Gdy nasuwało jej się na myśl słowo “lider” to tak bardzo się bała. Dlaczego? Otóż proste, Borsucza Gwiazda był liderem i przez niego przeżyła to piekło. A teraz ten strach potęgował się, ponieważ nie znała tak dobrze ich obecnej przywódczyni. Nie chciała, by ta ją wygnała czy coś w ten deseń. Nie chciała następnej kary, bądź zdegradowania. W łapach lidera zawsze była moc większa niż u kogokolwiek, właśnie przed nim powinno się czuć respekt. Respekt czasem zamieniał się w trwogę przed władzą i możliwościami przywódcy. U niej tak było, jednak samo stwierdzenie panika bądź obawa przed kimś, było o wiele poważniejsze niż u reszty, może przez traumę, może przez sam charakter. Gdy ona się kogoś bała, potrafiła histeryzować. No cóż, obecnie czuł przestrach przed wszystkimi w klanie. Nawet przed Rudzikowym Śpiewem i choć tu to odczucie było słabsze, to gdy myślała o rozmowie z nim, sierść stawała jej dęba.
Teraz czując, że Zbożowa Gwiazda tu jest, czuła się bardzo zestresowana. Nie potrafiła opanować tych drgawek, choć tym razem powstrzymała się przed jakimiś innymi odruchami. Ledwo co do niej docierały słowa. Przepuszczała je, nie potrafiła się skupić na jakimkolwiek wyrazie. Jedynie pod koniec coś udało jej się wychwycić.
“Może mogłabym ci dać na mentora twojego wujka, Niezapominajka?”
Potem wyrównała lekko oddech, starając uspokoić swój przyspieszony puls. Co było niby do myślenia? Niezapominajkowy Sen był naprawdę miły. Dbał o inne koty. Miała z nim ostatnio więcej przeżyć niż chciała. Nawet odliczając, że trochę się przez to go obawiała, to taka opcja byłaby o niebo lepsza niż treningi ze Skoczną Rybą. On nie rozumiał. Często wydawało jej się, że chodził podirytowany przez to jakiego marnego ucznia dostał. Była kiepska, ale przecież coś umiała. Po prostu nie lubiła robić czegokolwiek, co miało się sprowadzać do śmierci jakiejkolwiek istoty. Bez odpowiedniej pomocy, nie potrafiła dokonywać czynów, przed którymi tak bardzo uciekała. Gdyby miała przy sobie Rudzika, potrafiłaby. Ale przy jej obecnym mentorze bała się. Niby polowanie to tylko polowanie, lecz tam musiała zabić jakąś niewinną istotę. Jeść zwierzynę, no jadła choć naprawdę wolałaby nie. Tyle, że czym miałaby się żywić? Jagodami?
W walce była dość kiepska, ale nawet nie przejmując się tym, po prostu bała się czy nie zrobi komuś krzywdy. Nie chciała kogokolwiek zranić czy okaleczyć. Nie pamiętała kiedy ostatnio użyła siły. To było chyba bardzo dawno temu.
Chciałaby mieć lepszego mentora, jednak teraz gdy miała taką okazję, z zaskoczenia nie potrafiła powiedzieć czegokolwiek. Starając opanować drgające ciało kiwnęła lekko głową, nawet nie patrząc się w ślepia liderki. Ten ruch był dość nieznaczny, przez co przestraszyła się, że kotka nie zauważy. Przełknęła cicho ślinę. Tak bardzo nie chciała mówić, a musiała. Inaczej jeszcze dłużej będzie uczniem i w końcu zostanie wygnana hen daleko, bez jakichkolwiek szans na przeżycie. Umrze albo z głodu albo rozszarpana przez jakieś stwory. Daleko od rodziny, daleko od klanu.
-D-d-do-dob-brze… - pisnęła cicho, kuląc się ze wstydu. Co jeśli powiedziała coś źle?
Co jeśli obraziła w jakiś sposób liderkę?
Ona jednak wyglądała spokojnie. Mówiła do niej coś jeszcze, aż w końcu sobie poszła a Echo odetchnęła z ulgą.
Teraz czując, że Zbożowa Gwiazda tu jest, czuła się bardzo zestresowana. Nie potrafiła opanować tych drgawek, choć tym razem powstrzymała się przed jakimiś innymi odruchami. Ledwo co do niej docierały słowa. Przepuszczała je, nie potrafiła się skupić na jakimkolwiek wyrazie. Jedynie pod koniec coś udało jej się wychwycić.
“Może mogłabym ci dać na mentora twojego wujka, Niezapominajka?”
Potem wyrównała lekko oddech, starając uspokoić swój przyspieszony puls. Co było niby do myślenia? Niezapominajkowy Sen był naprawdę miły. Dbał o inne koty. Miała z nim ostatnio więcej przeżyć niż chciała. Nawet odliczając, że trochę się przez to go obawiała, to taka opcja byłaby o niebo lepsza niż treningi ze Skoczną Rybą. On nie rozumiał. Często wydawało jej się, że chodził podirytowany przez to jakiego marnego ucznia dostał. Była kiepska, ale przecież coś umiała. Po prostu nie lubiła robić czegokolwiek, co miało się sprowadzać do śmierci jakiejkolwiek istoty. Bez odpowiedniej pomocy, nie potrafiła dokonywać czynów, przed którymi tak bardzo uciekała. Gdyby miała przy sobie Rudzika, potrafiłaby. Ale przy jej obecnym mentorze bała się. Niby polowanie to tylko polowanie, lecz tam musiała zabić jakąś niewinną istotę. Jeść zwierzynę, no jadła choć naprawdę wolałaby nie. Tyle, że czym miałaby się żywić? Jagodami?
W walce była dość kiepska, ale nawet nie przejmując się tym, po prostu bała się czy nie zrobi komuś krzywdy. Nie chciała kogokolwiek zranić czy okaleczyć. Nie pamiętała kiedy ostatnio użyła siły. To było chyba bardzo dawno temu.
Chciałaby mieć lepszego mentora, jednak teraz gdy miała taką okazję, z zaskoczenia nie potrafiła powiedzieć czegokolwiek. Starając opanować drgające ciało kiwnęła lekko głową, nawet nie patrząc się w ślepia liderki. Ten ruch był dość nieznaczny, przez co przestraszyła się, że kotka nie zauważy. Przełknęła cicho ślinę. Tak bardzo nie chciała mówić, a musiała. Inaczej jeszcze dłużej będzie uczniem i w końcu zostanie wygnana hen daleko, bez jakichkolwiek szans na przeżycie. Umrze albo z głodu albo rozszarpana przez jakieś stwory. Daleko od rodziny, daleko od klanu.
-D-d-do-dob-brze… - pisnęła cicho, kuląc się ze wstydu. Co jeśli powiedziała coś źle?
Co jeśli obraziła w jakiś sposób liderkę?
Ona jednak wyglądała spokojnie. Mówiła do niej coś jeszcze, aż w końcu sobie poszła a Echo odetchnęła z ulgą.
***
Nauka z Niezapominajkiem była o wiele prostsza. On potrafił tłumaczyć, rozumiał ją. Pokazywał, był miły i szczerze, nie potrafiła wyliczyć jak bardzo jej pomógł. Była spokojniejsza niż wcześniej i łatwiej nawiązywała kontakty. Jednak to wszystko nie zmieniło jej tak,że była już idealna pod względem charakteru, dalej przerażała ją krew, dlatego starała się polować jak najmniej brutalnie, często unikała patrzenia się na umierające stworzonko. Podczas treningów walki bardzo uważała na schowane pazury, przez co czasem zapominała jak odpowiednio zrobić ruch. No i nie lubiła rozmawiać a czasem drgawki po prostu same z siebie się pojawiały. Co więcej mówić, było lepiej, lecz dalej chyba źle. Uważała tak nawet po tym, gdy ze zdumieniem usłyszała od wujka, że będzie miała mianowanie. Z początku nie wierzyła, że takie coś jak ona mogło nawet przystąpić do tak znamienitej grupy wojowników, aż w końcu spanikowała. Nie czuła się gotowa, podczas treningów dopytywała się często o byle drobnostki. Gdy nadeszło sprawdzanie jej umiejętności, również nie mogła się przez dłuższy czas uspokoić. To było za trudne, wojownikiem, oficjalnym członkiem klanu, zostawał kot, który na to zasługiwał. Ona chyba nie powinna nawet o tym myśleć. Była do bani we wszystkim, jak to się miało stać?
Już zaczęła myśleć, że to żart, zwykłe słowa rzucone na wiatr, aż usłyszała głos wzywający wszystkich na spotkanie klanu. Oddychając głęboko, powoli wyszła z legowiska uczniów. Nie chciała by strach ją przerósł, ale to było zbyt nierealne, by w to uwierzyć. Każdy krok stawiała niepewnie, bojąc się, czy się nie wywróci. Kamienie mogły być dzisiaj jeszcze bardziej niebezpieczne, chcąc by zrównała się z ziemią. Jej oszołomieniu nie było końca, a panika wzrosła gdy liderka wywołała ją z tłumu. Nie lubiła tych spojrzeń, przerażała ją wizja, że coś zepsuje. Starała się, by nie skulić się za mocno, choć mięśnie były napięte i z wielką czujnością rozglądała się wokół.
Gdzieś tam była mama. Tata. No i Rudzik. Czy byli z niej dumni? Czy nie zawiodła ich aż tak bardzo?
- Ja, Zbożowa Gwiazda, przywódczyni Klanu Nocy, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tą uczennicę. Trenowała pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam ją wam jako kolejnego wojownika.
Zanikająca Łapo, czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
Teraz albo nigdy.
Musiała to powiedzieć.
- P-przysięgam- wydukała cicho wytrzeszczając oczy. No i stało się. Po prostu za chwilę będzie wojownikiem. Zbożowa Gwiazda była pewna co robi? Może mianowała ją w desperacji bo już od dawna jest uczniem? Przecież nie była na to godna…
- Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Zanikająca Łapo, od tej pory będziesz znana jako Zanikające Echo.
No i gotowe. Była już prawdziwym członkiem Klanu Nocy.
Jakby, następne chwile były takie szybkie, że nie orientowała się co się działo. Zszokowana jedynie wpatrywała się przed siebie, odeszła jednak trochę na bok, by już nikomu nie przeszkadzać. Czuła tą bliskość, gdy przyszli rodzice oraz Rudzik. Strach był duży, lecz i tak się cieszyła. W głowie świtała jej myśl, że może nie jest taka głupia i choć szybko zgasła, to gdzieś miała tą pewność siebie. Nie wiedziała kiedy łzy wyszły zza powiek. No cóż, nie jej wina, nie potrafiła się całkowicie uspokoić. Gdy w końcu nadszedł koniec tego wszystkiego, zauważyła kątem oka jak liderka idzie do swojego legowiska. Spojrzała w tamtą stronę. Tak bardzo się cieszyła, że w końcu była kimś. Naprawdę tak bardzo chciała wyrazić to wszystko co czuła. To zdziwienie sytuacją, radość, obawę. Nawet nie wiedziała kiedy ruszyła w jej stronę, a gdy już była przy kotce, nie potrafiła wykrztusić z siebie słowa.
Co ona właśnie zrobiła? Chyba po mianowaniu nie wolno było mówić. Wzdrygnęła się lekko z paniką.
- Dz-dziękuję…- powiedziała cicho, lekko się kuląc. Chyba popełniła jakiś błąd. Miała obawy czy dobrze zrobiła, ale chyba miłe słowa nie były złe?...
<Zbożowa Gwiazdo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz