Lamparcik cały poprzedni dzień spędziła u Kaczego Pióra i Muchomorzego Jadu - dwóch medyków Klanu Nocy, których po czasie nawet polubiła. Tradycją się już stało jej przebywanie w legowisku medyków i ciągłe zadawanie pytań niebieskiemu uzdrowicielowi. Cętkowany już nawet spokojnie nie mógł usiąść do obowiązków bez usłyszenia klasycznego ,,A co to?'', ,,A do czego to służy?'' i ,,Jak to się nazwa?''. Zwykle jednak po prostu obserwowała, jak bicolor sortuje zioła, ale nie tym razem. Tego dnia miała okazję zobaczyć, jak Muchomorzy Jad opatrywał prawdziwe rany! Co prawda na widok tej całej krwi potem było jej niedobrze, ale wolała nic nie mówić kocurowi, w razie gdyby ten miał z tego powodu odmówić jej zostania medyczką. Nie mogła na to pozwolić, w końcu to wszystko było tak niezwykle ciekawe!
Wracając jednak do teraźniejszości, kotka właśnie wybudziła się z dość długiej drzemki i jak to miała w zwyczaju, zaraz po przebudzeniu wyciągnęła łapy przed siebie i rozciągnęła się. Jej poranną rutynę jednak przerwał jakiś ruch czegoś szarawego, co wyłapała kątem oka. Złota podniosła wzrok i ku jej niezadowoleniu napotkała wzrok drugiej kotki. Zielonooka stała tak przez dobrą chwilę jak jakieś drzewo, nie wiedząc zbytnio jak zareagować. Poruszyła jedynie lekko wąsami, gdy ta nagle odwróciła głowę. Z początku, wystraszona nagłym ruchem odskoczyła na kilka kroków wstecz, jednak później bardzo, bardzo ostrożnie zbliżyła się do jasnobrązowej. Gdy była już w miarę blisko wystawiła swój pyszczek i powąchała sierść obcej koteczki, która chwilowo wpatrywała się w nią lekko zdezorientowana.
Nie minęło uderzenie serca, gdy do nosa półdługowłosej dotarło multum zapachów. Jej zapach był przykryty tym pozostałych mieszkańców Klanu Nocy, jednak pod tą zapachową "maską" wyłapała też jakiś inny. Ewidentnie nie był to nijaki zapach, należał specyficznie do jakiejś grupy kotów o podobnym zapachu, jednak nie potrafiła określić, jaka to mogła być grupa.
— Skąd jesteś? Jesteś samotniczką? A może z któregoś z Klanów? — Czekoladowowo pręgowana zapytała tak, jakby była kompletnie nieświadoma tego, co się działo w obozie przez ostatnie dni.
— Jak- Jakby co to Lamparcik jestem — wydukała, jednak liliowo-biała nadal nic nie mówiła. Co zrobiła nie tak? Może ona sama ma dać się jej obwąchać? Dziwne są jakieś te koty.
Wracając jednak do teraźniejszości, kotka właśnie wybudziła się z dość długiej drzemki i jak to miała w zwyczaju, zaraz po przebudzeniu wyciągnęła łapy przed siebie i rozciągnęła się. Jej poranną rutynę jednak przerwał jakiś ruch czegoś szarawego, co wyłapała kątem oka. Złota podniosła wzrok i ku jej niezadowoleniu napotkała wzrok drugiej kotki. Zielonooka stała tak przez dobrą chwilę jak jakieś drzewo, nie wiedząc zbytnio jak zareagować. Poruszyła jedynie lekko wąsami, gdy ta nagle odwróciła głowę. Z początku, wystraszona nagłym ruchem odskoczyła na kilka kroków wstecz, jednak później bardzo, bardzo ostrożnie zbliżyła się do jasnobrązowej. Gdy była już w miarę blisko wystawiła swój pyszczek i powąchała sierść obcej koteczki, która chwilowo wpatrywała się w nią lekko zdezorientowana.
Nie minęło uderzenie serca, gdy do nosa półdługowłosej dotarło multum zapachów. Jej zapach był przykryty tym pozostałych mieszkańców Klanu Nocy, jednak pod tą zapachową "maską" wyłapała też jakiś inny. Ewidentnie nie był to nijaki zapach, należał specyficznie do jakiejś grupy kotów o podobnym zapachu, jednak nie potrafiła określić, jaka to mogła być grupa.
— Skąd jesteś? Jesteś samotniczką? A może z któregoś z Klanów? — Czekoladowowo pręgowana zapytała tak, jakby była kompletnie nieświadoma tego, co się działo w obozie przez ostatnie dni.
— Jak- Jakby co to Lamparcik jestem — wydukała, jednak liliowo-biała nadal nic nie mówiła. Co zrobiła nie tak? Może ona sama ma dać się jej obwąchać? Dziwne są jakieś te koty.
< Kminek? *snifffffff* >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz