— Oczywiście, że świetnie walczę — mruknął zadowolony z tych słów. — Jednakże walka powoduje brud, a to jest niedopuszczalne, by coś takiego kalało moją sierść, stąd mam od tego koty. Zapamiętaj Betelgezo. Nawet jeśli jesteś najlepszym wojownikiem w Betonowym Świecie, prawdziwą potęgą jest co innego. Siła prawdziwego lidera bierze się z kotów, które ma pod sobą. Mając dookoła siebie silnych podwładnych, jest się niepokonanym. Wtedy nie trzeba się męczyć. Siłę zachowuje się na ostateczne starcie, gdy inne drogi zawiodą. Twoja matka jest specjalistką w tym zakresie, więc dziwie się, że to jej tego nie zaproponowałaś.
— Mamy tu teraz nie ma, jesteśmy my! — powiedziała, próbując przekonać go do tego planu.
Tak naprawdę nie chciało mu się walczyć. Liczył, że jakoś ją spławi, ale Betelgeza była uparta. Zresztą nie chciał ukazać się źle w jej oczach. W końcu był jej ojcem i miała w przyszłości go chronić za cenę własnego życia.
— No dobrze — w końcu się zgodził i pokazał jej kilka ruchów. Prezentował je dość elegancko i czuć było, że posiadał klasę nawet wtedy, gdy wymierzał ciosy. W sumie to za bardzo się tym nie zmęczył, bo mały kociak był prosty do pokonania jedną łapą. Nie stanowił dla niego wielkiego wyzwania, a widział, że taka walka raduje jego latorośl.
Gorzej miał się fakt, że nakryła ich na tym ta stara jędza, która widząc jak bawi się ze swoim młodym, porwała ich obu w ramiona i mocno ścisnęła.
— Agh! — Skrzywił się, gdy do nosa dotarł charakterystyczny zapach babcinych perfum, którymi się psikała. — Odwrót! — zarządził, szybko wymykając się z uścisku kobiety; wszak miał w tym już wprawę, w końcu wiedział w jaki sposób wygiąć swoje ciało, by przelać się jej przez dłonie, a następnie opadł na cztery łapy i się otrzepał. — Twoja kolejna lekcja. Uwolnij się spod wpływu tych bezwłosych łap tej niewolnicy w taki sposób, aby jej nie podrapać.
<Betelgezo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz