- Coś się stało? – zapytała wojowniczka, po czym upuściła swoją zdobycz tuż przed rudym kocurem.
- Głuszcowa Łapa będzie miała kociaki.
Do Liliowej Sadzawki nie dotarła w pełni ta informacja.
- Jaka Głuszcowa Łapa? – zapytała rozbawiona. No chyba nie ich malutka Głusia! A może to jakiś żart syna lidera. Zerknęła na kocura spod przymrużonych powiek.
- No Głuszcowa Łapa! Córka Żądlącego Języku i Muchomorowego Serca. Nasza kuzynka…
Przed oczami Lilii zatańczyły mroczki i poczuła, że musi usiąść. Ale tego zrobić nie mogła. Zapomniała o zwierzynie i zignorowała pytanie Makowej Łapy. Po prostu ruszyła w kierunku kociarni. Nie uwierzy, dopóki nie zobaczy. Weszła do środka i od razu poczuła przyjemne ciepło. Otoczyły ją trzy kupki sierści każda miaucząca jedna, przez drugą. Uspokoiła własne siostry, przez moment pozwalając się ciągnąć za ogon i wąsy. Na końcu polizała każdą pomiędzy uszami.
- Wracajcie do mamy – poleciła cicho i ruszyła w najciemniejszy kąt żłobka. Ciało Głuszcowej Łapy byłoby zupełnie niewidoczne, gdyby nie malutkie białe łatki. Lilia podeszła bliżej i przysiadła obok terminatorki i królowej w jednym. Jej widok w kociarni był tak irracjonalny, że ciężko było w to uwierzyć.
- To… prawda? – zapytała córka Potokowej Gwiazdy, spuszczając wzrok, na pyszczek szylkretki. – Będziesz miała kociaki?
Teraz zabłysły też piękne niebieskie oczy, a niemal nietoperze uszy Głuszki stuliły się delikatnie. Jej milczenie wystarczyło za odpowiedź.
- To faj… - palnęła wojowniczka, nim ugryzła się w język. Nie to nie było „fajne”. Uczennica w ogóle nie powinna się tu znaleźć. Tym bardziej w ciąży. Córka Wschodzącej Fali przymknęła oczy. Nie chciała robić kuzynce wywodów. Na pewno została już potępiona przez Lśniące Słońce i dostała po uszach od najbliższej rodziny. Nagle Liliowa Sadzawka poczuła wściekłość, bynajmniej nie na Głuszkę. Na tego, kto jej to zrobił. A co jeśli te ugryzienia na karku… Szylkretowa kocica pokręciła głową. Nie będzie tego roztrząsać. Spuściła wzrok i oceniła budowę uczennicy Klonowej Sadzawki. W okolicy szyi koteczki każdy spokojnie mógłby policzyć kości. Ale przy brzuchu… Widziała niewielkie uwypuklenie. Ciałem Lilii wstrząsnął dreszcz. Gdyby córka Żądlącego Języku urodziła teraz… pewnie trening ukończyłaby na równi z własnymi dziećmi. Lilia kochała własną kuzynkę i w życiu nie pozwoliłaby, aby ktoś ją skrzywdził. A tak się stało. Gdyby wiedziała… Położyła się naprzeciwko Głuszcowej Łapy i spojrzała jej prosto w oczy. Kotka umknęła wzrokiem, więc wojowniczka wychyliła się jeszcze bardziej i schwyciła jej pyszczek miękkimi poduszeczkami łap.
- Głuszko… ja… my wszyscy ci pomożemy – delikatna pierś kotki zadrgała, ale Lilia ciągnęła dalej. – I wiesz… nie musisz mi mówić, ale bardzo chciałabym wiedzieć, kto ci to zrobił. Urwę mu łeb i rozszarpię na kawałki, jeśli będzie trzeba! A potem zostawię, żeby pożarły go kruki.
Jeszcze nigdy nie czuła takiej złości, ale Głuszcowa Łapa to była mała i taka niewinna uczennica! Zamrugała łagodnie zielonymi oczami i polizała kark szylkretki, czekając na odpowiedź królowej.
<Głuszcowa Łapo? Nie mów, jak nie chcesz ;)>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz