- Co się stało? - miauknął widocznie przejęty Omszona Skóra, podbiegając do grupki kotów, widząc jednak stan swojego brata, kazał zanieść go do leża Lśniącego Słońca, gdzie wcześniej wspomniany medyk miałby się nim zająć - Co się stało, Zaskrońcowy Syku? - spytał, biorąc wojowniczkę na stronę. Lisek nastawił uszu, starając się a wszelką cenę dosłyszeć słowa czarnej kocicy dokładnie tak, jak polecił mu Księżycowy Pył podczas ich treningu.
- Grupa kotów, śmierdzieli rybami - warknęła wściekle, wbijając pazury w ziemię, na co terminator rozchylił lekko pyszczek, musiał powiedzieć o tym tacie! Musiał!
- Potokowa Gwiazda stracił życie! - uwagę wszystkich klanowiczy zwrócił głos liliowego pręgowanego kocura, który na sztywnych łapach wyszedł ze swojego leża z nietęgą miną.
- To nie wróży nic dobrego... - Lisia Łapa usłyszał czyjś głos za plecami, na co po jego karku przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Odwrócił łeb, a kiedy zobaczył, że to jego nauczyciel, uspokoił się nieco.
- Przejmujesz się, tato? - zaśmiał się cicho tak zniżonym głosem, że sam Księżycowy Pył ledwie go zrozumiał. Kocur parsknął jakby niezadowolony ze słów swojego przyszywanego syna, po czym ziewnął.
- Nie. Nie obchodzi mnie ten czarnuch - warknął cicho, po czym odwrócił się do wyjścia - Chodź na trening, nie będziemy tu tak sterczeć, tak czy siak Mech niedługo każe nam się rozejść - fuknął, zabierając ze sobą biało-rudego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz