Tak bardzo nie chciała słuchać słów Szyszki. Zbyt bolał ją fakt, że wszystko obróciło się w nicość. Leszczyna po prostu odeszła, zostawiając ją z samym smutkiem. Czuła taki wstyd, że wcześniej nie poszła do Szyszki. Mogły porozmawiać, nawzajem sobie pomóc, a teraz szylkretka tylko i wyłącznie chciała, by czarna sobie poszła. Nie czuła do niej urazy, ale dalej była mocno zestresowana tą sytuacją. Wspomnienia były jak niejasne fragmenty, niepasujące do reszty.
- To niesprawiedliwe. Czemu odeszła bez pożegnania? Czemu los jest taki okrutny? Ona nas zostawiła. T-to niesprawiedliwe- wyszeptała pełna żalu, myśląc nad kolejnymi słowami, lecz nie potrafiła już więcej z siebie wykrztusić.
Po prostu obróciła głowę w stronę ściany, pokazując, że chce być sama, bo tego właśnie teraz pragnęła. Spokoju. Nie chciała cierpieć, patrząc w oczy Niezapominajki czy obserwując Szyszkę. Wolała uciec od wszystkiego, ale nie znalazła na razie do tego drogi.
- To niesprawiedliwe. Czemu odeszła bez pożegnania? Czemu los jest taki okrutny? Ona nas zostawiła. T-to niesprawiedliwe- wyszeptała pełna żalu, myśląc nad kolejnymi słowami, lecz nie potrafiła już więcej z siebie wykrztusić.
Po prostu obróciła głowę w stronę ściany, pokazując, że chce być sama, bo tego właśnie teraz pragnęła. Spokoju. Nie chciała cierpieć, patrząc w oczy Niezapominajki czy obserwując Szyszkę. Wolała uciec od wszystkiego, ale nie znalazła na razie do tego drogi.
***
Śmierć Szyszki była dla wszystkich zaskoczeniem. Mało kto się spodziewał, że akurat w takim momencie czarna liderka umrze. Każdy wiedział o jej już podeszłym wieku, jednak kotka trzymała się dość dobrze i nic nie mówiło, że będzie gorzej. Ta wiadomość zaskoczyła oraz załamała. W jej przypadku te słowa mówiło za mało. Gdy usłyszała, że ciocia nie żyje, nie potrafiła nic powiedzieć. Pozwoliła łzom wyjść zza powiek, przegryźć ze stresu wargę. I szczerze tyle z fizycznych kwestii. Tym razem nie chciała niczego sobie zrobić, bo zdała sobie sprawę, że to byłoby bez sensu. Znowu by się nie udało, a jakby jednak? Co by się stało? Przemyślała tą kwestię i została przy żałobie. Przychodziła na grób, przynosiła kwiaty. Tyle, że nagle musiała zakończyć z myślami, krążącymi tylko wokół zmarłej.
Została zastępcą.
Nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Nie czuła się dumna, bo nie miała z czego. Po prostu awansowała a co za tym idzie, miała wiele obowiązków. Mówiąc wiele, trzeba zaznaczyć jeszcze to jaka była Błysk. Oprócz rozdzielania patroli i ogarniania reszty rzeczy, musiała czasem przemyśleć tą czy ową kwestię. Stresowała się decyzjami jakie podejmowała liderka, bo to miało również wpływ na nią. Widziała te spojrzenia, chcące się dowiedzieć czy popiera to w jaki sposób kotka rządzi. Tak zarywała noce, z samego stresu. Czasem próbowała się uspokoić spacerem, ale to nie pomagało. Prosiła Niezapominajkę o ziarna maku. Może dawało to jej zasnąć, jednak nie uspokoiło burzy myśli. Czy w ogóle z niej coś wywnioskowała, bo w końcu chyba powinna skoro ciągle o tym myślała? Nie, oczywiście, że nie bo jakżeby inaczej. Czy potrafiła się zgodzić z decyzjami obecnej liderki? Kotka chciała dobra dla całej społeczności, choć podejmowała dość… Radykalne postanowienia. Przerażało ją to, do czego jeszcze może dojść, jednak wolała się nie sprzeciwiać. Można było znaleźć plusy w jej działaniach.
Czy dawała sobie radę? Niby udawało jej się trzeźwo mówić kto ma w jakim patrolu iść, ale nie czuła się zbyt pewnie. Ciążyła na niej pewna odpowiedzialność. Nie wiedziała, czy Błysk robi dobrze. Nie rozmawiała jeszcze z nią na temat jej planów dotyczących przyszłości, ich rozmowy wyglądały jak wymiana zdań na temat złapanej zwierzyny czy informacji o lisach. Musiała czasem głupio przytakiwać, co po prostu od środka ją rozdzierało, bo bała się o każdego członka Owocowego Lasu. Nie chciała również buntu, bo komuś nie spodobało się to co robiła liderka. Nie chciała mieć na sumieniu nikogo. Chciała by każdy mógł czuć się bezpieczny na tyle ile może. Chciała by jej rodzina, dzieci, wnuki, które tak niedawno pojawiły się na świecie, mogli żyć w spokoju. Jednak samo chcę, nie chcę nie miało wpływu. Czuła jakby traciła kontrolę. Tak było w rzeczywistości, sama nie miała zbytnio jak kreować swoje życie. Wszystko opierało się jedynie na tym, że musi dbać o ład na tyle ile może. Czasem przypominała sobie ojca, bo on też się borykał z rolą zastępcy, lecz u niego było prościej. Wtedy rządziła ich wspaniała liderka, a nie Błysk, która wydawała się być inna niż kiedyś. Zaczęła się nowa era i nie mogła być pewna co przyniesie. Mogła przynieść zniszczenie, chaos, zgubę. Mogła dobro, ciepło oraz bezpieczeństwo. To były dwa przeciwieństwa, według niej nie istniało nic pomiędzy a teraz tak świat się przedstawiał. Z jednej strony żyło się dobrze bo była zwierzyna, całkiem spokojnie, a z drugiej Błysk znowu coś zadecydowała, wisiała niepewność w powietrzu. Przeszkadzało to niezmiernie w jakichkolwiek rozmowach. Nie potrafiła normalnie rozmawiać z innymi. Przez ich nową liderkę oraz to, że była zastępcą, czuła się jakby reszta kotów była za pewną ścianą. Bała się osądzenia, bo gdy Błysk coś zepsuje, rozpadnie się ta harmonia, to będzie również jej wina, nawet jeśli nie maczała w tym łap. To wszystko było bardzo pokręcone, nie potrafiła się skupić na jednej myśli bo tego było za dużo. Obowiązki, relacje…
Niebieski kwiat opadł na grobie Szyszki, a szylkretka zaczęła cicho płakać.
Tak bardzo brakowało jej cioci.
I tak bardzo żałowała, że nie spędzała z nią więcej czasu.
Mogła się od niej jeszcze tak wiele nauczyć.
Została zastępcą.
Nie spodziewała się takiego obrotu spraw. Nie czuła się dumna, bo nie miała z czego. Po prostu awansowała a co za tym idzie, miała wiele obowiązków. Mówiąc wiele, trzeba zaznaczyć jeszcze to jaka była Błysk. Oprócz rozdzielania patroli i ogarniania reszty rzeczy, musiała czasem przemyśleć tą czy ową kwestię. Stresowała się decyzjami jakie podejmowała liderka, bo to miało również wpływ na nią. Widziała te spojrzenia, chcące się dowiedzieć czy popiera to w jaki sposób kotka rządzi. Tak zarywała noce, z samego stresu. Czasem próbowała się uspokoić spacerem, ale to nie pomagało. Prosiła Niezapominajkę o ziarna maku. Może dawało to jej zasnąć, jednak nie uspokoiło burzy myśli. Czy w ogóle z niej coś wywnioskowała, bo w końcu chyba powinna skoro ciągle o tym myślała? Nie, oczywiście, że nie bo jakżeby inaczej. Czy potrafiła się zgodzić z decyzjami obecnej liderki? Kotka chciała dobra dla całej społeczności, choć podejmowała dość… Radykalne postanowienia. Przerażało ją to, do czego jeszcze może dojść, jednak wolała się nie sprzeciwiać. Można było znaleźć plusy w jej działaniach.
Czy dawała sobie radę? Niby udawało jej się trzeźwo mówić kto ma w jakim patrolu iść, ale nie czuła się zbyt pewnie. Ciążyła na niej pewna odpowiedzialność. Nie wiedziała, czy Błysk robi dobrze. Nie rozmawiała jeszcze z nią na temat jej planów dotyczących przyszłości, ich rozmowy wyglądały jak wymiana zdań na temat złapanej zwierzyny czy informacji o lisach. Musiała czasem głupio przytakiwać, co po prostu od środka ją rozdzierało, bo bała się o każdego członka Owocowego Lasu. Nie chciała również buntu, bo komuś nie spodobało się to co robiła liderka. Nie chciała mieć na sumieniu nikogo. Chciała by każdy mógł czuć się bezpieczny na tyle ile może. Chciała by jej rodzina, dzieci, wnuki, które tak niedawno pojawiły się na świecie, mogli żyć w spokoju. Jednak samo chcę, nie chcę nie miało wpływu. Czuła jakby traciła kontrolę. Tak było w rzeczywistości, sama nie miała zbytnio jak kreować swoje życie. Wszystko opierało się jedynie na tym, że musi dbać o ład na tyle ile może. Czasem przypominała sobie ojca, bo on też się borykał z rolą zastępcy, lecz u niego było prościej. Wtedy rządziła ich wspaniała liderka, a nie Błysk, która wydawała się być inna niż kiedyś. Zaczęła się nowa era i nie mogła być pewna co przyniesie. Mogła przynieść zniszczenie, chaos, zgubę. Mogła dobro, ciepło oraz bezpieczeństwo. To były dwa przeciwieństwa, według niej nie istniało nic pomiędzy a teraz tak świat się przedstawiał. Z jednej strony żyło się dobrze bo była zwierzyna, całkiem spokojnie, a z drugiej Błysk znowu coś zadecydowała, wisiała niepewność w powietrzu. Przeszkadzało to niezmiernie w jakichkolwiek rozmowach. Nie potrafiła normalnie rozmawiać z innymi. Przez ich nową liderkę oraz to, że była zastępcą, czuła się jakby reszta kotów była za pewną ścianą. Bała się osądzenia, bo gdy Błysk coś zepsuje, rozpadnie się ta harmonia, to będzie również jej wina, nawet jeśli nie maczała w tym łap. To wszystko było bardzo pokręcone, nie potrafiła się skupić na jednej myśli bo tego było za dużo. Obowiązki, relacje…
Niebieski kwiat opadł na grobie Szyszki, a szylkretka zaczęła cicho płakać.
Tak bardzo brakowało jej cioci.
I tak bardzo żałowała, że nie spędzała z nią więcej czasu.
Mogła się od niej jeszcze tak wiele nauczyć.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz