po dołączeniu do owocowego lasu
— Nie krępuj się, wchodź! Jest dużo miejsca dla nas Daglezjowa Igło! — Zachęcała liliowa, zapraszając kotkę do niewielkiej nory. Kocica po chwili zastanawiania się stwierdziła, że właściwie czemu nie i przeciskając się przez niewielkie wejście, wkroczyła do bazy. — Opowiesz mi coś o sobie? Ładnie proszę! Fajnie by było coś posłuchać o tobie! — nalegała nowo poznana kotka. I to się rozumie! — pomyślała Daglezja, uśmiechając się w stronę młodszej od niej uczennicy.
— Cóż, moje imię już znasz. Dołączyłam do Owocowego Lasu, bo w Klanie Klifu są same mysie bobki — uśmiechnęła się. — Jestem tu tak krótko, a już widzę, że jest o niebo lepiej!
— Tak, Owocowy Las jest super miejscem... chociaż czasami zastanawiam się, jak to wygląda w Klanach. A tak poza tym to podoba mi się twoje imię. Jest... unikatowe — miauknęła liliowa, wywołując u niej kolejny szeroki uśmiech.
— Dziękuję. Twoje też jest śliczne! — wypaliła, moszcząc się wygodniej w norce. Miała tylko nadzieję, że się tutaj nie ubrudzi... fu... — Przywiązałam się i nie chcę go zmieniać. W czterech klanach takie mają wszyscy i wiesz, trudno byłoby mi się przyzwyczaić.
Liliowa przytaknęła, ale zanim zdążyła się odezwać Daglezja mówiła dalej:
— A jeżeli chodzi o mnie ogółem, to bardzo lubię spędzać czas z przyjaciółmi. I mam nadzieję, że znajdę ich tu mnóstwo.
— Również. Nie wydajesz się być kimś szkodliwym — miauknęła Gwiazdnica. — Nie rozumiem, dlaczego niektórzy myślą, że jesteś jakimś szpiegiem, czy coś.
— Cóż, mnie to nie obchodzi — mruknęła Daglezja, owijając łapy ogonem. — W końcu zauważą, że Owocowy Las to mój faktyczny dom.
***
— Nadstaw ucha. Słyszysz? Tam jest mysz — szepnęła cicho ruda, ogonem wskazując kierunek. — Zakradnij się i spróbuj ją złapać, jak ćwiczyłyśmy.
— A skąd mam wiedzieć, że to nie szczur? — mruknęła Leszczyna, podnosząc jedną brew i mówiąc zdecydowanie za głośno. — I to są jakieś krzaki! Co, jeżeli mnie ugryzie, a potem będę musiała iść do medyka?
Krew po cichu gotowała się w Daglezjowej Igle, gdy tylko z kamienną twarzą przysłuchiwała się słowom jej nowej uczennicy. To była jakaś katorga! Kotka zawsze była podejrzliwa, dzień w dzień słyszała nowe, coraz bardziej abstrakcyjne wymówki, by czegoś nie robić. Nie przejdą się po Konającym Buku, bo na pewno ruda podłoży jej nogę i się poślizgnie i wpadnie do wody. Nie zapuszczą się głęboko w las, bo na pewno czai się w koronach drzew jakiś krwiożerczy samotnik. Nie wyjdzie na polowanie, gdy zaczyna robić się ciemno, bo się zgubią i zjedzą je cienie. Z każdym kolejnym treningiem chciała coraz bardziej się na nią wydrzeć i powiedzieć jej, że ją nie obchodzi czy zje ją jakaś cholerna mucha i że ma robić to, co jej każe.
— Żaden szczur, zwykła mysz. Z myśleniem, że wszystko chce cię capnąć daleko nie zajdziesz w treningu na wojownika. Możesz zostać co najwyżej stróżem — mruknęła cicho, upewniając się, że nie słyszała tego Gwiazdnica. Odkąd z obozu można było wychodzić wyłącznie z dwoma dorosłymi kotami często zabierała przyjaciółki na treningi z jej uczennicą. Chociaż one poprawiały jej humor. — A chyba chcesz być wojownikiem, prawda?
— Jestem po prostu ostrożna — stała na swoim Leszczyna.
— Cóż, musisz znaleźć złoty środek w swojej ostrożności, bo jest zbyt duża. Przestraszyłaś zwierzynę i teraz musisz wytropić nową. Tak jak cię uczyłam – cicho nasłuchuj i węsz, a później podejdź najciszej jak potrafisz. Pamiętaj, że do obozu nie wrócisz dopóki czegoś nie złapiesz. Będę cię obserwować z daleka, by nie spłoszyć ci zwierzyny. — Uśmiechnęła się wymuszenie i odeszła, siadając przy oglądającej całą tą szopkę Gwiazdnicy. Westchnęła. — Nieznośna.
— Zauważyłam. Bławatek jest zupełnie inny. Ta widzę, że by się tylko kłóciła. Musisz nauczyć ją posłuszności.
— Muszę. Ale to będzie długa droga... ugh, masz niebywałe szczęście, że masz takiego grzecznego ucznia — warknęła cicho, przyglądając się temu, jak Leszczyna stoi i kręci uszami, niezdolna by coś znaleźć. Słyszała wokół skakanie jakiegoś ptaka nieopodal i niezwykle irytowało ją, że jej uczennica nie umie go zlokalizować. Przeklinała ją w myślach. Dlaczego Agrest dał jej tak głupiego ucznia?
<Gwiazdnico?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz