Owca spojrzał się z lekkim zaskoczeniem na swoją mentorkę. Mógł zrobić co chce? Skoro tak, to odpłaci jej się za te wszystkie męczące treningi, pomyślał z uśmiechem, i bez ostrzeżenia skoczył na kotkę, która najwyraźniej jednak spodziewała się tego, bo zrobiła unik. Kocurek od razu odwrócił się po wylądowaniu i skoczył drugi raz, jednak znowu jego mentorce udało się go uniknąć.
- Pamiętaj, żeby nie patrzeć gdzie atakujesz, zamiast tego staraj się utrzymać kontakt wzrokowy, to często dekoncentruje przeciwnika - zwróciła mu uwagę Czereśnia.
Owca fuknął z irytacją, jednak zapamiętał radę i za trzecim razem udało mu się dosięgnąć przywódczyni i po chwili, przez siłę uderzenia, oboje leżeli na trawie. Syn Muszki wstał, jednak kotka była szybsza i przycisnęła go z powrotem do ziemi, na co uczeń zaczął się szamotać. W końcu udało mu się dosięgnąć tylną łapą do brzucha Czereśni i z całą siłą odkopnął ją od siebie, od razu naskakując na nią i zamieniając się w ten sposób miejscami.
Zanim jednak zdążył cokolwiek zrobić, ta przeturlała się i wyślizgnęła spod jego łap, sprzedając mu po drodze kuksańca w żebra, przez którego lekko mu zabrakło tchu.
- Nie możesz walczyć tylko siłą mysi móżdżku, użyj też trochę sprytu - wysapała mentorka, odpierając jego kolejny atak.
Owca warknął mocno już zdenerwowany, przecież używał mózgu, nawet więcej niż ona. Dlaczego więc kotka wciąż była od niego lepsza? Następny atak był dużo szybszy i uczeń użył do niego całej swojej siły, przez co udało mu się dosięgnąć i powalić Czereśnię. Złapał zębami za jej ucho i zaczął je szarpać, próbując odchylić głowę kotki do tyłu, przez co otrzymał celny cios w pysk, od którego lekko się zachwiał, jednak wciąż nie rozluźnił uchwytu. Szamotali się jeszcze przez chwilę, ich walka była straszne chaotyczna i towarzyszyło im mnóstwo wzbijającego się piasku, jednak Owca nie zamierzał przestawiać skoro się już rozkręcił. Starał się szybko planować kolejne ruchy i jeszcze szybciej wcielać je w życie, przez co szło mu trochę lepiej niż na początku. Kiedy już myślał, że udusi się kurzem, Czereśnia odskoczyła i oznajmiła, że to koniec.
- Jak mi poszło? - zapytał Owca z leniwym uśmiechem.
- Lepiej niż ostatnio, ale wciąż musisz trochę popracować - westchnęła przywódczyni. - Mimo wszystko, myślę że jesteście gotowi do podróży. Ty i Puch.
Owca ożywił się na wzmiankę wyprawy, naprawdę nie mógł się już jej doczekać. Szybko podbiegł do swojej mentorki i razem wrócili do stodoły.
***
Koty zadomowiły się już na bagnach, i chociaż syn Muszki spodziewał się po nich czegoś lepszego, to było to znacznie lepsze niż stara, spróchniała stodoła. Mieli obok rzekę i dużo zwierzyny, która żyła na podmokłych terenach. Tego ranka Czereśnia znowu zabrała go na trening, tym razem był to jednak trening polowania, które szczerze mówiąc, niezbyt lubił.
- Ale czy nie może tego robić ktoś innyyy? - zaczął jęczeć jak tylko opuścili obóz.
Mentorka zignorowała to i ruchem głowy wskazała na pobliskie drzewko. Siedział na nim jakiś mały ptaszek, którego nazwy Owca nigdy nie dbał o zapamiętanie. Uczeń domyślił się, że ma jej go upolować, jednak naprawdę mu się nie chciało. Polowanie na ptaki było najgorsze, bo trzeba było skakać za nimi po drzewach, a Owca znacznie wolał dreptać po ziemi. Mimo wszystko powoli ustawił się w polującej pozycji i zaczął skradać się w stronę nieświadomego łupu. Zanim jednak udało mu się chociażby wskoczyć na najniższą gałąź, na której siedział ptak, odgłos jego kroków spłoszył zwierzę, które odleciało.
- Pamiętaj, żeby nie patrzeć gdzie atakujesz, zamiast tego staraj się utrzymać kontakt wzrokowy, to często dekoncentruje przeciwnika - zwróciła mu uwagę Czereśnia.
Owca fuknął z irytacją, jednak zapamiętał radę i za trzecim razem udało mu się dosięgnąć przywódczyni i po chwili, przez siłę uderzenia, oboje leżeli na trawie. Syn Muszki wstał, jednak kotka była szybsza i przycisnęła go z powrotem do ziemi, na co uczeń zaczął się szamotać. W końcu udało mu się dosięgnąć tylną łapą do brzucha Czereśni i z całą siłą odkopnął ją od siebie, od razu naskakując na nią i zamieniając się w ten sposób miejscami.
Zanim jednak zdążył cokolwiek zrobić, ta przeturlała się i wyślizgnęła spod jego łap, sprzedając mu po drodze kuksańca w żebra, przez którego lekko mu zabrakło tchu.
- Nie możesz walczyć tylko siłą mysi móżdżku, użyj też trochę sprytu - wysapała mentorka, odpierając jego kolejny atak.
Owca warknął mocno już zdenerwowany, przecież używał mózgu, nawet więcej niż ona. Dlaczego więc kotka wciąż była od niego lepsza? Następny atak był dużo szybszy i uczeń użył do niego całej swojej siły, przez co udało mu się dosięgnąć i powalić Czereśnię. Złapał zębami za jej ucho i zaczął je szarpać, próbując odchylić głowę kotki do tyłu, przez co otrzymał celny cios w pysk, od którego lekko się zachwiał, jednak wciąż nie rozluźnił uchwytu. Szamotali się jeszcze przez chwilę, ich walka była straszne chaotyczna i towarzyszyło im mnóstwo wzbijającego się piasku, jednak Owca nie zamierzał przestawiać skoro się już rozkręcił. Starał się szybko planować kolejne ruchy i jeszcze szybciej wcielać je w życie, przez co szło mu trochę lepiej niż na początku. Kiedy już myślał, że udusi się kurzem, Czereśnia odskoczyła i oznajmiła, że to koniec.
- Jak mi poszło? - zapytał Owca z leniwym uśmiechem.
- Lepiej niż ostatnio, ale wciąż musisz trochę popracować - westchnęła przywódczyni. - Mimo wszystko, myślę że jesteście gotowi do podróży. Ty i Puch.
Owca ożywił się na wzmiankę wyprawy, naprawdę nie mógł się już jej doczekać. Szybko podbiegł do swojej mentorki i razem wrócili do stodoły.
***
Koty zadomowiły się już na bagnach, i chociaż syn Muszki spodziewał się po nich czegoś lepszego, to było to znacznie lepsze niż stara, spróchniała stodoła. Mieli obok rzekę i dużo zwierzyny, która żyła na podmokłych terenach. Tego ranka Czereśnia znowu zabrała go na trening, tym razem był to jednak trening polowania, które szczerze mówiąc, niezbyt lubił.
- Ale czy nie może tego robić ktoś innyyy? - zaczął jęczeć jak tylko opuścili obóz.
Mentorka zignorowała to i ruchem głowy wskazała na pobliskie drzewko. Siedział na nim jakiś mały ptaszek, którego nazwy Owca nigdy nie dbał o zapamiętanie. Uczeń domyślił się, że ma jej go upolować, jednak naprawdę mu się nie chciało. Polowanie na ptaki było najgorsze, bo trzeba było skakać za nimi po drzewach, a Owca znacznie wolał dreptać po ziemi. Mimo wszystko powoli ustawił się w polującej pozycji i zaczął skradać się w stronę nieświadomego łupu. Zanim jednak udało mu się chociażby wskoczyć na najniższą gałąź, na której siedział ptak, odgłos jego kroków spłoszył zwierzę, które odleciało.
- Na osty i ciernie - warknął wkurzony Owca. - Jasne, uciekaj tchórzu, i tak cię kiedyś dopadnę!
Uczeń wściekły obrócił się i spojrzał spode łba na mentorkę. Polowanie to był jej pomysł, a ten pomysł właśnie zepsuł mu humor.
<<Czerere? uwu>>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz