Za wysokie cele? Miał wybrać sobie coś mniejszego? Ale... Co mogłoby tym być? Nie rozumiał słów kotki.
— A co może być pomniejszym celem do siły i wielkości? — Zmarszczył pysk. — Gdy jestem wściekły, to wyobrażam sobie jak drapie i gryzę swojego wroga, a ten płacze o litość — Uśmiechnął się pod nosem. — Kulki mchu? — zaśmiał się krótko. — Przecież to... To dopiero będzie wstyd! Już śmieją się ze mnie, że chodzę za mamą i z nią śpię! Gdybym nosił mech i go gryzł, to moi wrogowie mieliby kolejny temat do wyśmiewania mnie i plotek! Bo to zachowanie godne kocięcia, a nie prawdziwego wojownika! — uświadomił jej to, kręcąc głową.
W zasadzie przy okazji zdradził jej upokarzający fakt o swoim życiu, ale pewnie już o tym wiedziała. Miał w końcu przesrane przez te dwie plotkujące o nim zażarcie samice.
— Na początku proponowałabym, żebyś jako cel obrał sobie zebranie dobrej reputacji w klanie. A zrobisz to właśnie zachowując spokój i godność wojownika, angażując się w sprawy społeczne, pomagając innym. Szybko zaczniesz zdobywać sympatię kotów, a przez to łatwiej będzie zdobywać ci zaufanie innych i będziesz się czuł bardziej komfortowo — wyjaśniła mu. Na resztę jego wypowiedzi powstrzymała się od rozdziawienia pyska. — Gdyby się z tego śmiali, to pokazaliby swoją niedojrzałość. Godnemu wojownikowi nie przystoi wyśmiewanie się z takich rzeczy. Uświadom im to, zachowując się mądrzej od nich. Ignoruj te zaczepki. Mech mógłby pomóc ci rozładować gniew w mniej destrukcyjny sposób. A jeśli to ci nie przemawia, to może drapanie ziemi pazurami? Bierz głębokie wdechy i odliczaj sobie w głowie. Za każdym razem, gdy ktoś będzie drwił, pomyśl sobie o mnie, o tym jak ja się wypowiadam. Pomyśl sobie, co ja powiedziałabym na twoim miejscu i po prostu mów - mów jak lider będący na równi ze swoimi wrogami.
Złapał się na tym, że kotka budziła w nim pewien respekt w sposobie w jaki się wypowiadała. Gadała... bardzo mądrze. Zdecydowanie nie przypominała mu kogoś w swoim wieku. Oblizał pysk, biorąc głęboki oddech.
— Liczenie i oddychanie? W sumie... Dobra. To chyba dobry pomysł. Skupie się na czym innym i dzięki temu nie palne nic głupiego. — odetchnął głośno. — Ignorować? Staram się! Ostatnio na przykład. Szedłem po swojego ucznia, a Zajęcza Troska nie chciała mi pozwolić przejść, to... to miło kazałem jej się odsunąć, lecz niezbyt udało mi się ją odpędzić... Ziemia... Ziemia brzmi dobrze. Ugh... Nie wiem co ty byś powiedziała, nie siedzę ci przecież w głowie — odpowiedział kąśliwie. Czuł, że to będzie ciężki trening... No bo... Jak miał to wszystko osiągnąć? Wręcz zdawało się to ponad jego siły.
— Oczywiście, że nie wiesz, ale musisz spekulować. Przecież wiesz, że ja bym nie wyzywała nikogo, gdyby ktoś zaczął wyzywać mnie, prawda? Po prostu pamiętaj, jaki przykład odpowiedzi ci przed chwilą podałam i spróbuj podobnie. Wiem, że potrafisz. Spróbuj powiedzieć coś tak, jak ci radziłam, tak jakbyś rozmawiał z Zajęczą Troską. Będziemy ćwiczyć aż do skutku.
Skinął powoli łbem, po czym zastanowił się nad słowami, które mógłby powiedzieć do kocicy. Musiał brzmieć dojrzale. Musiał być liderem. O tak... Ta wizja... Była wspaniała. Szkoda, że była tylko nic nie znaczącym obrazem, który miał mu pomóc wczuć się w rolę i nagadać fałszywej Zając.
— Twoje słowa... Nie robią na nikim żadnego wrażenia, wiesz? Jak ci się nudzi, to idź na polowanie, bo tracisz tylko czas na swoje głupie, kocięce zaczepki — mruknął, patrząc na rudą z nadzieją, że dobrze mu szło.
<Strzyżyk?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz