*wieczorem*
Nagietkowa Łapa zamrugał oczami. Najwidoczniej zasnął. Po chwili jednak zorientował się, że jego rodzeństwo również.
Podniósł się, po czym wyszedł z legowiska. Wyciągnął głowę w górę, spoglądając na pomarańczowe niebo. Słońce schowało się już za drzewami. Rudy przypomniał sobie, że Iglasty Krzew chciał go zabrać na patrol.
Po chwili point się pojawił.
- Gdzie twoje siostry? - zapytał.
- W legowisku - odparł. - Obudzić je?
- Tylko Stonogową Łapę. Trzcinowa Łapa chyba nie czuje się najlepiej.
Nagietkowa Łapa trochę się zdziwił tą troską ze strony swojego mentora, jednak nie przejął się tym. Kiwnął głową i wrócił do drzemiących sióstr.
- Stonoga, chodź - powiedział, trącając czekoladową łapką.
Stonogowa Łapa przewróciła się na drugi bok, ziewając. Dopiero po chwili otworzyła oczy i wstała.
- Czyżby Goździkowa Rosa mnie wzywała?
Rudy przekrzywił lekko łeb.
- Nie, to Iglasty Krzew. Nie widziałem dzisiaj twojej mentorki - odparł.
Oboje wyszli z legowiska i stanęli przed zastępcą.
- Ktoś jeszcze idzie? - spytał Nagietek.
- Czekamy na Spopieloną Paproć- powiedział Iglasty Krzew.
Rudy zauważył, że jego mentor dziwnie przygląda się Stonogowej Łapie, tak jakby chciał jej coś powiedzieć.
Te przypuszczenia okazały się trafne.
- Stonogowa Łapo, powinnaś o czymś wiedzieć - odezwał się kocur.
Czekoladowa uniosła do niego zaniepokojone oczy. Nagietkowa Łapa zrobił to samo, oczekując z ciekawością na to, co chce powiedzieć Iglasty Krzew.
- A więc... Wiesz zapewne o epidemii - kontynuował. Stonoga zastrzygła uszami. - Niestety choroba dopadła również twoją mentorkę. Nie jest jeszcze w bardzo złym stanie, ale na pewno nie będzie mogła prowadzić z tobą treningów.
Rudy zerknął na siostrę. Stonogowa Łapa spuściła łeb i westchnęła smutno. Doskonale rozumiał siostrę. Miał nadzieję, że takie coś nie przydarzy się również jemu. Mimo, że Iglasty Krzew nie należał do najsympatyczniejszych, był jednak jego mentorem.
- T-to... kto teraz będzie mnie uczył? - spytała po chwili Stonoga.
- Jeszcze nie wiadomo, ale najprawdopodobniej właśnie Spopielona Paproć.
W tym momencie obok niego pojawiła się drobna, szara kotka o zielonych oczach.
- Co takiego? - spytała z zaciekawieniem.
- O wilku mowa - mruknął Iglasty Krzew. - Chodźmy już.
To powiedziawszy ruszył w kierunku wyjścia z obozu, a cała reszta za nim.
- Rozdzielimy się - powiedział nagle. - Spopielona Paprocio, pójdziesz ze Stonogową Łapą wzdłuż granicy z Klanem Burzy. A ty, Nagietkowa Łapo, sprawdzisz ze mną Klan Klifu.
Każdy kiwnął głową na znak zgody. Rudy rzucił siostrze troskliwe spojrzenie, po czym odwrócił się i zrównał krok z Iglastym Krzewem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz