Przyszedł do legowiska medyków. Na zgromadzeniu ustalił, że Strzyżykowa Łapa pomoże mu wrócić w łaski społeczności. Dalej nie pojmował tego co mówiła. Jej słowa zdawały się proste, lecz wykonanie tego wszystkiego, było dla niego zbyt trudne. No ale obiecał sobie, że czas na zmiany. Nie mógł teraz po prostu stchórzyć!
— Strzyżykowa Łapo? Jesteś tu? — zawołał.
Miał nadzieję, że nikt się nie dowie o ich spotkaniach. To byłby dopiero wstyd!
Kocica słysząc jego głos, uniosła wyżej łeb i odwróciła się.
— Oho, wreszcie jesteś — rzuciła, po czym spojrzała w jego oczy. — Tak jak mówiłam, pomogę ci. Ale najpierw chodźmy w jakieś ustronne miejsce. Może las przy zrujnowanym moście? Nie ma tam otwartej przestrzeni, nikt nas nie zobaczy.
Pokiwał łbem. Podobało mu się to wyjście. Będzie cisza i spokój i nikt nie zwróci uwagi na to, że spotykał się z medyczką. A zresztą... Gdy ktoś zapyta może powiedzieć, że poszedł jej pomagać zbierać ziółka.
— Dobra, chodźmy — rzucił po czym wyszedł z legowiska medyków, kierując swoje kroki w stronę miejsca, które wskazała mu przyszła medyczka.
***
Droga minęła im dość sprawnie i co najważniejsze szybko. Raczej mało kto zwrócił uwagę na ich wyjście z obozu. Gdy dotarli w ustalone miejsce, gdzie mieli pewność co do swojej prywatności, uczennica stanęła naprzeciw niego.
— Na początku potrzebuję wiedzieć, co czujesz. Do... Zając, czy tam wszystkich innych kotów, do których czujesz wstręt lub niechęć. Mów wszystko, opisz każdą emocję, która tobie towarzyszy przy rozmowach z nimi.
Wszystko? Ale tak absolutnie wszystko? Usiadł, zastanawiając się jak to ubrać w słowa. Mógłby o tym rozmawiać godzinami, a wiedział, że nie mieli na to tyle czasu.
— Czuję... Nienawiść, wstręt i niechęć tak jak już to określiłaś. Gdy widzę swoich wrogów nosi mnie, by im przylać, by pokazać, że nie jestem słaby, że się mylą. Pragnę zobaczyć na ich pyskach strach, a może wycofanie? Coś co dałoby mi poczucie tego, że ja wygrałem. One jednak są takie okropne! Powodują we mnie skrajne odczucia. Takie niszowe, że aż jestem na siebie za to zły, że nie potrafię ich porządnie zagiąć. Często się denerwuje w ich towarzystwie i gadam od rzeczy. No wiesz... W złości je przeklinam i takie tam. Podobno to są według nich dziecinne zachowania... No ale... Nie potrafię się powstrzymać! Tak czuję, że mogę odreagować.
— Już rozumiem. To twój gniew i niecierpliwość powoduje, że napędza się to całe koło drwin. Bawi ich to, że się denerwujesz, jest to przez nich uznawane za niedojrzałe czy dziecinne. I, coś w tym jest, bo - bez urazy - dorosłe koty raczej nie są aż tak nerwowe. No dobra, więc musimy popracować nad tym, by nauczyć cię panować nad emocjami. Wyobraź sobie teraz, że jestem jedną z twoich wrogów - Nie wiem, Zajęczą Troską, czy kimkolwiek innym, z kim masz zatargi. Powiedz mi teraz to, co kłuje cię w środku. Co byś do niej powiedział?
Uniósł brew, patrząc na nią zaskoczonym wzrokiem. Miał wyobrazić sobie, że ona była tą wronią strawą? W zasadzie... Było to dość dla niego proste. Tak bardzo pałał nienawiścią do wspomnianej kotki, że słowa wręcz samoistnie wypłynęły z jego pyska.
— Odwal się ode mnie. Zostaw mnie w spokoju. Nie jesteś wcale taka wspaniała za jaką się uważasz. Jesteś nic nie znaczącym śmieciem i wronią strawą. Zdechniesz! Zdechniesz marnie lisie łajno! — Splunął jej pod łapy.
<Strzyżyk?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz