- Kim jesteście i co robicie na terenach Klanu Klifu?! – krzyknęła bojowo, strosząc sierść na karku. Oceniła przybyszy, rzucając im pobieżne spojrzenie. Kotka, niezbyt wysoka z dużymi, nietoperzymi uszami. Kocur o dość m a s y w n e j posturze, wyglądał dużo groźniej. Wyskoczył przed swoją towarzyszkę szczerząc zęby, jego oczy nie zdradzały żadnych emocji. Lilia odetchnęła z ulgą. Pokonałaby ich bez trudu jedną łapą. To pewnie jakieś pieszczoszki, które zgubiły się w drodze do Dwunożnych. Samotniczka przesunęła ruchem łapy kocura i wstała. Księżyc zbladł już nieco, ale Liliowa Sadzawka dostrzegła w jej płowym futerku kilka stokrotek.
- Jestem Rubinka – przedstawiła się z wymuszoną grzecznością koteczka. Zerknęła na swojego towarzysza, ale on wbił oczy najbliższe drzewo i nie wyglądał na kogoś kto odpowie zbyt szybko. Rubin westchnęła delikatnie i ciągnęła. – A to jest Niebo.
Lilia zmierzyła spod przymrużonych powiek na oba koty. Nie miała pewności czy są tak niegroźni na jakich wyglądają, czy to nie jakaś zasadzka przygotowana przez inny klan... Jednocześnie nie przejawiali żadnych krwiożerczych intencji, co dobrze wróżyło. Nie chciała z nimi rozmawiać na tej polanie. Był to otwarty teren, a Lilia mogła być zaatakowana z niemal wszystkich stron.
- W takim razie chodźcie za mną! – miauknęła, więc łagodnie wojowniczka. Ojciec wysłucha ich smutnej historii, a ona, gdy nadejdzie ranek, w końcu się zdrzemnie. Bezsenność była dla kocicy nieco problematyczna, ale dawała radę, ku zdziwieniu większości klanu. – Zaprowadzę was przed oblicze naszego lidera – dodała formalnie i stanęła za kociakami, mając nadzieję, że ruszą się z miejsca w miarę szybko.
- Teraz? – zapytała lekko zdziwiona płowa, a kocur zawtórował jej niepewnym mruknięciem. Niebo ustawił się bokiem do szylkretki, zerkając nań nieufnie.
- Tak teraz! – odpowiedziała zdecydowanie córka Potokowej Gwiazdy i pchnęła Rubinkę do przodu.
***
Słońce wznosiło się na horyzoncie, gdy w końcu dobrnęli do obozu. Lilia padała z nóg, gdy przekroczyła wejście. Zostawiła Rubinkę i Niebo na przy żłobku, a sama ruszyła do legowiska swego ojca. Przystanęła w wejściu i mruknęła z cicha. Potokowa Gwiazda już nie spał, ale wyglądał na zmęczonego. Powitał jednak szylkretową cichym mruczeniem. Lilia usiadła na mchu i przeciągnęła językiem po brudnej poduszce łapy.
- Nie mogłam spać i wyszłam na polowanie. Niedaleko granicy znalazłam dwóch samotników. – zaczęła cicho – Kotka ma na imię Rubinka, a kocur Niebo.
- Zaproś ich tu – miauknął spokojnie Potokowa Gwiazda, po czym uśmiechnął się delikatnie. Liliowa Sadzawka skłoniła głowę i wyszła z legowiska.
***
Położyła głowę na mchu i westchnęła głośno. Legowisko wojowników w końcu opustoszało, a córka Wschodzące Fali wreszcie mogła się zdrzemnąć. Głośne zawołanie ojca przyjęła, więc z niechęcią. W wejściu do legowiska ukazała się szylkretowa głowa Gronostajowej Skórki.
- Lilia? Wstawaj! Potokowa Gwiazda ma coś do ogłoszenia.
Kocica otworzyła oczy. Wydawało jej się, że minęło tylko kilka uderzeń serca od kiedy zmrużyła powieki. W rzeczywistości musiało upłynąć już dość sporo czasu, bo słońce stało wysoko na niebie; Lilia dobrze pamiętała, ze przyprowadziła znajdki o świcie… Właśnie znajdki! Lider z pewnością przedstawił je już Omszonej Skórze, a może i reszcie klanu! Podniosła się pospiesznie, ruszając za dawną uczennicą Wschodzącej Fali. Gdy wyszła z legowiska na moment oślepiły ją promienie słońca. Przysiadła tuż obok kotki, unosząc delikatnie głowę i pytająco zerkając na czarnego kocura, starając się przystosować wzrok do jaskrawych barw. Tuż pod podwyższeniem siedzieli Rubinka i Niebo. Kotka wyglądała na podekscytowaną, a mina jej towarzysza nie wyrażała zbyt wielu emocji.
- Rubinko, Niebo – zaczął Potokowa Gwiazda zerkając na samotników – ukończyliście sześć księżyców i postanowiliście dołączyć do Klanu Klifu. To czas abyście stali się uczniami. – odwrócił się w kierunku cynamonowego kocurka. - Od teraz aż do zakończenia treningu będziecie się nazywać Niebiańska Łapa, twoją mentorką zostanie Jaszczurczy Język.
Liliowa Sadzawka zwróciła głowę w kierunku kotki. Młoda wojowniczka wydawała się zaskoczona, ale i ucieszona tą decyzją. Lider tymczasem ciągnął dalej.
- Rubinko, od teraz aż do osiągnięcia wojowniczego imienia będziesz zwana Rubinowa Łapa. Twoją mentorką zostanie Liliowa Sadzawka.
Lilia poczuła, że palą ją policzki, a końcówki jej uszu robią się czerwone.
- Jaszczurczy Języku, Liliowa Sadzawko obie ukończyłyście treningi niedawno, ale uważam, że jesteście gotowe do szkolenia terminatorów. Od swoich mentorek Gronostajowego Kroku i Wierzbowego Serca otrzymałyście doskonałe nauki. Mam nadzieję, że przekażecie tym młodym uczniom całą swoją wiedzę.
Lilia jak przez mgłę stwierdziła, że powinna wstać i powitać SWOJĄ terminatorkę. To było tak niesamowite, że kotka nie mogła ustać na łapach. Ruszyła jednak do przodu przez tłum kotów i spotkała się niemal w połowie z Jaszczurką. Siostra Głuszcowej Łapy nie wyglądała na tak zestresowaną jak druga szylkretka. Ze spokojem dała się polizać po barku Niebiańskiej Łapie, a córka przywódcy poszła w jej ślady. Rozległy się nieco niepewne wiwaty na cześć nowych członków Klanu Klifu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz