— Szkoda tylko, że oprócz jaj nie ma żadnej różnicy między kocurem a kotką — parsknęła. — to ty nas do siebie nie dopuszczasz, więc nie dziw się, że masz tak słabe relacje z żeńską częścią swojej rodziny. Większość z was i tak jest srogo popierdolona na punkcie Piaskowej Gwiazdy. Przepraszam, ale nie mam zamiaru wielbić ślepo kogoś, kto kazał mi przegrzebywać flaki jakiegoś nierudego kota i kto cofnął mnie za wierność klanowi do rangi asystenta medyka. — warknęła.
— Ja mam inny punkt widzenia. Jak chcesz mogę ci powiedzieć dlaczego to nas różni — zaproponował kuzyn.
Nagle mu się zechciało na psychologiczne rozmowy? Cóż, zamierzała go wysłuchać, bo nie miała zbytnio wyboru, ale wątpiła, by jego słowa jej się spodobały.
— Proszę bardzo. Ciekawe, co tam masz do powiedzenia. — burknęła.
— Piaskowa Gwiazda... wskazała mi cel. Była dla mnie jak matka. Troszczyła się, twoim zdaniem pewnie rozpieszczała. Wszyscy twierdzili, że jak ukarze przed nią słabość to mnie się wyrzeknie. A wiesz co ona zrobiła? Coś odwrotnego. Dała mi wsparcie, pocieszała, wysłuchała i nie oceniła moich czynów. Nawet powiedziałem jej, że przeprosiłem Kamienną Agonię. Czyli powinna mnie skreślić od razu. Nie zrobiła tego. Była kochana do końca. Może ty tego nie widziałaś, bo nie miałaś z niej dobrych relacji, ja jednak widziałem to co ukrywała przed światem. Poszedłbym za nią wszędzie, bo tylko ona się mną przejmowała. Lepiej porzucić taką osobę, zostając sam jak palec? Kogoś kto cię szczerze kocha?
Szylkretka westchnęła głęboko. Żar był naiwny - robił złe rzeczy wierząc, że to słuszna kolej rzeczy, bo tak mówiła mu od dziecka Piasek. Przez moment nawet zrobiło jej się go żal, ale przypomniała sobie wszystkie jego zbrodnie i wróciła tylko chłodna powłoka, która ich rozdzielała.
— Może i cię kocha, Żar, ale to nie znaczy, że jest dobrą osobą. Możesz ją kochać, ale kochanie nie równa się z chodzeniem jej śladami. Z naśladowaniem jej brutalnych zachowań.
— Czy zła osoba potrafi kochać? Rudzik... mówił, że moja miłość jest fałszywa. Udawana. Bo jestem potworem. Bo my nie czujemy innych uczuć niż chęć mordu. — prychnął. — Owszem... odtrącałem wielu tak, jak mnie odtrącił on. Ale robiłem to dla niego. Miłość taka jest... zmusza do głupich czynów. Nie zrozumiesz, bo jesteś medyczką.
— Zła osoba potrafi kochać — miauknęła bez zająknięcia. — Świat nie jest czarno-biały Żar. Niektórzy są w odcieniach szarości. Piasek najwidoczniej taka była. Miłość nie usprawiedliwia mordu na niewinnych kotach. Nie bronię nierudych. Oni są tacy sami jak rudzi. Nie lepsi, nie gorsi. Jesteśmy jednym gatunkiem i powinniśmy się wspierać, a nie dzielić klan. Z podzielonym klanem nici z tworzenia potęgi.
Rudzielec zjeżył sierść, słysząc w pysku kotki swoje własne słowa skierowane do Rudzika.
— Jaki to ma teraz sens? Wygraliście. Poddałem się.
— Wciąż jesteś rasistą. Jeśli chcesz być dobrym kotem, to przestań robić to, co robi Piaskowa Gwiazda. Możesz ją kochać, ale nie idź jej śladami. Krzywdzisz tym siebie — nieoczekiwanie wstała i go przytuliła. Chciała, żeby przestał być jak ona. Żeby chociaż spróbował się zmienić.
<Żar? Wreszcie ci odpisałam>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz