*Zgromadzenie*
Została wybrana na zgromadzenie. Zastanawiała się, czy stanie się coś ciekawego, czy po prostu będzie siedziała całą noc w jednym miejscu, nic nie robiąc. Dotarli na wyspę. Kotka podeszła do rudego kocura, jednego z wojowników z jej klanu.
- Witaj, Zwiędły Hiacyncie - miauknęła na przywitanie. - Masz jakieś konkretne plany na dzisiejsze zgromadzenie?
***
Po rozmowie ze Zwiędłym Hiacyntem i śmianiu się z przemowy Aksamitnej Gwiazdeczki, zaczęła wędrować po piasku, nudząc się trochę. Gdy oderwała wzrok od muszelek, zobaczyła złotą kotkę, która chyba mówiła coś do siebie. Ale zachowywała się, jakby ktoś jej odpowiadał. Podeszła do niej zaciekawiona.
- Eee, hej. Co robisz? - spytała nieco speszona.
- O witaj, witaj. Akurat siedzę i przemawiam z woli duchów. Chcesz może poznać swoją przyszłość? - miauknęła złota, na co Gronostajowa Bryza spojrzała na nią zdziwiona.
„Duchy? Jakie duchy?” - pomyślała z politowaniem, rozbawieniem i zdumieniem na raz. „Czy ona oszalała?” - przez chwilę myślała, czy lepiej sobie pójść, czy zostać. W końcu ciekawość wygrała.
- No… dobrze - miauknęła. Kotka z Klanu Wilka złapała ją za łapę, przekręciła i przez chwilę wpatrywała się w czarne poduszki Gronostajowej Bryzy.
- Och! Wojowniczka. To było ci pisane i będzie do końca twoich dni. Duchy mówią, że porwiesz się na słońce i sparzysz. Wszystko wtedy legnie w gruzach, a twe ciało pochłoną płomienie, tak jak nasz las. Mówią o dymie, co dusi i dławi, o pieczących oczach. Można jednak się tego wystrzec. Twierdzą, że skok do wody na głębinę i podwodna medytacja jest szansą na odkupienie win.
- Czekaj, co? Mam odkupywać jakieś winy? Przecież nic nie zrobiłam! - warknęła machając ogonem.
- Duchy uważają, że odpowiadasz w takim samym stopniu jak cały wasz klan za rozprzestrzenienie się płomieni. Lepiej zaakceptować los i ich nie złościć. Tak będzie najlepiej dla wszystkich.
- Płomienie? - miauknęła jeszcze bardziej oburzona. - Nie miałam nic wspólnego z pożarem na waszym terytorium. Zapytaj się tych duchów jeszcze raz.
- Ciekawe, że nadeszły od waszej strony, a nie Klanu Klifu… - wymruczała złota kotka pod nosem, trzepiąc ogonem. - Duchy mówią tylko raz, więc więcej informacji od nich nie dostaniesz. - Gronostajowa Bryza spiorunowała wilczaczkę spojrzeniem, machnęła gniewnie ogonem i odwróciła się. Wysunęła pazury, ledwo powstrzymując się od rzucenia wyzwiskami w kotkę. Odeszła od niej porobić coś innego.
***
Zobaczyła przed sobą srebrną kotkę z szarymi pręgami i białymi łatami. Była dosyć charakterystyczna przez swoje przednie łapy, które były krótsze od tylnych. Podeszła do niej.
- Hej, nazywam się Gronostajowa Bryza. A ty? - miauknęła. Srebrna kotka uśmiechnęła się przyjaźnie.
- Nasza liderka… pozmieniała nam trochę imiona. Wolę, żebyś nazywała mnie Skaczącą Falą niż moim oficjalnym imieniem… - stwierdziła.
- Najwyraźniej nie każdemu podobają się zmiany wprowadzone przez Aksamitną Gwiazdeczkę. Ja też nie byłabym zadowolona. Zamierzacie coś z tym zrobić, czy tak to zostawicie? - miauknęła, mając nadzieję, że kotka nie zrozumie źle jej intencji.
- Szczerze? Nie mam bladego pojęcia. Ja wolę się nie narażać - stwierdziła. - Mam jednak nadzieję, że ktoś Aksamitną Gwiazdeczkę przekona do zmiany zdania… oby tylko nie przy pomocy buntu… - zmartwiła się.
***
Po rozmowie ze Skaczącą Falą wróciła do obozu wraz z innymi wojownikami. Ułożyła się wygodnie na posłaniu i zasnęła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz