychnięć i obraz ta nie zniechęciła się i nadal sobie nie poszła. Na dodatek ciągle do niej mówiła.
— Właśnie nie zawsze, tak to już jest w klanie. Musimy przede wszystkim troszczyć się o wspólne dobro. Mogę opowiedzieć ci więcej, jeśli chcesz, ale to już na ziemi. Powinnyśmy stąd jak najszybciej zejść. — miauknęła Szyszka, ale widząc wyraz niechęci na pysku Nostalgii, westchnęła ciężko. — W porządku. W takim razie, co byś chciała w zamian za zejście?
Koteczka zastrzygła uszami zainteresowana propozycją czarnej. Może ta nie była takim mysim móżdżkiem za jakiego ją miała. Szyszka widząc, że udało jej się zainteresować znajdę posłała jej delikatny uśmiech, który młodsza zignorowała. Musiała prędko wymyślić jakiś dobry podstęp. W końcu nie mogła zmarnować takiej dobrej szansy na odnalezienie rodziców jak proponująca jej układ Szyszka. Głowę kotki zalewały różne pomysły wykorzystania tej oferty. Nie codziennie trafiała jej się taka okazja, więc plan musiał być idealnie dopracowany. Wręcz perfekcyjnie.
— Więc jak będzie? — spytała Szyszka, nie wiedząc czy kotka rozważa jej propozycję, czy może zwyczajnie ją zlewa.
Nostalgia przeniosła niechętnie na kotkę. Wiedziała, że jeśli chce, żeby ten plan wypalił musi być miła dla tych lisich bobków.
— A oprowadzisz mnie po na-aszym terytorium? — spytała niepewnie ledwo wypowiadając słowo "naszym".
Nigdy nie będzie i nie zamierza częścią tej chorej bandy jaką jest Klan Lisa. Kotka nie potrafiła, a nawet wręcz nie miała zamiaru zrozumieć ich dziwacznych zwyczajów oraz porywania kociąt, które nazywane tu było "ratowaniem ich".
Może jeszcze zaraz zaczną jej wmawiać istnienie duchów?
— Bardzo lubię zwiedzać — dodała po chwili, nawet zbierając się na entuzjastyczny ton głosu, by Szyszka nie nabrała podejrzeń.
— O ja także — oznajmiła uczennica Płomykówki tak wesoło, że nawet Nostalgii prawie uśmiech wkradł się na pysk. — Jasne, z chęcią cię oprowadzę. To co schodzimy? — spytała, uśmiechając się do znajdy pogodnie.
Mordka znajdki zbladłaby, gdyby tylko nie miała futra. Kompletnie zapomniała o tym aspekcie. Zmieszana spuściła wzrok. Nie chciała pokazywać swoim porywaczom, własnych słabości. Musiała grać silną. Dlatego też kiwnęła jedynie łebkiem i skierowała się do pnia. Przełknęła nerwowo ślinę, widząc jaka duża odległość dzieli ją od ziemi, ale nic nie powiedziała. Wbiła pazury przednich łap w korę i zawisła. Nie miała pojęcia co dalej, a wpatrująca się w nią zdziwieniem Szyszka wcale jej nie pomagała. Wręcz stresowała. Dlatego też próbując metody, którą tu wlazła, odczepiła jedną łapkę od pnia, by przełożyć ją niżej. Jednak ta nie okazała się skuteczna. Ciężar jaki zostawiła na jedynej wbijając się w korę kończynie okazał się za duży i Nostalgia z tłumionym piskiem odczepiła się od pnia. Szylkretka już z łzami w oczach godziła się ze śmiercią, kiedy na karku poczuła zacisk zębów. Podniosła nieśmiało łebek i ujrzała balansującą na gałęzi Szyszkę trzymającą ją z trudem w powietrzu. Jej czarne futro błyszczało w świetle słonecznym, a żółte ślipia wpatrywały się w nią ulgą. Wyglądała tak majestatycznie, że aż znajdka nie opieprzyła jej za obślinianie jej sierści. Uczennica Płomykówki wciągnęła ją z powrotem na gałąź i pokręciła łbem.
— Trzeba mi było powiedzieć, że nie umiesz schodzić, pomogłabym ci wiesz? — miauknęła kotka, ale widząc nieobecny wzrok Nostalgii, zrozumiała, że raczej nie uzyska odpowiedzi.
I słusznie. Znajdka pogrążona w własnych myślach, analizowała mające miejsce przed chwilą wydarzenie. Nie tylko zdradziła swoją słabość, ale też musiała być wdzięczna temu lisiemu bobku, bo bądź co bądź uratowała jej życie. Czy mogła jeszcze bardziej pogorszyć swoją sytuację i się skompromitować przed wrogami? Tego nie była pewna, lecz było to bardzo możliwe.
<Szyszko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz