Zgromadzenie
Drobna nie mogła usiedzieć na miejscu, już od świtu męcząc wojowników i starszych uczniów z pytaniami o miejsce spotkań, więc kiedy w końcu prawie nadeszła pora szczytowania księżyca i usłyszała Judaszowcową Gwiazdę.
— Psiakrew, zbierzcie się w końcu, gamonie — burknął, bardziej do siebie niż do reszty kotów. — Klanie Klifu, wyruszamy! — krzyknął czekoladowy kocur i popędził przed siebie, nie czekając na resztę Klanu Klifu. Niebieska kotka starała się trzymać ze swoimi siostrami, jednak szybko została w tyle.
Kiedy tylko wkroczyli na wyspę, a uszy Drobnej Łapy zamieniły się w dwa radary, była bardzo podekscytowana jej pierwszym w życiu zgromadzeniem. Zobaczy tyle nowych kotów... może nawet uda jej się usłyszeć coś niebywałego! Nawet noga jej nie bolała, aż tak bardzo dzisiejszej nocy. Ciekawsko obejrzała gigantyczną, według niej skałę i omiotła równie zainteresowanym spojrzeniem resztę zebranych kotów. Przez to trochę nie uważała, gdzie idzie i możliwe, że przypadkiem stanęła łapką jakiemuś kotu na ogon, a raczej na pewno to zrobiła. Szybko ją podniosła i spojrzała spanikowanym spojrzeniem na trochę większego od niej kocura... chyba kocura? Bynajmniej pachniał na kocura, co do wyglądu to nie za bardzo.
— Bardzo przepraszam! — miauknęła z dobrze słyszalną winą w głosie. — To było przypadkiem!
— Nie, spoko, ten — wydobył z siebie. — Spoko. — Kiedy tylko Drobna zeszła z puchatego ogona, kocur go uniósł, zapewne po to, aby nikt więcej już na niego nie stanął, domyśliła się kotka i znowu zrobiło jej się trochę głupio z powodu swojej nieuwagi.
— Jestem Drobna Łapa z Klanu Klifu — oznajmiła podekscytowana i zdecydowanie jej ulżyło, że nowo poznany kot nie miał jej za złe tego małego wypadku. — To moje pierwsze zgromadzenie i trochę nie patrzyłam, gdzie idę, ta skała jest naprawdę wielka, nie? — Przyjrzała się nieco dokładniej jej rozmówcy, mieli dość podobny kolor futerka do siebie. — A ty? Jak się nazywasz? — zapytała z uśmiechem na pysku.
— Co... nie, czekaj… — Nieznajomy uczeń przerwał swoją nieskończoną odpowiedź w stronę jakiegoś innego kota. Według koteczki wyglądał na trochę zdezorientowanego, w sumie na bardziej niż trochę, może za dużo rzeczy powiedziała na raz i to się przyczyniło do tego?… — Ja... co? — Po tej urwanej wypowiedzi zamilkł na chwilę, najpewniej próbując zrozumieć wszystko, co było kierowane w jego stronę, po chwili Drobna Łapa zobaczyła, jak porusza w jej stronę uszami, przystrojonymi w pędzelki. — K-Księżycowa Łapa, cześć — przedstawił się w końcu, nie brzmiał na szczególnie pewnego, co było dość dobrze słyszalne w tonie jego głosu. — I nie wiem — przyznał, najpewniej odnosząc się do tego, co powiedziała wcześniej o skale, ale nie mogła być tego pewna.
Koteczka zawahała się przez moment.
— ... jak to nie wiesz? Nie widzisz tej skały po środ... OH! — Drobna Łapa w momencie, kiedy połączyła kropki, była bardzo bliska zapadnięcia się pod ziemię. — Wiesz co, nieważne, po prostu jest tu taka dość spora skała pośrodku tej wyspy — wyjaśniła krótko. — Twoje imię do ciebie pasuje, wiesz, wyglądasz trochę jak księżyc. — Przysiadła koło Księżycowej Łapy, a ogon zawinęła dookoła siebie, nie chcąc, żeby ktoś na niego nadepnął, tak jak ona to zrobiła. — Tooooo... z jakiego klanu jesteś? — zapytała ciekawsko. — Fajnie tam jest?
— Z Klanu Burzy, a czy fajnie to, chyba jak w każdym innym... a ty? Nie czuję tu dobrze zapachów, wiesz... widzisz tu gdzieś dwójkę kotów, którzy byli tu obok chwilę temu? — Postura kocura lekko się napięła, jakby się zestresował czymś. No tak, było tu dużo kotów i dużo nowych zapachów, może nie mógł wyczuć zapachu swoich znajomych lub rodzeństwa? Najpewniej nie chciał się zgubić. Widocznie zastanawiał się przez chwilę, Drobna Łapa cierpliwie poczekała na wypowiedź jej nowego znajomego i ucieszyła się, kiedy zobaczyła uśmiech pojawiający się na jego mordce. — A nie, czekaj, Klan Klifu tak? Przepraszam, szybko zapominam.
— Yyyyy, dwa koty, które były obok ciebie? A, widzę jednego gada z jakimś wojownikiem... w każdym razie dorosłym kotem, a drugi… — przerwała na moment, nadstawiając uszy. — Mówi, że wasz klan nie ma uszów...? Rozmawia z innymi uczniami. To twoje rodzeństwo? Zaprowadzić, cię do któregoś? Nie wiem, jak się nazywają więc, a z wyglądu mi nie opiszesz, do którego chcesz podejść... — mruknęła tę ostatnią część bardziej do siebie, niż do Księżycowej Łapy. — Tak, jestem z Klanu Klifu, jak mówiłam i nie przejmuj się, pewnie dla ciebie nowe otoczenia są trudne — miauknęła z sympatią. — Swoją drogą, na kogo się szkolisz? Może na medyka, wiesz, my mamy medyczkę z taką samą przypadłością w naszym klanie.
— A, czyli tu gdzieś są... a to nie trzeba, poradzę sobie. — Pokręcił łebkiem na jej propozycję, co mimowolnie ucieszyło kotkę, bo oznaczało to, że chciał zostać w jej obecności i kontynuować ich małą konwersację. Możne nawet będzie z tego jakaś fajna znajomość? — No, i trochę tylko, szczególnie jak jest trawa, ale tu trawy nie ma, nie? Fajna ta skała, tylko nie jestem pewien, jak tu jest porą nagich drzew. Musi być zimno prawda? Mnie w sumie jest już teraz trochę chłodno, bo tak od wody śmiesznie ciągnie. No i nie, akurat na medyka nie, za duży stres, jeszcze bym coś zepsuł. A wasza medyczka sobie jakoś radzi? Segregowanie ziół po zapachach jest łatwe, ale trudno może być komuś pomóc, nie wiedząc od razu, z czym jest problem — rozgadał się, widocznie czując się już nieco pewniej, co tylko dodało do radości kotki.
— Czemu nie lubisz trawy? Przeszkadza w czymś? W sumie nigdy się nie zastanawiałam nigdy, jak to może wyglądać podczas innych pór roku... ale pewnie dowiemy się, jak będzie pierwsza pełnia wtedy. Może to wszystko zamarza, bo w końcu słyszałam, że kiedy nie ma zgromadzeń, to wyspa jest pod wodą, dasz wiarę? — Drobna Łapa spojrzała w stronę fal i po chwili zwróciła łebek z powrotem w stronę kocura. — Do niedawna mieliśmy dwie medyczki, więc pewnie rozmawiały ze sobą, co jest z chorymi kotami i łatwiej jej było dowiedzieć się, co jest nie tak? Może.... teraz nie wiem, co będzie, bo została tylko ona jako medyk, druga jest teraz starszą.
— Ojej, ale to musi być jej ciężko — zauważył ze zmartwieniem jej towarzysz. — Przynajmniej tak zgaduję, pewnie się stresuje. A ty nie chciałabyś być medyczką? Bo chyba nie jesteś jakoś bardzo starsza czy coś, znaczy, tak myślę, ale nie wiem — stwierdził niepewnie, a kotka spojrzała na niego trochę uważniej, jeśli miałaby mówić prawdę, to wyglądał na kogoś super starszego od niej, ale różnie to może być. — A z tą trawą to jest tak, że mi bardzo oplata się wokół łap, wiesz? Nienawidzę tego! No bo, czemu nie może być po prostu krótka? Poza tym często na wysokiej trawie są pajęczyny i potem mam je w futrze razem z resztkami owadów. — Tu zatrzymał się na moment z wypowiedzią, chyba zastanawiając się nad czymś w swojej głowie. — A gdybyśmy poczekali chwilę i zostali na wyspie i gdyby nas zalała woda, to bylibyśmy w stanie “zobaczyć” co jest pod wodą?
[1105 słów]
<Księżycowa Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz