Czuła się dziwnie od dnia, w którym Perliczy Grzebień wróciła do obozu odurzona kocimiętką i oblepiona zapachem Klanu Burzy. Stresowała ją niewiedza, jednak próbowała nie pokazywać tego po sobie, by kremowej nie było przykro. Chciała się cieszyć towarzystwem ukochanej kotki. Wciąż nie wiedziała, co stało się z Perliczką tamtego dnia. Na jakiekolwiek pytania jego dotyczące, zakłopotana kotka odpowiadała "nie jestem pewna" bądź "nie pamiętam". Więc Wrzos przestała pytać. Próbowała ignorować zżerające ją poczucie niepokoju i złudnej ciekawości. Za każdym razem jak widziała lub spotykała Perliczy Grzebień coś z tyłu głowy podpowiadało jej, że coś jest nie tak. Ale nie miała się czym martwić, prawda? Nic się nie stało, a zachowanie Perliczki się nie zmieniło prawie w ogóle.
- Niedobrze mi - wymruczała nagle Perliczka, wpatrując się we własny łapy. Wrzosowa Pogoń zaraz spojrzała w jej stronę, by ujrzeć jak kremowa powstrzymuje odruch wymiotny. Bura szybko do niej podeszła, upewniając się, że cętkowana nagle nie zemdleje czy nie pogorszy jej się. Perliczka nie pachniała chorobą, stąd pojawiło się zdziwienie Wrzos. Jeśli nie była chora, to co jej mogło być?
- Idziemy do medyka. Już - zarządziła stanowczym, jednak troskliwym i zmartwionym głosem, pomagając Perliczce wstać. Cętkowana nie protestowała, a oparłszy się o Wrzos, obie skierowały się do Bluszczowego Pnącza.
- Co się stało?
Wrzosowa Pogoń wyjaśniła medykowi objawy kremowej, na co ten kazał położyć się kremowej na boku. Widząc zestresowanie Perliczego Grzebienia, bura położyła się za nią, uspokajająco kładąc głowę na jej barku. Oddech badanej uspokoił się, a w podziękowaniu krótko polizała Wrzosową Pogoń po policzku. Normalnie młodsza byłaby zachwycona miłym gestem ze strony ukochanej, jednak była zbyt przejęta jej stanem zdrowia, żeby nawet go zarejestrować. Martwiła się. Bardzo się martwiła. Gdy Bluszcz skończył badanie, na jego pysku pojawiło się zmieszanie. Spojrzał to na Wrzosową Pogoń, to na Perliczy Grzebień, po czym poprosił o rozmowę na osobności z tylko jedną z nich. Wrzos wyszła, zostawiając medyka z wojowniczką. Rzuciła ostatnie zaniepokojone spojrzenie w ich stronę, po czym nerwowo zaczęła krążyć przed wejściem do leża. Jej ogon obijał jej boki, a dreszcz raz po raz przeskakiwał po jej ciele. Było aż tak źle, że musieli ją wyprosić? Co mogło być aż tak poważne, że Bluszcz nie chciał, żeby obie o tym usłyszały?
Wrzosowa Pogoń stanęła i zamknąwszy oczy wzięła głęboki wdech. I kolejny. I kolejny.
- Wrzos? - cichy głos gwałtownie wyrwał ją z przemyśleń. Odwróciła się prędko, a Perliczka podeszła do niej ze zwieszoną głową, ukrywając swój wzrok. Bez dalszych słów postawiła kilka kroków bliżej, a gdy w końcu uniosła pysk bura dostrzegła w jej oczach niepewność, żal i szok powoli zbierające się jako łzy.
- Jestem w ciąży.
Słowa te odbiły się echem w jej uszach i wyrwały oddech z piersi. Miała wrażenie, jakby ktoś miażdżył jej wnętrzności od środka, rozrywając je zaraz na kawałeczki. Nie mogła uwierzyć, że jedno proste zdanie mogło wywołać u niej taką reakcję. Otworzyła pysk, by zaraz go zamknąć. Myślała, że… miała szansę. Że Perliczka też coś do niej czuła. Jak mogła się tak pomylić?
cdn.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz