Owca widząc zbliżającą się nieznajomą calico przewrócił znudzony oczami. Czemu nie może mieć chwili spokoju akurat wtedy, kiedy tego potrzebuje, a jakimś dziwnym trafem gdy ma ochotę na towarzystwo to wszyscy gdzieś znikają.
- Próbuję rozpalić ogień - odparł nawet na nią nie patrząc i wracając do suchej gałęzi. Wziął ją między łapy i złapał zębami.
- Fahnie bwy bhyo gdybyh mi nie pchechkadzała - powiedział niewyraźnie z patykiem w ustach, który usilnie pocierał o coś na podłożu, przez chwilę mógł zobaczyć nawet małą iskierkę jednak szybko zgasła.
Kotka wydawała się przez chwilę zdziwiona, jednak gdy minęła jej pierwsza chwila zaskoczenia, najeżyła się i naskoczyła na ucznia, który cofnął się i zmrużył oczy, zaszczycając ją w końcu swoją uwagą. Kotka wyglądała na dorosłą, a sądząc po zapachu była z pobliskiego klanu. Była nieco niższa od niego, ale wyglądała na równie silną i waleczną.
- To rozpalaj sobie ten ogień gdzie indziej i nie próboj nawet wchodzić na tereny klanu burzy! - warknęła kotka. - I odstaw ten patyk, bo..
Owca uśmiechnął się i uniósł do góry jedną brew
- Bo co? - zapytał, wypuszczając w końcu kawałek drewna z pyska, uśmiechając się i pokazując przy tym "przypadkiem" swoje ostre zęby.
- Bo pacnę cię tak, że nie wstaniesz! Nie wiem, czy jesteś tylko jakimś głupim samotnikiem, ale... - odparła, wyciągając pazury.
Owca westchnął i poszedł szybko do niej, na co z kolei kotka lekko odskoczyła, najwyraźniej zdezorientowana nagłą utratą przestrzeni osobistej.
- Jesteś jak chodzący wykrzyknik, byłoby mi naprawdę miło, gdybyś nie raniła swoim jazgotem moich uszu - syknął. - i schowaj te pazury, nie będziemy się teraz bić przecież o jakiś głupi patyk, prawda?
Kotka nie wyglądała na przekonaną, jednak nie zrobiła żadnego ruchu, wpatrując się tylko intensywnie w kocura.
- Jesteś z klanu burzy? Miałem przyjemność poznać kiedyś kotkę, która stamtąd pochodziła, a pachniecie podobnie - zmienił szybko temat. - Założę się, że nawet nie zauważyliście, że dość duża grupa samotników osiedliła się koło was, na bagnach i żyje sobie tam w najlepsze? - zapytał z szerokim uśmiechem.
- Eh?! - wojowniczka wyglądała na zaskoczoną. - Chwila, co ty mi tu wciskasz?!
Oba koty mierzyły się przez chwilę spojrzeniem, po czym czarny uczeń znowu zaczął mówić.
-.. Klan lisa, mówi ci to cokolwiek?
Kotka pokręciła przecząco głową.
- Czyli nie, szkoda, myślałem że pogadam sobie z kimś starszym, ale wygląda na to, że trafiłem na jakiegoś m..
- Sam wyglądasz na młodszego ode mnie, mysi móżdżku! - przerwała mu zirytowana calico i przyszpiliła czarnego kota do ziemi. - Gadaj co tu się dzieje!
- Nie jestem typem, którzy przesadnie dba o takie sprawy, ale przestrzeń osobista - wycedził przez zęby i spróbował ją odepchnąć, jednak został przyduszony jeszcze bardziej. - Okej, nie, rozumiem, ale będziesz tego żałować.
Kocur szybko wgryzł się w łapę nieznajomej, unosząc jednocześnie swoje tylne kończyny do góry i odkopując jej ciało od siebie, przez co kotka na moment straciła dech, a Owca wyślizgnął się spod jej łap. Zanim jednak zdążyła ponownie do niego doskoczyć i rozszarpać go na strzępy, ten szybko znalazł się przy gałęzi, i jednym szybkim, ale stanowczym ruchem przejechał nią po podłożu, mając nadzieję, że jego domysły go nie zawiodą. Jeśli tak, to ma lekko mówiąc przechlapane. Jednak ku jego i kotki zdziwieniu, gałąź rozbłysła przez sekundę jasno jak słońce, po czym zajęła się ognistymi płomieniami.
Owca wpatrywał się w nie przez uderzenie serca oniemiały, jednak szybko powrócił do rzeczywistości i podniósł patyk za drugi koniec, oddzielając siebie nim od wojowniczki. Stali przez chwilę w bezruchu, żadne z nich nie wiedząc co robić, aż w końcu syn Muszki przerwał ciszę:
- Tak w ogóe to zapomniaem sie przedstahic, hestem Owca - wyseplenił z patykiem, kierując się powoli w stronę kotki z klanu burzy.
Ta szybko cofnęła się, po czym rzuciła się przez drogę grzmotu, mając nadzieję zgubić ucznia dalej, jednak ten skoczył za nią i kotka ledwo uniknęła machnięcia pochodnią nad jej głową. Płomienie zaczęły dosięgnąć również pyska Owcy, jednak ten nie zwracał na to uwagi, nadal wściekłe wymachując patykiem i starając się trafić w calico. Koty przeturlały się przez ulicę, po czym czarny uczeń szybko przystawił ogień do trawy, sprawiając, że ta się zapaliła.
- Przestań! - wykrzyknęła Fiołek. - Spalisz wszystko!
- Może chcę - wymruczał w odpowiedzi i ponownie smuga płomieni mignęła tuż przed nosem wojowniczki, która mogła poczuć żar na swojej twarzy. To nie była zabawa.
- Zabijesz nas oboje i całą zwierzynę wokoło! - wrzasnęła rozpaczliwie, próbójąc przemówić mu do rozsądku.
- Może w końcu inne klany zaczną szanować klan lisa! - również wrzasnął, próbójąc przekrzyknąć kotkę. Wiedział, że w tej chwili strasznie dramatyzuje z tym pożarem i jego mentorka pewnie zabiłaby go, gdyby się o tym dowiedziała, ale od dawna miał ochotę zrobić w końcu coś dla jego klanu. Coś, dzięki czemu zacząłby budzić respekt. - Nie wiesz jak to jest! Nie wiesz jak to jest, kiedy nikt nie traktuje twoich słów poważnie i wszyscy ciebie nienawidzą! Więc albo popierasz swoje słowa czynami, albo jesteś nikim!
Może gdzieś w głębi kocur wiedział, że zachowuje się jak najgorszy śmieć, próbójąc zdobyć szacunek innych siłą zamiast mądrością i uprzejmością i wszystkimi tymi innymi dobrymi rzeczami, jednak przestało go to obchodzić. Widocznie nie było mu pisane być tym dobrym, proste. Zresztą to i tak nie ma znaczenia, jego życie - jego decyzje. Zanim jednak uczeń zdążył powiedzieć coś jeszcze, poczuł ostre pazury, wbijające się w jego bok. Syknął z bólu i prawie wypuścił gałąź z pyska, jednak w ostatniej chwili wzmocnił uchwyt i przejechał rozpalonym patykiem po boku kotki. Ta wrzasnęła w niebogłosy i szybko padła na ziemię, próbójąc ugasić palące się futro. Owca spojrzał na dymiący się bark kotki z obojętnością, w końcu według niego calico sama się o to prosiła. Sam czuł gorące płomienie, które lizały jego wargi, jednak nie miał zamiaru jeszcze wypuszczać swojej broni. Trudno, najwyżej skończy z poparzonym pyskiem, w końcu po coś mają dwóch medyków.
Po ciągnącej się w nieskończoność chwili, zobaczył w końcu jak drżące z bólu ciało kotki wstaje, a ona sama posyła mu nienawistne spojrzenie. Jej bark i bok były w fatalnym stanie, ale oparzenie wciąż nie było jakieś specjalne rozległe i kocur był gotowy na rundę drugą. Calico cofnęła się, jednak płomienie otaczały ich dookoła, niemal niemożliwym było teraz przedostać się przez nie dalej na tereny klanu burzy, a jedyną drogę ucieczki stanowiła droga grzmotu. Owca mógł usłyszeć w oddali wołania jakiś kotów, najpewniej z klanu burzy, jednak póki co nie obchodziły go one, wzrok miał utkwiony w starszej kotce.
<<Fiołkowa Bryza?>> uwu
- Próbuję rozpalić ogień - odparł nawet na nią nie patrząc i wracając do suchej gałęzi. Wziął ją między łapy i złapał zębami.
- Fahnie bwy bhyo gdybyh mi nie pchechkadzała - powiedział niewyraźnie z patykiem w ustach, który usilnie pocierał o coś na podłożu, przez chwilę mógł zobaczyć nawet małą iskierkę jednak szybko zgasła.
Kotka wydawała się przez chwilę zdziwiona, jednak gdy minęła jej pierwsza chwila zaskoczenia, najeżyła się i naskoczyła na ucznia, który cofnął się i zmrużył oczy, zaszczycając ją w końcu swoją uwagą. Kotka wyglądała na dorosłą, a sądząc po zapachu była z pobliskiego klanu. Była nieco niższa od niego, ale wyglądała na równie silną i waleczną.
- To rozpalaj sobie ten ogień gdzie indziej i nie próboj nawet wchodzić na tereny klanu burzy! - warknęła kotka. - I odstaw ten patyk, bo..
Owca uśmiechnął się i uniósł do góry jedną brew
- Bo co? - zapytał, wypuszczając w końcu kawałek drewna z pyska, uśmiechając się i pokazując przy tym "przypadkiem" swoje ostre zęby.
- Bo pacnę cię tak, że nie wstaniesz! Nie wiem, czy jesteś tylko jakimś głupim samotnikiem, ale... - odparła, wyciągając pazury.
Owca westchnął i poszedł szybko do niej, na co z kolei kotka lekko odskoczyła, najwyraźniej zdezorientowana nagłą utratą przestrzeni osobistej.
- Jesteś jak chodzący wykrzyknik, byłoby mi naprawdę miło, gdybyś nie raniła swoim jazgotem moich uszu - syknął. - i schowaj te pazury, nie będziemy się teraz bić przecież o jakiś głupi patyk, prawda?
Kotka nie wyglądała na przekonaną, jednak nie zrobiła żadnego ruchu, wpatrując się tylko intensywnie w kocura.
- Jesteś z klanu burzy? Miałem przyjemność poznać kiedyś kotkę, która stamtąd pochodziła, a pachniecie podobnie - zmienił szybko temat. - Założę się, że nawet nie zauważyliście, że dość duża grupa samotników osiedliła się koło was, na bagnach i żyje sobie tam w najlepsze? - zapytał z szerokim uśmiechem.
- Eh?! - wojowniczka wyglądała na zaskoczoną. - Chwila, co ty mi tu wciskasz?!
Oba koty mierzyły się przez chwilę spojrzeniem, po czym czarny uczeń znowu zaczął mówić.
-.. Klan lisa, mówi ci to cokolwiek?
Kotka pokręciła przecząco głową.
- Czyli nie, szkoda, myślałem że pogadam sobie z kimś starszym, ale wygląda na to, że trafiłem na jakiegoś m..
- Sam wyglądasz na młodszego ode mnie, mysi móżdżku! - przerwała mu zirytowana calico i przyszpiliła czarnego kota do ziemi. - Gadaj co tu się dzieje!
- Nie jestem typem, którzy przesadnie dba o takie sprawy, ale przestrzeń osobista - wycedził przez zęby i spróbował ją odepchnąć, jednak został przyduszony jeszcze bardziej. - Okej, nie, rozumiem, ale będziesz tego żałować.
Kocur szybko wgryzł się w łapę nieznajomej, unosząc jednocześnie swoje tylne kończyny do góry i odkopując jej ciało od siebie, przez co kotka na moment straciła dech, a Owca wyślizgnął się spod jej łap. Zanim jednak zdążyła ponownie do niego doskoczyć i rozszarpać go na strzępy, ten szybko znalazł się przy gałęzi, i jednym szybkim, ale stanowczym ruchem przejechał nią po podłożu, mając nadzieję, że jego domysły go nie zawiodą. Jeśli tak, to ma lekko mówiąc przechlapane. Jednak ku jego i kotki zdziwieniu, gałąź rozbłysła przez sekundę jasno jak słońce, po czym zajęła się ognistymi płomieniami.
Owca wpatrywał się w nie przez uderzenie serca oniemiały, jednak szybko powrócił do rzeczywistości i podniósł patyk za drugi koniec, oddzielając siebie nim od wojowniczki. Stali przez chwilę w bezruchu, żadne z nich nie wiedząc co robić, aż w końcu syn Muszki przerwał ciszę:
- Tak w ogóe to zapomniaem sie przedstahic, hestem Owca - wyseplenił z patykiem, kierując się powoli w stronę kotki z klanu burzy.
Ta szybko cofnęła się, po czym rzuciła się przez drogę grzmotu, mając nadzieję zgubić ucznia dalej, jednak ten skoczył za nią i kotka ledwo uniknęła machnięcia pochodnią nad jej głową. Płomienie zaczęły dosięgnąć również pyska Owcy, jednak ten nie zwracał na to uwagi, nadal wściekłe wymachując patykiem i starając się trafić w calico. Koty przeturlały się przez ulicę, po czym czarny uczeń szybko przystawił ogień do trawy, sprawiając, że ta się zapaliła.
- Przestań! - wykrzyknęła Fiołek. - Spalisz wszystko!
- Może chcę - wymruczał w odpowiedzi i ponownie smuga płomieni mignęła tuż przed nosem wojowniczki, która mogła poczuć żar na swojej twarzy. To nie była zabawa.
- Zabijesz nas oboje i całą zwierzynę wokoło! - wrzasnęła rozpaczliwie, próbójąc przemówić mu do rozsądku.
- Może w końcu inne klany zaczną szanować klan lisa! - również wrzasnął, próbójąc przekrzyknąć kotkę. Wiedział, że w tej chwili strasznie dramatyzuje z tym pożarem i jego mentorka pewnie zabiłaby go, gdyby się o tym dowiedziała, ale od dawna miał ochotę zrobić w końcu coś dla jego klanu. Coś, dzięki czemu zacząłby budzić respekt. - Nie wiesz jak to jest! Nie wiesz jak to jest, kiedy nikt nie traktuje twoich słów poważnie i wszyscy ciebie nienawidzą! Więc albo popierasz swoje słowa czynami, albo jesteś nikim!
Może gdzieś w głębi kocur wiedział, że zachowuje się jak najgorszy śmieć, próbójąc zdobyć szacunek innych siłą zamiast mądrością i uprzejmością i wszystkimi tymi innymi dobrymi rzeczami, jednak przestało go to obchodzić. Widocznie nie było mu pisane być tym dobrym, proste. Zresztą to i tak nie ma znaczenia, jego życie - jego decyzje. Zanim jednak uczeń zdążył powiedzieć coś jeszcze, poczuł ostre pazury, wbijające się w jego bok. Syknął z bólu i prawie wypuścił gałąź z pyska, jednak w ostatniej chwili wzmocnił uchwyt i przejechał rozpalonym patykiem po boku kotki. Ta wrzasnęła w niebogłosy i szybko padła na ziemię, próbójąc ugasić palące się futro. Owca spojrzał na dymiący się bark kotki z obojętnością, w końcu według niego calico sama się o to prosiła. Sam czuł gorące płomienie, które lizały jego wargi, jednak nie miał zamiaru jeszcze wypuszczać swojej broni. Trudno, najwyżej skończy z poparzonym pyskiem, w końcu po coś mają dwóch medyków.
Po ciągnącej się w nieskończoność chwili, zobaczył w końcu jak drżące z bólu ciało kotki wstaje, a ona sama posyła mu nienawistne spojrzenie. Jej bark i bok były w fatalnym stanie, ale oparzenie wciąż nie było jakieś specjalne rozległe i kocur był gotowy na rundę drugą. Calico cofnęła się, jednak płomienie otaczały ich dookoła, niemal niemożliwym było teraz przedostać się przez nie dalej na tereny klanu burzy, a jedyną drogę ucieczki stanowiła droga grzmotu. Owca mógł usłyszeć w oddali wołania jakiś kotów, najpewniej z klanu burzy, jednak póki co nie obchodziły go one, wzrok miał utkwiony w starszej kotce.
<<Fiołkowa Bryza?>> uwu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz